What a difficult thing it is to review an album as controversial (in many ways) as "God Hates Us All" by the thrash gods, Slayer. Some people love it, others hate it. One thing is for sure: everybody…

-16% Kategorie: Muzyka / metal / heavy metal Muzyka / metal / thrash metal Wykonawca: Slayer Nośnik: CD Ilość nośników: 1 Producent: Universal Music Polska EAN: 602537352234 Data wydania: 2013-05-07 Jest to data ukazania się towaru w danej wersji na rynku Zamówienia:0 - 99 PLN>99 PLNCzas dostawy: Odbiór osobisty w księgarni 0 zł0 zł1 dzień roboczy InPost Paczkomaty 24/7 (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze InPost Paczkomaty - Paczka w Weekend (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze Poczta Polska (Płatność online) zł0 zł3-5 dni roboczych Poczta Polska (Płatność za pobraniem) zł0 zł3-5 dni roboczych Kurier UPS (Płatność online) zł0 zł1 dzień roboczy Kurier UPS (Płatność za pobraniem) zł0 zł1 dzień roboczy Wysyłka zagranicznaSprawdź szczegóły > 33,50 zł 39,99 zł Oszczędzasz 6,49 zł Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt. 1. Darkness Of Chirst 2. Disciple 3. God Send Death 4. New Faith 5. Cast Down 6. Threshold 7. Exile 8. Seven Faces 9. Bloodline 10. Deviance 11. War Zone 12. Here Comes The Pain
Find many great new & used options and get the best deals for Slayer : God Hates Us All CD (2009) at the best online prices at eBay! Free shipping for many products!
Eigentlich wäre ja alles wunderbar: SLAYER brettern endlich wieder und von New Metal-Einflüssen und was da sonst noch so an erschreckenden Vorab-Infos durch die Welt geisterte, hört man nicht die Spur auf dem neuen Album. God Hates Us All ist durch und durch SLAYER: quietschende Gitarrensoli, typisches, abgestopptes Hanneman/King-Griffbrettgeschrubbe, und ein Schlagzeuger, der mittlerweile längst Dave Lombardos Lücke geschlossen hat. Dennoch – vor fünf Jahren wäre ich angesichts eines solchen SLAYER Album auf Knien gerutscht, doch heute will sich die Begeisterung einfach nicht so recht einstellen. Das Problem an diesem Album ist, dass ich keine offensichtliche Kritikpunkte finden kann. Es wäre viel einfach gewesen, hätten SLAYER ein Album gemacht, auf dem sich nur Songs wie Stain Of Mind geboten hätten. Haben sie aber nicht. God Hates Us All erscheint zwar in einem modischen Soundgewand, ansonsten haben sich die Amis auf alte Tugenden besonnen – das heißt, sie haben zumindest den Versuch unternommen. Die Songs sind unverkennbar SLAYER. Aber: Es fehlen Hits wie Behind the Crooked Croos, Mandatory Suicide oder Skeletons Of Society – von Reign In Blood oder Angel Of Death (vom strunzdummen Text einmal abgesehen) ganz zu schweigen. An solchen Songs muss sich die Band einfach messen lassen und da Bloodline, Payback und Here Comes The Pain, die besten Songs vom neuen Album, nicht an diese Smasher heranreichen, verliert God Hates Us All im direkten Vergleich zu Reign In Blood, South Of Heaven und Seasons In The Abyss. Nimmt man hingegen Divine Intervention oder Diabolos In Musica zum Maßstab, dann ist die neue SLAYER wieder ein richtig gutes Album – zumindest für alle, die ältere Werke der Band schätzen. Größter Kritikpunkt an God Hates Us All ist der Gesang. Tom Araya schrie schon mal differenzierter ins Mikro, auf God Hates Us All beschränkt sich der Gute leider überwiegend auf konstantes Gebrüll. Auf Dauer ist seine Brüllerei einfach ermüdend. Ausnahmen bestätigen natürlich wie immer die Regel: God Send Death weiß durch abwechslungsreichere Vocals zu gefallen. Allerdings bietet der Song ansonsten nichts neues, und die ewig langen Soli – mal auf der rechten, mal auf der linken Box – kennt man einfach schon. God Hates Us All ist bestimmt kein schlechtes Album, im Gegenteil, SLAYER haben zumindest ansatzweise zu ihrer alten Form zurückgefunden. Allerdings ist die Scheibe auch keine Offenbarung – und auf die hoffte trotz aller Gerüchte der ein oder andere bestimmt. Tracklist: Darkness Of Christ Disciple God Send Death New Faith Cast Down Threshold Exile Seven Faces Bloodline Deviance Warzone Here Comes The Pain Payback Spielzeit: 42:32 Besetzung: Tom Araya: Vocals, Bass Jeff Hanneman: Gitarre Kerry King: Gitarre Paul Bostaph: Schlagzeug VÖ: 10. 9. 2001 Veröffentlichungstermin: Hompage:
\n \n slayer god hates us all recenzja
Verified Purchase. Forever entrenched in the history books as THE album that was released on 9/11 of 2001. The contents of ”God Hates Us All” are as hectic as the events were on that faithful day. Out of all the songs ”Disciple” and ”Bloodline” became staples of the Slayer live show for years to come and the former remained on the
Slayer Repentless Nuclear Blast, 2015 Sytuacja klasyczna ? jeden z ostatnich żywych synonimów ekstremalnego metalu, Slayer wydaje nowy album. Wita go chór anielski z jednej strony, nie szczędzący pochwał 12. płycie amerykańskiego kwartetu. Z drugiej strony rozbił się i okopuje obóz rozczarowanych tymi nagraniami (którzy wygodnie zapominają, że w momencie premier Christ Illusion czy World Painted Blood psioczyli w podobny sposób, by dzisiaj chwalić oba krążki). Ale co się dziwić ? w końcu sprawa tyczy się nowego albumu Slayer, któremu historia muzyki nigdy nie zapomni takich płyt jak: Reign in Blood, South of Heaven, Seasons in the Abyss czy God Hates Us All. Próbowałem znaleźć wśród morza komentarzy opinie traktujące ten album bez emocji, jak jeden z wielu krążków ukazujących się co tydzień. I albo jestem słabym detektywem, albo można odetchnąć, świat się nie kończy, o Slayerze mówi się nadal głośno oraz wyłącznie z podnieceniem. No to jak jest z tym Slayerem rocznik 2015? Klasycznie: Zabójca robi to, co uważa za słuszne, a nie to, co wypada. Jest taki jak tytuł płyty: twardy i nieskruszony, nie szukający alibi dla swojej kompozycyjnej bezczynności, z zasadami. To płyta bardzo slayerowska, co jest dla mnie cholernie mocną kartą. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że śmierć Jeffa Hannemana zakończyła pewną epokę i w naturalny sposób nowe kompozycje będą musiały być mierzone z legendą oraz fanatycznym, fanowskim uwielbieniem. Tę najważniejszą próbę cały nowy Slayer przechodzi suchą stopą. My, entuzjaści brzmienia Amerykanów, będziemy spełnieni takimi petardami jak tytułowy Repentless, Take Control, mrocznym marszowym Pride In Prejudice, potężnym When the Stillness Comes ? kompozycji bliźniaczej Spill the Blood z South of Heaven, czy świetnym Atrocity Vendor (to jedna z najlepszych metalowych ?piosenek?, jakie słyszałem w XXI wieku). Kerry King skomponował numery będące jak krew z krwi klasycznego Slayera. Tom Araya trzyma klasę, jak w Vices wrzeszczy: Let?s get high, to jego głos piłuje długo w głowie. Takie Repentless i Atrocity Vendor powinny wejść do setlisty na długie lata. W tym kontekście szkoda, że świetny riff w You Against You nie dostał większego kopa, aż się prosi o więcej punka i wulgarności. Riff znakomity, solówki Holta bardzo dobre, ale cały kawałek brzmi jakoś tak asekurancko. Dostaliśmy tylko dobry numer, a mógł wywalać z butów. Pozostałe utwory z Repentless, włącznie z Piano Wire, którego współautorem był Jeff Hanneman, mieszają się między stylem God Hates Us All (Chasing Death) a klimatem wcześniejszych nagrań Slayera (Cast the First Stone i Implode). Nowi-starzy muzycy, czyli Paul Bostaph i Gary Holt udźwignęli ciężar odpowiedzialności. Stary lis King nie sprowadził ich do roli pomocników murarza, dostali szanse pokazania się od najlepszej strony i ? jak dla mnie ? ją wykorzystali. Takiego Slayera chciałem słuchać w 2015 roku. Nie oczekiwałem po Repentless żadnej rewolucji, natomiast miałem nadzieję, że przyjdzie mi słuchać płyty, która zostanie w pamięci i będę do niej wracać. Chciałem Slayera w swoim charakterystycznym, niemożliwym do podrobienia stylu. I taki dostałem. Owszem, chciałbym napisać, że Repentless to jeden z najlepszych Slayerów w ich całej historii, ale tak napisać nie mogę, bo musiałbym oszukać sam siebie. Płyta nie burzy bowiem thrashowych schematów, ale od takiego zespołu oczekiwać rewolucji? Tylko czy ciągłe zaskakiwanie słuchaczy, dążenie z urzędu do oryginalności to jedyny wyznacznik znakomitej muzyki? W końcu Amerykę odkrył Kolumb tylko raz, drugi raz się nie da. Niewiele już pozostało murów do zburzenia, niech je znoszą młodzi. Tylko gdzie oni są i czy w ogóle mają tyle pary w łapach, żeby coś zmieniać? Złego słowa na Repentless nie będzie, bo bym ciężko zgrzeszył. Slayer to wybitny zespół, który nie daje się wyprzedzić nikomu. Kerry King i Tom Araya o tym wiedzą i dlatego reszta tańczy, tak jak oni zagrają. Dobrze, że wciąż są na świecie rzeczy niezmienne. Piotr Dorosiński
View credits, reviews, tracks and shop for the 2002 CD release of "God Hates Us All - Collector's Edition" on Discogs.
Slayer AllMusic Rating 7 User Ratings (0) Your Rating Overview ↓ User Reviews ↓ Credits ↓ Releases ↓ Similar Albums ↓ Incredibly brutal, God Hates Us All is Slayer's most effective album since Seasons in the Abyss (1990), thanks in large part to Matt Hyde's raw production and a handful of killer songs. The previous few Slayer albums -- Divine Intervention (1994), Undisputed Attitude (1996), and Diabolus in Musica (1998) -- were relatively disappointing, at least for anyone familiar with the band's defining triptych of Reign in Blood (1986), South of Heaven (1988), and Seasons in the Abyss (1990). While God Hates Us All isn't on a par with those classics, without much argument one could call it a return to form for Slayer. A couple "War Ensemble"-style thrashers, "Disciple" and "New Faith," get the album off to vicious start; "Payback" concludes the album likewise. On the other hand, "Bloodline" is a slower-paced, evocative song in the style of "Reign in Blood" and "South of Heaven," including a melodic chorus. These are the highlights of God Hates Us All, and while there are some passable songs sequenced throughout the 13-track album, it's solid and well-balanced overall. Especially since it arrived after a long absence, God Hates Us All should be a relief for long-time Slayer fans who were afraid the band had fallen off during the '90s, and it well may surprise newcomers unfamiliar with the band's prime recordings from the mid- to late '80s. blue highlight denotes track pick
Hey and FVCKING SLAAAAAAAYEEEEER!!!Today I'm playing for you my all time favorite Slayer song called Disciple from their album God Hates Us All (it was actua
72% 2 Minutes to Midnight0-10 Sad But True 11-20 Bad Reputation 21-30 Wild Thing 31-40 Satisfaction 41-50 Another Brick in the Wall 51-60 Proud Mary 61-70 Highway to Hell 71-80 2 Minutes to Midnight 81-90 Ace of Spades 91-100 Master of Puppets PIERWSZE WRAŻENIE (EchoBartosz)8 INSTRUMENTARIUM (EchoBartosz)7 BRZMIENIE (EchoBartosz)10 REPEAT MODE (EchoBartosz)6 PIERWSZE WRAŻENIE (piotrek-665)5 INSTRUMENTARIUM (piotrek-665)6 BRZMIENIE (piotrek-665)10 REPEAT MODE (piotrek-665)5 User Ratings (16 Votes) Gdy album taki, jak „Repentless” trafia do tłoczni, już nawet przed przesłuchaniem krążka słuchacze dzielą się na dwa obozy – w każdym z nich jest masa fanów, antyfanów i dezerterów, którzy zmieniają zdanie wraz z każdym rzuconym im na pożarcie internetowym newsem czy muzyczną zajawką. Dziś premiera najnowszego krążka Slayera – po nastrojach w sieci widzimy, że opinie są podzielone. Podczas naszych redakcyjnych rozmów atmosfera jest gorąca i trudno było nam przedstawić wspólne stanowisko. Napisaliśmy więc recenzję ukazującą dwa stanowiska i dwa różne spojrzenia na „Repentless”. Za którą opinią jesteście? A może po cichu uciekniecie z jednego obozu do drugiego? Zapraszamy do dyskusji. Przed Wami Slayer oraz ich „Repentless”!Zacząłem być pewny tego, że ten krążek ujrzy światło dzienne dopiero wtedy, gdy na YouTube wylądował kawałek ‘Repentless’ – szybki, mocny, cholernie dobry. No bo co ja miałem myśleć po miałkim demo ‘Implode’ i równie załamującej wczesnej wersji ‘’When The Stillness Comes’? To przecież było do bólu średnie, nieciekawe i dające pożywkę wszystkim tym, którzy uważali, że bez Hannemana i Lombardo Slayer nie może się udać. Sam, jako wieloletni fan zespołu darłem się jak stare gacie wieszając psy na Kingu, Arayi jak i Bogu ducha winnych Holtowi i Bostaphowi. Cholera… Myliłem Oczywiście, to nie ten sam Slayer. “Repentless” nie może mieć wielu cech poprzedników bo to właśnie zmarły przed dwoma laty Jeff Hanneman odpowiadał w większości za artystyczną stronę zespołu, a na każdym z albumów kawałki Kinga były ze dwa, może trzy. Teraz więc ten, który zawsze na plakatach świecił tatuażami i łysiną musiał napisać 42 minuty muzyki, odwracając przyjęte dotychczas proporcje. Na “Repentless” znajduje się bowiem jeden utwór napisany przez Hannemana. To, co od początku solidnie uderza w uszy to rewelacyjne brzmienie, jakie udało się Slayerowi ukręcić wraz z producentem Terrym Datem. Jest to absolutna rewelacja, dopasowana przy okazji do stylu, w jakim napisany jest każdy utwór. Ostatni raz tak idealnie wyważone brzmienie miałem okazję podziwiać przy okazji “L’Enfant Sauvage” Gojiry, a był to rok co z tymi kompozycjami? Kerry King w jednym z wywiadów powiedział, że to Jeff Hanneman odpowiadał za łagodniejsze i klimatyczne kompozycje Slayera, a on sam zawsze pisał brutalne killery. Przyjrzyjmy się więc utworom autorstwa Kinga – 'Expendable Youth’, 'Skeletons of Society’, 'New Faith’, 'Cult’, 'Exile’, 'Catatonic’ czy 'Hate Worlwide’ charakteryzują w większości prostą budową, mocnymi nisko osadzonymi riffami, ale niekiedy trafiają się też bardziej złożone czy odkrywcze patenty. Hanneman wyznaczał swoimi utworami granice i trendy thrashu, a King z kolei postawił wziąć z tego gatunku wszystko, co najlepsze, ukształtować z tej masy 12 kawałków, skopać tyłki fanom, podlać to wszystko typowo diabelskim sosem i nie wychylać się przed szereg specjalną sposobem oprócz wspomnianego ‘’Repentless’ na album trafiło doskonałe 'Take Control’, które zakładam, że z miejsca stanie się koncertowym klasykiem. Jest to również dobra okazja do tego, by Paul Bostaph bardziej popisał się za perkusją – w przeciwieństwie do 'Repentless’, 'Take Control’ zawiera w sobie klasycznego, dobrze znanego Slayera ze swoim rytmicznym „ciapu-ciapu”, jak i trochę groove’ się na chwilę przy Bostaphie właśnie. Gołym okiem i średnio wprawionym uchem można ocenić, że nie jest to Dave Lombardo – brakuje mu tej finezji, jego gra, choć dobra, nie pozostawia zbytnio miejsca na odkrywanie nowych smaczków, jest – można powiedzieć, taka jak kompozycje Kinga – nieźle, z pewnymi przebłyskami, ale bez rewelacji. Skoro powiedzieliśmy „bez rewelacji” to przejdźmy do kawałka 'Vices’, w którym tempo wyraźnie zwalnia, a riffy rozjeżdżają słuchacza niczym walec. Utwór robi dobre wrażenie… przez kilka pierwszych odsłuchów, potem zaczyna drażnić pewnym brakiem finezji, samo tyczy się kilku innych utworów z krążka. Takie komentarze nie mają na celu podpalania stosu pod Slayerem, bo to wciąż kawał dobrej muzyki, jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że pewna część płyty jest „kwadratowa”, tak samo jak gra Bostapha. Gęste i dobrze skrojone 'Cast The First Stone’ nasuwa skojarzenia z 'New Faith’ pochodzące z „God Hates Us All”. Z drugiej strony 'Chasing Death’ przykuwa uwagę mocarną solówką, a na przykładzie 'Implode’ i jego tempa można byłoby uczyć dykcji początkujące zdaje się być to, że o ile nie ma tu elementów ewidentnie słabych, beznadziejnych, to nierówności jest już sporo. Pokręcone, ale też ciekawe i thrashowe 'You Against You’ kontrastuje wyraźnie z nudnym, napisanym rzekomo przez Hannemana 'Piano Wire’. Zamieszczone już wcześniej na bonusowym wydaniu World Painted Blood 'Atrocity Vendor’ brzmi jak „Show No Mercy” przeniesione w XXI wiek – czyli rewelacyjnie. Z drugiej strony trudno oprzeć się wrażeniu, że chłopaki strzelili sobie w stopę fundując swoim fanom finał albumu taki, jak 'Pride In Prejudice’. O skończonym albumie poinformowała mnie cisza w słuchawkach – ani przez moment nie odnotowałem drgnięcia powieki czy zrobienia groźnej miny do dobrego riffu. sam koniec zostawiłem utwór 'When The Stillness Comes’, który miał być debiutem Kinga w czymś innym niż tradycyjna łupanina. O dziwo, nie wyszło wcale tak źle. Oczywiście, 'Dead Skin Mask’ czy 'Seasons In The Abyss’ łapią ten utwór za kołnierz i spuszczają mu srogi łomot niczym największy chłopak z podwórka najmłodszemu. Mimo to brzmienie wykręcone w amerykańskim Henson Studios doskonale wpasowuje się w powolny, posępny klimat kawałka – każdy dźwięk ma szansę wybrzmieć, a Araya wydziera się jak za starych, dobrych oto dotarliśmy do końca tej niespełna 42-minutowej przygody, na którą czekaliśmy całe 6 lat. Czy było warto? Zdecydowanie album wypadł powyżej oczekiwań, które zostały zapoczątkowane przez chłodne przyjęcie 'Implode’ oraz 'When The Stillness Comes’. Araya zdziera gardło tak, jak umie to robić najlepiej, utwory zawierają w sobie masę dobrych riffów, Bostaph poprawnie bębni, a wśród solówek zdarzają się perełki. Można narzekać na nudę, brak odkrywczości, wyznaczania nowych trendów, ale spójrzmy wstecz na płyty takie, jak „Diabolus In Musica”, „God Hates Us All” czy „Divine Intervention”. Slayer swoje już zrobił, tak samo, jak Metallica, Megadeth, Testament, Exodus, Annihilator i masa innych formacji triumfujących w latach 80. i 90. Ogłaszam więc wszem i wobec, że „Repentless” to bardzo dobry krążek – chwilami nieciekawy i niedoskonały, ale wciąż cieszący uszy każdego fana thrash jednak nie koniec – oddajmy głos Piotrkowi, któremu nowy Slayer spodobał się… nieco „Repentless” zależy przede wszystkim od punktu widzenia jaki obierzemy. W konfrontacji z klasycznymi albumami jak „Reign In Blood”, „South Of Heaven” oraz „Seasons In The Abyss” wypada bardzo słabo. W odniesieniu do poziomu z końca lat 90-tych czy początku XXI w. również nie jest najlepiej. Jednak mając w pamięci wydarzenia z 2013 roku trudno było oczekiwać „Bóg wie czego”.Trzeba mieć nadzieję, iż będzie to moment przejściowy dla kwartetu Araya/King/Holt/Bostaph. Jeżeli panowie postanowią jeszcze raz zawitać do studia i pozwolą dorzucić trzy grosze gitarzyście Exodusa, to mogą jeszcze zachwycić metalowy świat. Jeżeli ponownie za brzmienie odpowie Terry Date, to płyta będzie kręciła się w odtwarzaczach kolejnych pokoleń słuchaczy. Szkoda, że fe-no-me-nal-ne brzmienie na „Repentless” zostało zmarnowane przeciętnymi bowiem należy określić blisko połowę tego materiału. Intro do 'Implode’ czy ewidentnie niedokończony przez Hannemana 'Piano Wire’ nie powinny ujrzeć światła dziennego. Walcowate i klimatyczne kawałki w stylu 'When the Stillness Comes’ Kerry King powinien zostawić komuś innemu i tu nadzieja w Garym Holcie. Dodanie 'Atrocity Vendor’ będącego bonusem do limitowanej wersji „World Painted Blood” również jest bardzo wymowne. Pozostałe utwory sprowadzić można do wybiórczego pochwalenia kilku riffów czy wokalu, ale ogólne wrażenie pozostaje niestety na poziomie dobrego znajdziemy na „Repentless” poza kozackim brzmieniem (Terry Date – dzięki raz jeszcze!)? Z pewnością szybki, ale także bardzo agresywny i poruszający utwór tytułowy (Kto z Was nie zaśpiewał z Arayą „Live Fast/ On high/ Repentless/ Let it ride”?). Pozytywnie wypada też 'Take Control”, który w zwrotce prezentuje optymalne slayerowe tempo i zapadający w pamięci refren. Także ostatnie 2 utwory, które znalazły się na „Repentless” napawają optymizmem na przyszłość. Zarówno „You Against You”, jak i „Pride in Prejudice” to Slayer na godnym legendy thrashu przedłużając… 6 lat czekania by stwierdzić „Slayer kurczę”. Nowa płyta Zabójcy znajdzie miejsce na innej półce niż klasyczne płyty zespoły, ale pozostawia też nadzieję na Delusions of Saviour 2. Repentless 3. Take Control 4. Vices 5. Cast the First Stone 6. When the Stillness Comes 7. Chasing Death 8. Implode 9. Piano Wire 10. Atrocity Vendor 11. You Against You 12. Pride in Prejudice
God Hates Us All by Slayer Tab Different Versions Chords, Tab, Tabs. Key Variations. Play Advices. Chords Diagrams. Guitar Tabs Universe
Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie. Niezbędne Analityczne Marketingowe Informacje Informacje ogólne Numer artykułu 419558 Gatunek muzyczny Thrash Metal TYLKO w EMP Nie Media - Format CD Kategoria produktu Zespoły Zespół Slayer Rodzaj artykułu CD Data premiery 2013-05-07 Płeć Unisex I mean c,mon how sad and lame are lyrics like: "Despair, emptiness Isolation rapes you everyday Face down taste the dust, digging deeper in your grave Haven't found a reason Haven't found a thing to fucking live for Godless he doesn't care How you choose to destroy yourself In a world that feeds on hate You're left here just to waste away In God Hates Us All has its moments like on "Disciple," "God Send Death," "Cast Down," "Bloodline" and "Here Comes the Pain." However, the excitement and off the cuff rhythm changes and song structures are lacking. Still, it's one of the better American albums to come out in 2001 and a solid release in Slayer's discography. Released on the fateful date of September 11th, 2001, Slayer 's God Hates Us All was an all-too-fitting statement of violence and doom for its time. Featuring now-classic songs like "Disciple" and "Bloodline," it stands years later among the thrash OGs' best, and according to some fans, remains the band's last truly great album. .
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/243
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/94
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/689
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/893
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/148
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/60
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/148
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/344
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/468
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/386
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/761
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/968
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/379
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/316
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/23
  • slayer god hates us all recenzja