Przegrać mecz na własnym boisku to oczywiście żaden wstyd, ale w takich przypadkach ważne jest „wrażenie artystyczne”. Są jednak granice śmieszności, której zawodnicy ekstraklasy nie powinni przekraczać, a zwłaszcza takiej marki, jaką jest niewątpliwie Wisła Kraków. Naszym celem jest stworzenie takiej armii, która sama będzie zdolna obronić się przed każdym wrogiem – powiedział szef MON Antoni Macierewicz w niedzielę w Zamościu. Przysięgę wojskową złożyło tam ponad 200 żołnierzy 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. „Wasz wysiłek, wasza determinacja, wasze poświęcenie sprawi, że Polska, Polacy będą mogli żyć bezpiecznie” – zwrócił się Antoni Macierewicz do żołnierzy ochotników. „Żołnierz jest przede wszystkim po to, żeby żył, walczył i zwyciężał. Bywa, że może zginąć, ale przede wszystkim ma odeprzeć wroga, ma sprawić, żeby jego miasta, wsie i rodziny były bezpieczne. To jest wasze zadanie” – podkreślił. Szef MON przekonywał, że Wojska Obrony Terytorialnej są integralną częścią polskiej armii. Jak zaznaczył, to formacja szczególna, której przyglądają się wszyscy sojusznicy Polski. Według ministra Macierewicza, celem jest stworzenie takiej armii, która sama będzie zdolna obronić się przed każdym wrogiem. „To nie znaczy, że rezygnujemy ze współdziałania, współpracy z naszymi sojusznikami. Przeciwnie, chcemy także wspomóc naszych sojuszników, zarówno tych na wschodzie, na północy, jak i na południu”- zapewnił. „Polska odbudowująca swoją armię, swoją gospodarkę, swoją siłę społeczną – dzięki programowi sprawiedliwości społecznej, który jest dzisiaj realizowany, Polska staje się kamieniem węgielnym Europy Środkowej a wy macie zagwarantować jej bezpieczeństwo” – mówił szef MON. Podczas briefingu po zakończeniu uroczystości, Antoni Macierewicz powiedział, że wysoko ocenia tempo formowania Wojsk Obrony Terytorialnej. „Nie sądziłem, że będziemy zdolni tak szybko (to zrobić), tak skutecznie i z takim efektem, jeśli chodzi o wyszkolenie żołnierzy, bo to jest niesłychanie ważne. Wyszkolenie żołnierzy jest na najwyższym poziomie. Chcę raz jeszcze podziękować dowódcom, ale i podziękować żołnierzom, bo od nich to zależało i oni to sprawili” – powiedział szef MON. Pochwalił udział żołnierzy wojsk terytorialnych w ćwiczeniach Dragon-17. „Dragon, to nie były pierwsze ćwiczenia, w których brały udział wojska terytorialne, brały udział już w Anakondzie w zeszłym roku, ale w ćwiczeniach Dragon rzeczywiście ich udział był dużo większy, dużo bardziej znaczący i była to już formacja dobrze przygotowana do realizacji swoich zadań” – przekonywał Antoni Macierewicz. Na Rynku Wielkim w Zamościu złożyła przysięgę kolejna grupa ochotników, którzy wstąpili do służby w Lubelskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej im. Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”. Będą służyć w batalionie stacjonującym w tym mieście. Przeszli oni 16 dniowe szkolenie podstawowe, podczas którego największy nacisk położony był na naukę praktycznych umiejętności posługiwania się bronią, zasad zachowania na polu walki, pierwszej pomocy i topografii. W uroczystości uczestniczyli parlamentarzyści, samorządowcy, rodziny żołnierzy, mieszkańcy Zamościa. Żołnierze złożyli przysięgę na historyczny sztandar 9 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej. Lubelska Brygada liczy już ponad 1,2 tys. żołnierzy terytorialnej służby wojskowej i przeszło 200 żołnierzy zawodowych – poinformował jej rzecznik mjr Dariusz Drączkowski. Trwa rekrutacja kolejnych ochotników. Przysięga następnej grupy nowo wcielonych żołnierzy zaplanowana jest na początek grudnia. Docelowo w skład lubelskiej brygady OT wchodzić będzie pięć batalionów stacjonujących w Lublinie, Zamościu, Chełmie, Dęblinie i Białej Podlaskiej. W 2020 r. liczyć ma 4,5 tys. żołnierzy. Żołnierze OT uzbrajani są w polskie karabinki Beryl i pistolety P-83; na wyposażeniu jednostki są samochody ciężarowe, motocykle i quady. Formowanie wojsk obrony terytorialnej rozpoczęło się z początkiem 2017 r. Dotychczas utworzone zostało dowództwo WOT oraz trzy brygady w województwach podlaskim, lubelskim oraz podkarpackim. W tych jednostkach trwa już szkolenie żołnierzy. W szeregach WOT pełni służbę już ponad 6,5 tysięcy żołnierzy, w tym blisko 5,5 tys. żołnierzy terytorialnej służby wojskowej i ponad tysiąc żołnierzy zawodowych. PAP/RIRM [GALERIA] Zamość: przysięga Żołnierzy Obrony Terytorialnej. Fot. fot. PAP/Wojciech Pacewicz Podcast z audycji Światopodgląd. Agnieszka Lichnerowicz. Gośćmi audycji byli: Tomasz Stryjek. Dostępna transkrypcja. Temat: W Ukrainie "liczy się każdy symbol". Również UPA [zbrodnia wołyńska] Wtorek, 13 października 2015 r. Długo oczekiwany mecz Wisła Kraków - Gwiazdy Wisły już za nami - cudownie było znów zobaczyć na murawie wielu wspaniałych zawodników, którzy występowali przed laty w naszej ukochanej drużynie. Na wysokości zadania stanęli kibice, zwłaszcza, jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy, jeśli chodzi o frekwencję - trochę mniej. Można się było spodziewać większej liczby widzów, ale i tak nie było źle. Wszystko byłoby w porządku, niestety, do tego wspaniałego miodu muszę wrzucić łyżkę dziegciu. Przy czym chciałbym od razu zaznaczyć, że nie jest moją intencją „plucie we własne gniazdo”, a wręcz przeciwnie, troska o to, aby w tym „gnieździe” organizacja pod każdym względem była na odpowiednim poziomie… Kibicem Wisły jestem od lat wielu, prawie trzydziestu, miłością do Białej Gwiazdy zaraził mnie, podobnie jak i trzech moich braci i siostrę, nasz Tata, który kibicuje Najjaśniejszej z Gwiazd od 1966 roku. Miłość nasza do Wisły jest ślepa i bezgraniczna, jesteśmy i byliśmy z nią na dobre i na złe, zarówno wtedy, gdy grała w drugiej lidze, jak i wtedy, gdy seryjnie zdobywała mistrzostwo i walczyła o awans do Ligi Mistrzów – mówiąc krótko, „Wisła Kraków to nasza historia”. Miłość ta spowodowała, że nie wahałem się nad wspomożeniem Wisły w trudnym obecnie czasie, poprzez wykupienie kilku nagród, wśród nich „Udziału w rozgrzewce”. Nie ukrywam, iż frapująca i ekscytująca była myśl o wyjściu na murawę stadionu przy Reymonta 22 i bezpośrednim spotkaniu z idolami sprzed kilku czy kilkunastu lat, jak również z piłkarzami obecnie reprezentującymi barwy Wisły. Niestety, rzeczywistość trochę rozminęła się z oczekiwaniami… W opisie nagrody „Udział w rozgrzewce” można było przeczytać „udział w rozgrzewce z uczestnikami meczu Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”. Niestety, w rzeczywistości było to, co najwyżej „przebywanie na murawie z uczestnikami meczu Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”. Ale po kolei… Po przybyciu na miejsce zbiórki, sprawdzeniu obecności itp., uczestnicy rozgrzewki, czyli 12 osób, zostali zaprowadzeni do szatni – niestety, nie było to ani szatnia Pierwszej Drużyny, ani Drużyny Gwiazd, a jedynie pokój, który zajmuje podczas meczów ligowych delegat z ramienia PZPN – czyli mała klitka…Co stało na przeszkodzie, aby podzielić nas po 6 osób i pozwolić przebrać się gdzieś z boku, ale w szatniach występujących w sobotę drużyn, co już samo w sobie byłoby olbrzymią frajdą? Po przebraniu się zostaliśmy zaprowadzeni przez wolontariuszy pod wyjście z tunelu, gdzie po chwili podeszła drużyna Gwiazd Wisły. Niestety, nikt z tej ekipy nie podszedł do nas, nie zapytał, kim jesteśmy, co tam robimy itp. Czy dużym problemem byłoby, gdyby przykładowo jeden z piłkarzy drużyny Gwiazd podszedł do pokoju, w którym się przebieraliśmy, wyszedł z nami do tunelu i poinformował kolegów, że jesteśmy osobami, które wykupiły udział w rozgrzewce i z nimi będziemy się rozgrzewać? Wydaje mi się, że nie wymagało to nawet minimalnego wysiłku. Z tunelu wyszliśmy razem z zawodnikami Drużyny Gwiazd (wrażenie FANTASTYCZNE, gdy wychodzi się z tunelu na murawę coś chwyta za gardło i mocno trzyma, tego nie zapomnę do końca życia!), ustawiliśmy się na kole środkowym, nastąpiło przywitanie z kibicami i … tyle widzieliśmy piłkarzy drużyny Gwiazd – udali się oni na połowę boiska, gdzie znajduje się sektor C i zajęli się sobą, a my zostaliśmy na środku boiska, zupełnie tak, jakbyśmy znaleźli się tam przez pomyłkę, zgubili drogę na trybuny albo na Błonia… NIKT z dawnych Gwiazd do nas nie podszedł, nie zaproponował, żebyśmy pokopali z nimi piłkę, zagrali w „dziadka”, nie dostaliśmy do dyspozycji żadnej piłki itp., itd. Tuż obok nas zaczęli do siebie podawać piłkę Kamil Kosowski z Maciejem Żurawskim, popatrzyli na ludzi w zielonych znacznikach, po czym nadal kopali piłkę między sobą, nie proponując dołączenia do nich żadnemu z uczestników rozgrzewki… Dopiero po chwili kilku zawodników, których można policzyć na palcach jednej ręki (Marcelo, Marcin Baszczyński, Cléber) zainteresowało się nami i podeszło do nas z piłkami. Zwłaszcza Marcelo i Baszczu udowodnili, że są prawdziwymi Wiślakami – można było z nimi porozmawiać, pokopać piłkę, nie mieli z tym żadnego problemu, Baszczu zaopiekował się przez dłuższą chwilę najmłodszym, kilkuletnim uczestnikiem „rozgrzewki”. Po chwili zawodnicy, którzy rozpoczynali mecz w Drużynie Gwiazd udali się na rozgrzewkę przygotowującą do meczu, wśród nich Marcelo i Baszczu, pozostali zawiązali dziadka, do którego wzięli tylko jednego z „zielonych”, ale chyba tylko dlatego, co sam później przyznał, że jest on znajomym Jacka Matyi… „Zielonych” znowu pozostawiono samym sobie… Po chwili wyszła na murawę Pierwsza Drużyna, przywitała się z kibicami i rozpoczęła rozgrzewkę, również nie zaprzątając sobie głowy osobami, które wykupiły udział w rozgrzewce. Nie pozostało nic innego, jak wziąć jedną z piłek i pokopać na wspaniałej, co trzeba przyznać, murawie, z innym „zielonym”… Tak wyglądała ta „rozgrzewka z piłkarzami”, później jeszcze udało się oddać 2-3 strzały na bramkę, w której stał Mariusz Pawełek i to by było na tyle… Reasumując - nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze, natomiast przyznać muszę, że jestem mocno rozczarowany realizacją tej nagrody i podejściem do tematu zarówno dawnych Gwiazd Wisły, jak i obecnych jej piłkarzy. Zgoła odmiennie wyglądałoby to, gdyby od samego początku „opiekunem” naszej grupy został jeden z byłych lub obecnych piłkarzy Wisły, gdybyśmy przebierali się w szatniach obydwu zespołów, gdyby pozwolono nam uczestniczyć rzeczywiście w rozgrzewce, bo rozgrzewka to przygotowanie do meczu, czyli wykonywanie tych ćwiczeń i zadań, które przed meczem wyznacza zawodnikom trener przygotowania fizycznego, jak w przypadku Pierwszej Drużyny Andrzej Bahr. Nie trzeba było wielkiego wysiłku i wyobraźni, aby podzielić kibiców, którzy wykupili „udział w rozgrzewce” po 6 osób i przydzielić do obydwu drużyn, pozwolić im wykonywać to, co przy bezpośrednim przygotowaniu do meczy wykonują piłkarze – zwłaszcza, że nie miał to być traktowany bardzo poważnie mecz ligowy, a jedynie mecz-prezent dla kibiców (w taki właśnie sposób usprawiedliwiał obecnych piłkarzy w rozmowie z nami Jarosław Krzoska, twierdząc, że gdy wychodzą oni na rozgrzewkę są już „nakręceni” na mecz, ale jak napisałem wcześniej - to nie był mecz o stawkę!). Po zejściu do pokoju delegata uczestnicy „rozgrzewki” wymieniali się swoimi wrażeniami i spostrzeżenie było takie samo – organizacyjnie, jak wiele innych spraw w Wiśle Kraków, również i „Udział w rozgrzewce” był delikatnie mówiąc niedopracowany… Jak wspomniałem na wstępie, nie jest moim zamiarem sianie fermentu, małostkowe narzekanie – pragnę jedynie zwrócić uwagę na pewien rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością, związany z nie najlepszą organizacją, jak również brakiem dobrej woli wśród tych, którzy w każdej chwili winni być Ambasadorami Białej Gwiazdy, a których wizerunek mocno traci w oczach swoich wiernych fanów... Mam nadzieję, że w przyszłości tego typu wydarzenie, jak mecz Wisła Kraków - Gwiazdy Wisły zostanie powtórzone, a mój list pozwoli na eliminowanie niedociągnięć organizacyjnych, które być może są dostrzegalne tylko z punktu widzenia kibica. Z wiślackim pozdrowieniem Marian82 /tekst nadesłany przez czytelnika naszej strony/ Marian82 Tagi:FelietonKibice Zobacz także: « Bramka wiślaka, wygrana młodzieżówki « Wisła Kraków to nasza historia - DZIĘKUJEMY! « Z Lechem w środę, z Legią w niedzielę « Na Peters przyjdzie Wiśle Can-Pack jeszcze poczekać Euroliga na start! Wisła Can-Pack inauguruje swój dwunasty euroligowy sezon! » 90 minut Alana Urygi w meczu kadry U-21 » Zmiana nadzoru finansowego nad Wisłą Kraków » Drugie zwycięstwo siatkarek Wisły » Dodaj komentarz: 32 Komentarze: ~~~Wiślak z pod Radomia Nagrody z Wisła to nasza Historia Słuchajcie mam pytanie, mianowicie kiedy wysyłane są nagrody (szalik)? orientuje się ktoś? Bo już trochę czasu minęło a tu cisza/ Z góry dzięki za odpowiedź EryK hmm Z tego co widzę na stronie fans4club to było tych uczestników 11, nagroda warta 230 zł... Może i powinno być to na wyższym poziomie gdyby cena wynosiła np. 2300zł? Szczerze to myślałem, że minimum z 1000 zł było to warte skoro tyle chciałeś otrzymać. Sam udział w konkursie karnych wart był 295 zł (oddanie 3 strzałów). Natomiast trochę się dziwie, że jest osobny artykuł na takie "żale". Przecież taki mecz organizowany był po raz pierwszy a zatem doświadczenia nie mają, aby dopilnować każdy detal. Pomijając wszystko - cel był jeden - pomoc klubowi, dlatego każda z nagród to tylko "atrapa" pewnej formy pomocy. ~~~kibic z C co z oprawą za 10 000 zł? Miała być oprawa, i nie było? I gdzie jest kasa? link » ~~~bik do EryK Przez właśnie takie podejście ludzi do różnych spraw w tym kraju jest jak jest... Willem de Zwijger @EryK Eryku, ale kolega Marian nie umawiał się na "atrapę" rozgrzewki. ~~~Aggagagag a hehe.. macie swoje legendy :))) zurawski, franek, szymkowiak, reszta, kompletna zlewka. Jedynie Baszczynski (pojawil sie nawet na gniezdzie), Glowa, Brozek czy Sobolewski zostawali do konca na murawie i robili zdjecia, Sobolewski pytal kilka razy czy ma foto.. o reszcie zawodnikow sie nie wypowiadam nawet. I jeszcze Mijailovic i Pareiko na plus. ~~~Świstak z Kubusia Puchatka Wrażenie z trybun było podobne do tego opisanego w artykule Zwłaszcza, gdy sepleniący jak nigdy dotąd (WTF?) spiker pospieszał tych strzelających karne. Sprawiało to takie wrażenie "szybko, szybko i zjeżdżajcie". Nawet sierota gwizdka sobie załatwić zapomniała, tak jak i Smudy przedstawić. Słabo, naprawdę słabo. Wiem że to pierwszy raz ale mimo wszystko wypadałoby zaoszczędzić ludziom, zwłaszcza tym płacącym najwięcej (ja byłem tylko kupcem dwóch biletów, więc nie o sobie piszę) rozczarowania, bo następnym razem nikt takiej nagrody nie wykupi. GrzegorzS Uwagi na pewno są słusze, ale też trzeba brać pod uwagę, że moim zdaniem rozmiar sukcesu przerósł pomysłodawców, organizatorów i wykonawców. Nagrody schodziły tak szybko, że co rusz musiano wymyślać nowe, bo ich szybko zaczynało brakować. Te treningi, o których pisze autor wymyślano "ad hoc" by jakąś nowa atrakcję dostarczyć. Nagle pojawiło się tylu chętnych do wykonywania karnych, że musiano to robić na dwie, a nie na jedną bramkę. Rozumiem rozczarowanie uczestników penie wielu atrakcji. Ale też zapytam się czy aby oczekiwania nie były czasem zbyt duże. Wystarczy sprawa "bonów-kuponów-talonów" biletowych (w obcej mowie zwanych Voucher-ami) wielu oczekiwało, że wymiana będzie szybka i posta, a nie była. Bo od strony organizatorów tej udanej akcji nie wykorzystano możliwoci istniejącego systemu biletowgo. Ale tego się można było spodziewać bo musiano zgrać dwa odrębne byty dystrybucji wejściówek i to musiało trwać. Ale wielu kibiców nie zdawało sobie z tego sprawy i sporo czasu przed meczem spędzili w kolejce, ostrzeżenia pojawiły się za późno. Przy tak ogromnej akcji robionej na tę skale po raz pierwszy z małym nakładem sił zewnętrznych, które musiały by kosztować niedoróbki być musiały. Ale jak rozumiem ideę pomysłu to chodziło o to by zrobić zrzutę na klub. Ja tam się nie obrażę jak nagroda do mnie nie dotrze szybko, czy wogóle. Zdaję sobie sprawę, że obecnie wielkim wyzwaniem jest rozesłanie tego wszystkiego na tysiące adresów. Ja wykupiłem sobie nagrodę szybko i dość wartościową. Ale te pieniądze i tak bym dał bez tej nagrody. Napiszę tak szkoda by mi było mojej kasy, gdyby znaczna jej część musiała zostac wydana na organizację samej akcji, wysyłkę, kasę dla osób pracujących przy wysyłce, czy samej akcji. Cała kasa, a przynajmniej jej większość (ochrona pewnie nie pracowała za darmo, catering też nie, są koszty organizacyjne i musza być poniesione) powinna iść na potrzeby klubu a nagroda nawet wartościowa jest dla mnie sprawą drugo..., a nawet 15-rzędną. W ciągu trwającej imprezy widziałem niedąciągnięcia, które wytnikały z tego, że imprezea przerosła pomysłodawców, organizatorów, wykonawców, ale to nie powód do utyskiwań. Moim drodzy, a przede wszystk i ty Marianie rozumiem Twój "ab-smak", ale realnie by przeprowadzić taką operację jak ta, która się odbyła w sposób w pełni profesjonalny należało zatrudnić cała masę ludzi wydać dużo kasy, a to nie o to chodziło. Kasa ma być dla dla klubu a nie na organizację Juvenaliów. Z tego punktu widzenia to był sukces. Bo czasem tak bywa, że na imprezie coś nie wyjdzie coś nie wypali np. ktoś dostanie biegunki po spożyciu bigosiku, który innym nie zaszkodził. Tak tek bywa. Ideą była zbiórka pieniędzy i zabawa, a ta była udana. Popatrz drogi Marianie na kibica, który przypadkowo (chyba) zdobył tę szóstą bramkę. Powiedz tak z ręką na sercu czego oczekiwałeć jako uczestnik rozgrzewki z zespołem. Czy jesteś do tego profesjonalnie przygotowany, czy jesteś sportowcem w treningu. Jeśli tak to sam powinienieś zrozumieć, że zawodnicy musieli odpowiednio przygotować się do meczu, by nie odnieść kontuzji. Mieli zagrać profesjonalny mecz. I to zrobili, by to zrobić musieli po prostu sprowadzić takich jak Ty uczestników do niestety roli może nawet tyczek. Organizator po prostu powinien przemyśleć pewne sprawy, a tu sporo szło na żywioł, bo chciano tym kibicom coś dać i trochę nie przemyślano organizacji. Tu kłania się liczba osób, które pracują w klubie bo jest ich za mało by coś takiego jak ta ostatnia okcja ogarnąć a wynajmowanie organizatora zewnętrznego było bez sensu a i gwarancja że nie będzie wpadek ?. Było czasami jak to u nas na żywioł na jakoś to będzie, ale takie mamy na teraz możliwości. Wszyscy pracujący przy akcji zrobili ile mogli by dać nam kibicom poczucie, że było ofiarować kasę, że jesteśmy wspólnotą, nikt swoich obowiązków nie olał. Moim zdaniem po prostu skala akcji i osiągnięty sukces przerósł oczekiwania wszystkich. I to cieszy, a że było czasem po partyzancku. Cóż jak coś się robi po raz pierwszy na taką skalę to musza być wpadki niedociągnięcia, bo być muszą. Drogi Maranie proponuję spojrzeć na to co się działo także pozytywnie miałeś szansę być na murawie z gośćmi, których podziwiałeś z trybun czy telewizora. Logicznie się zastanów czy nie oczekiwałeś czegoś co nie mogło być w pełni zrealizowane. I w swoim imieniu proszę o wyrozumiałość dla organizatorów pomysłodawców, bo zrobili wielką rzecz naprawdę historyczną, która ich przerosła. I mam nadzieję, że zrobia ją jeszcze parę razy i to nawet w czasach, gdy kasa w Wisłe nie będzie już kiedyś problemem, a celem będzie integracja kibiców, ze środowiskiem. Bo tu naprawdę chodziło o wciele w życie ideii, że Wisła to MY, czyli wspólnota, a pieniadze są teraz bardzo ważne, ale mam nadzieję, że za np dwa sezony wyjdziemy na prostą i klub bęzie mógł zrobić znowu taką zbiórkę w czasie takiej imprezy i zatrudnić profesjonalnych wykonawców z zewnątrz. Pozdrawiam Marianie. JAZDA JAZDA JAZDA BIAŁA GWIAZDA ! marian82 Eryk Eryku - tak jak napisał Willem de Zwijger, to miała być rozgrzewka z uczestnikami meczu. Mogłoby to kosztować i z 5000 zł, ale czy zmieniłoby to chaosu organizacyjny i podejście Gwiazd Wisły? Napisałeś "tyle chciałeś otrzymać" - przeczytaj tekst raz jeszcze i wypisz, czy rzeczywiście oczekiwałem czegokolwiek, poza odrobiną dobrej woli ze strony byłych czy obecnych piłkarzy? Dziwne, że odbierasz to jako "żale", bo jest to tylko i wyłącznie troska o to, aby w naszej ukochanej Wiśle organizacja stała na najwyższym poziomie. "Cel był jeden", dlatego też napisałem "(...) nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze". Pozdrawiam. ~~~dino Bardzo cenne uwagi oby tylko ktoś zechciał z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość bo nie mam wątpliwości, że sama akcja była świetnym i godnym wielokrotnego powtarzania pomysłem. Bardzo dobrze, że pojawia się taka konstruktywna krytyka - w końcu największym "sponsorem" Wisły są jej kibice, a niektórym działaczom i piłkarzom przydałby się kurs komunikowania z otoczeniem ,a zwłaszcza kibicami... ~~~z do Marian82 Marian - jestem z tobą, uważam, że masz rację - klub albo nie przyłożył się albo brakło wyobraźni... Niestety, pamiętam jak kiedyś z okazji stulecia był konkurs na udział w meczu z legendami Wisły - konkurs smsowy. Wygrałem go, już miałem grać, ale tuż przed udziałem powiedziano mi, że nie zagramy, bo S. zdecydowali, że to oni wezmą udział, zamiast takich randomów, jak my (zaszantażowali klub), i na pocieszenie dostałem siatkę najtańszych gadżetów, które zalegały na magazynie. W tym proporzec z meczu z Mattersburgiem. kicur :) Cóż jak widać, w klubie jest nadal wiele do poprawy, chociażby zorganizowanie właśnie takiej rozgrzewki. Widziałem jak najmłodszy uczestnik tej rozgrzewki stał w znaczniku, który po prostu na nim wisiał. Hmm do poprawy na pewno strzelanie i bronienie karnych. Jedni mogli strzelać na stronę gdzie trybuny były zapełnione w jakimś stopniu a druga strona została zlekceważona i strzelała sobie na pusty sektor G. Mecz i tak zaczął się z 15 minutowym opóźnieniem więc jakby te 5 min jeszcze się opóźnił to ja bym się nie obraził a Pan Marian sądząc po nicku (82) został zrobiony w bambuko z tą rozgrzewką, natomiast jest też sporo racji, że liczył się cel. Co do legend to szacunek dla Baszcza za to wejście na gniazdo itp. Radek, Paweł klasa w żywe oczy jak mawia mój znajomy. Szkoda tej frekwencji bo ja liczyłem na 20 tyś. Inni na cały stadion, nie powiem zrobiło by to wielkie wrażenie, gdyby ten stadion był wypełniony no ale cóż to nie mecz z Legią co nie kibice sukcesu ? Ostanie zdanie skierowane do tych, którzy na stadion nie chodzą bo trener bo brak transferów itp. ~~~jhgjhgj Hmmm... Nie czepiałbym się piłkarzy tylko organizatorów bo to oni powinni wyznaczyć człowieka który by Was zaprowadził i powiedział zawodnikom co i jak, myślę że oni nawet nie wiedzieli o tym że ktoś z kibiców ma brać z nimi udział w rozgrzewce. Czy przebieranie się w szatni w 24 czy 30 chłopa to taka przyjemność ? Dyskusyjna sprawa, może gdyby to była drużyna żeńska... Nie ulega jednak wątpliwości że pokopanie piłki z byłymi/obecnymi gwiazdami to już frajda i osobiście jesli dałby za to 300 zł to też czułbym się rozczarowany. ~~~mesajasz pytanie ktoś wie może gdzie jest odbiór osobisty zakupionych szalików "Wisła Kraków To moja historia" ? woytek1974 Piąte koło u wozu? Szanuj Kibica, Wisełko, szanuj Kibica!! marian82 GrzegorzS Grzegorzu - w przeciwieństwie do Ciebie, nie uważam, aby to, co ja napisałem, wiązało się z zaangażowaniem jakichś wielkich środków finansowych, zatrudnianiem masy ludzi do organizacji itp., itd. Wystarczyło minimum dobrej woli i wyobraźni, aby poprosić któregoś z piłkarzy z drużyny Gwiazd o pomoc, o przedstawienie drużynom kibiców, którzy wykupili tę nagrodę itp., itd. - nie będę się powtarzał, bo opisałem to moim zdaniem wystarczająco w powyższym tekście. Rozgrzewka to rozgrzewka, rozumiem, że w trakcie jej trwania piłkarze muszą się przygotować do meczu, wykonują sporą ilość ćwiczeń, sprintów itp. - kibice uczestniczący w rozgrzewce wykonaliby ich tyle, na ile pozwoliłaby im kondycja fizyczna (ja regularnie gram w piłkę, więc nie miałbym z tym problemu), nie sądzę, aby przy tym przeszkadzali piłkarzom ... Generalnie chodzi o sam fakt nie bycia, jak to napisał w swoim komentarzu woytek1974, "piątym kołem u wozu", czy jak napisałeś ty "tyczką" (sorry, ale traktowanie kibiców przez klub jako "tyczki" - serio myślisz, że jest to ok?). Chdzi także o to, aby w przyszłości, dzięki wskazaniu obecnych niedociągnięć, można było wyciągać wnioski, jak polepszać organizację. Nie ma tu mowy o "obrażaniu się" na Wisłę, jest troska o nią. Pozdrawiam. bigi ktoś jeszcze zdziwiony? Dlaczego stadion nie jest w stanie się zapełnić nawet w połowie? Nie tylko o Wisłe chodzi, ale ogólnie w Polsce. Kibic w tym kraju to nadal intruz, niestety jak widać nawet dla własnego klubu, ech... GrzegorzS Marianie, ale ja Cie rozumiem i sam widziałem niedociągnęcia, ale impreza ze swym rozmiarem i rozmachem przerosła organizatora tu nie było złej woli, ale w obecnej formie orgnizacyjnej klub ledwie ogarnia mecze jest tez co oczywiste pewna bariera między kibicami i piłkarzami. Widac było, że ogarnęli całości jeden prowadzący to za mało, brakło prowadzącego wręcz z jajem sam grany mecz wodzireja. Organizacyjnie pare spraw ewidentnie umknęło i poszło na żywioł. Zapomniec wymienic nazwiska Smudy przy prezentacji zawodników i potem przepraszać. Brakowało solidnego scenariusza, itd. Naprawde sporo uwag, ale onie nie moga przykryc całości bo impreza była super udana, choc było sporo niedociagnięć. Może to się zmieni gdy wreszcie zostaniemy ponownie operatorem całego obiektu, nie zaś goścmi wynajmującymi go na mecz, itd. Wisła musi wyjśc z kryzysu fonansowego by działąć sprawnie. I co tiu więcej napisaćszkoda niedociągnięć, szkoda, że wiele wynikało z chciejstaw i brtaku scenariusza, takiego naszego bałaganu moim zdaniem brakło organizacyjnego pomysłu na całośc choc było sporo elementów składowych. Oby klub sie nie zniechęcił oby ponownie sprówował jueszce lepiej to zorganizowac. Bo jak widac jest ta droga szansa by np. podjąc się organizacji jakiegoś turnieju pokazowego a nie tylko liczenie na to że urzędnicy miejscy cos zrobia bo nie zrobią. Mario CO DO MECZU Gwiazd to widać było , że co po niektórzy całkowicie to ` olewają` nie chciało im się grać już nie mówie o bieganiu. Oczywiście podkreślam fajnie, że przyjechali wsparli, ale troszkę ambicji takiej jak np. Baszczu czy Cleber można by pokazać. Niektórymi naprawdę się rozczarowałem, żeby nie umieć podać do kolegi obok. To tak na marginesie. Szczerze powiedziawszy to niektórzy z Gwiazd po kilku tyg. regularnym treningu byliby lepsi od swoich młodszych kolegów. Np. taki Cleber grał niczego sobie a podania miał na pewno lepsze niż jego młodszy kolega Czekaj ~~~ar @ Marian82 Może faktycznie nie chcesz kalać własnego gniazda, ale tym artykułem to niestety robisz. Jeśli faktycznie miałeś jakieś konstruktywne uwagi, trzeba je było wysłać do klubu. Takie publiczne pranie brudów (już pomijając to, że Twoja krzywda jest mocno przesadzona) Wiśle na pewno nie pomaga. Ta akcja miała przede wszystkim poprawić atmosferę wokół naszego Klubu i przyciągnąć na mecze więcej kibiców. Takie publiczne gorzkie żale tej atmosfery nie poprawią. Może czasem warto przedłożyć własny interes nad dobro Klubu. Wisła to znacznie więcej niż sprzedawca usług dla konsumentów. Oburzamy się, gdy nie przychylne nam media obsmarowują Wisłę, a sami nie jesteśmy lepsi. ~~~KRKPL dobry pomysl - gorsze wykonanie ale akcja na plus Z Twojej relacji Marian wynika, ze zaplaciles za wyjscie i postanie na murawie, przykra sprawa, bo w takij sytuacji pilkarze powinni podejsc do kazdego, podac reke zeby taka osoba poczula sie jak czesc zespolu. ciekawe czy ktos ich o tym poinformowal, bo powinien. Tak jak ktos tutaj napisal, takie podejscie ludzi odbija sie na sytuacji naszego kraju, to sa niby detale, ale to detale buduja sukces w kazdej dziedzinie zycia. Trzeba wierzyc w to, ze podludzie (oszuscci, cwaniaczki, sprzedawczyki, zlodzieje itp) beda eliminowani i nastanie normalnosc. Oby z korzyscia dla naszego klubu i miasta. TSW-KRK-PL!! Szczypior Wzbudzamy emocje, może trochę mniejsze jak za Holendrów, czy Kasperczaka jednak jeszcze większe od Legii w Polsce, na świecie również, jesteśmy najwyżej w liczbie fanów identyfikujących, z polskich klubów. Tego nie wolno zaprzepaścić. Gdziekolwiek jestem obserwuję, odczuwam jednak wielkość Wisły nawet w przypadku zazdrości, zawiści wywołanych często pogromami przeciwników . Głupek i ksenofob ubliży lecz jaką wartość mają wynużenia typków sprowadzanych na ziemię wielokrotnie, znających swoje miejsce. Kradnacych punkty na drodze perfidii sukcesu. Ale jset zdecydowana większość, którą budzi szacunek do nas, jako objaw wartości, tyle lat celebrowanej, to zostaje w Ich głowach, i jest nasza zasługą. Teraz czas najwyższy zatrzymać powolne zejście z tej góry. KOLEGO mija 56 lat od mojego pierwszego meczu na Wiśle, tak jak Ty i Twoi bliscy mam podobne zdanie. Różnica tkwi w ludziach, jedni przychodzą do nas wyciągnąć jak najwięcej kasy inni grali za czapkę gruszek czy miskę zupy, równie efektownie, często lepiej, honorowo. Ale istniejemy dzięki Wam i tym co zostawili zdrowie na murawie i na każdym etacie Wisły z właścicielem na czele. Jest jeszcze jeden aspekt utożsamiania z Wisłą aktów nienawiści, politycznych chucp, środowisk mącących w głowach i charakterach młodych ludzi, chluby klubowi napewno nie przynoszą, wręcz odstreczają potencjalnych sponsorów i sympatyków jest to duży i trudny problem. Pozdrawiam. ~~~DAM TSW DAM TSW Patrząc na Żurawskiego w tym meczu stwierdzam, że mógłby być alternatywą dla Brożka.:-) marian82 ~~~ar Sorry, ale piszesz głupoty - konstruktywną krytykę uważasz za kalanie własnego gniazda?? Na pewno przeczytałeś cały artykuł? Maila wysłałem do redakcji i do Klubu - odpowiedź otrzymałem od pierwszych dwóch, nikt Klubu natomiast się nie odezwał. O umieszczeniu mojego maila na stronie zadecydowała redakcja - widać zdecydowała, że jest tego wart. Nigdzie nie pisałem, że stała mi się "krzywda", wręcz przeciwnie, napisałem, że "nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze". ~~~wiślak90b r info z 90 Uległa zmiana nadzoru komisiji dotyczącej Wisły i nie wiem co to oznacza tak do końca ktoś mógłby mi to wyjaśnić proszę. Lolku np ty coś wiesz jak wygląda sytiacja w klubie teraz? woytek1974 @marian82 Fajnie, że opisałeś swoje doświadczenie. Przecież miłość do klubu to mówienie również tego, co nas Kibiców boli. Gdzie można to uczynić lepiej niż na kibicowskim portalu?! ~~~ar @ Marian82 Rozumiem, że opublikowano to bez Twojej zgody? Ciekawe. I naprawdę nie masz poczucia krzywdy? Przecież to obłuda w czystej postaci. Często wysyłasz do Klubu takie swoje konstruktywne krytyczne rady? To przecież klasyczna argumentacja w stylu "nie jestem donosicielem ale dla wspólnego dobra informuję, że Pańska żona się puszcza". Na tym właśnie polega kalanie własnego gniazda. Jutro red. Jawor lub inny paradziennikarz napisze artykuł o zmarnowanej szansie i rozgoryczony kibicach. Na pewno o to Ci chodzi? ~~~znw .... @~~~kibic z C przyschła. To było taaak daaawno. ~~~viornisko Mecz do tematu można byłoby dołożyć system wymiany voucherów na bilety (straszna kolejka), których potem panowie na kołowrotkach nie chcieli respektować - bo nie ma karty kibica... trochę brakowało konsekwencji przekazu medialnego z tym, co działo się w rzeczywistości. ~~~jaskółcze gniazdko do ~~~ar ale pierniczysz głupoty. Gdyby w klubie od samego początku do samego końca byli odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach to nie raz i nie dwa byśmy w LM grali a tak jesteśmy gdzie jesteśmy. Mądry klub wysłucha kibiców, wyciągnie wnioski i zyska na tym nie to że kibic ale w dłuższej perspektywie sam klub. Chwała, że mu się chciało to napisać. Ma gość rację. Problem moim zdaniem polega na tym, że klub nie do końca to wszystko rozplanował, nie przewidział aż takiego rozmachu tej akcji. Moim zdaniem błędem klubu były za niskie ceny pewnych nagród (tylko tych wysoko ograniczonych osobowo). Tu była niska kwota, a rozgrzewki nie było. Lepiej dać pełnowartościowy produkt (rozgrzewka jak należy, sprecyzowana a większa kwota i trochu wieksza liczba kibiców). Do tego każdy znający trochę realia podobnych akcji za granicą dobrze wie, że tego typu eventy (w wypadku piłki rozgrzewka, pierwszy gwizdek, wyprowadzanie itd) najlepiej się sprzedają w postaci LICYTACJI. Na początek jednak i tak ta akcja to 200% normy. Jesteśmy pionierami z tego się cieszę bardzo. marian82 ~~~ar Zastanawiam się, o co Ci chodzi, dlaczego próbujesz dyskutować, wmawiając mi coś, czego nie napisałem? Po pierwsze - nie stwierdziłem, że opublikowano bez mojej zgody, po drugie - już pisałem, że nie mam poczucia "krzywdy", wskazuję niedociągnięcia, aby eliminować je w przyszłości - gdzie tu obłuda?? Tekst o "donoszeniu" i "puszczalskiej żonie" jest tak bezsensowny, że nawet szkoda go szerzej komentować. Rozumiem za to, że wg Ciebie artykułowanie troski o coś, na czym Ci bardzo zależy, jest tożsama z "kalaniem własnego gniazda"?? Co do Jawora i paradziennikarzy - nie odpowiadam za to, że ktoś może, tak jak i Ty, nie potrafić poprawnie zinterpretować przeczytanego tekstu. stary wiślak Grzegorzu S! W czymże ten mecz był trudniejszy w organizacji od meczu ligowego? Co to jest ten "rozmiar i rozmach"?
\n \n armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy
Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” z Zagłębiem Lubinian. Bartosz Karcz. 11 grudnia 2021, 23:07 Iga Świątek tak się bawi i mieszka! Zobaczcie, jak wygląda jej dom w Raszynie;
Ramazan Kadyrow podzielił się swoimi "imponującymi" planami wojskowymi po zdobyciu Kijowa. Czeczeński przywódca uważa, że jego bojownicy poradzą sobie z każdym i podbiją całe NATO. Pierwsza w kolejności miałaby być Polska. Ramzan Kadyrow znów dał o sobie znać, dzieląc się swoimi szalonymi planami na przyszłość. 45-latek uważa, że demilitaryzacji potrzebuje nie tylko Ukraina, ale również całe NATO, w tym przywódca wyraził swoje poddaństwo wobec Putina, twierdząc, że tylko on może przeciwstawić się "piekielnej zgniliźnie Zachodu". Jego zdaniem prezydent Rosji podjął słuszną decyzję, umożliwiając jego bojownikom możliwość walki w "świętej bitwie przeciwko satanizmowi". Jesteśmy gotowi, aby na rozkaz zająć bez problemu Kijów i kraje NATO. Naszym zahartowanym w prawdziwym boju jednostkom nie będzie w stanie oprzeć się żadna armia na świecie. Mamy doświadczenie, arsenał, wiarę, patriotyzm, ideę i prawdę! Zachód jeszcze nie rozumie, jak silni jesteśmy - napisał 45-latek. Kadyrow znów straszyKadyrow stwierdził, że czeka tylko na rozkaz Władimira Putina, by unicestwić państwa Zachodu. Nie zabrakło słów o Polsce, która miałaby być pierwsza na celowniku brodatego wodza. Jesteśmy gotowi rozbić fałszywie demokratyczny, pseudoliberalny i militarno-barbarzyński front utworzony przez kraje zachodnie, które korumpują społeczność światową, próbując podporządkować sobie cały świat, w drobny mak. Plany są imponujące. Już teraz opracowujemy plan demilitaryzacji państw NATO, a pierwszą w kolejce po zdobyciu Kijowa jest Polska - opowiadał. To nie pierwsze pogróżki Ramazana Kadyrowa kierowane w stronę państw zachodnich. W maju Czeczen ostrzegał, że jego żołnierze mogą zaatakować Polskę oraz zwrócił się do władz, by te zabrały swoją broń z Ukrainy. Lechiści 'położyli' Wiślaków w pierwszym meczu w tym roku. Sign Up; Log In; Messenger; Facebook Lite; Watch; Places; Games; Marketplace; Meta Pay; Meta Store

[custom_gallery source=”media: 912,919,918,917,960,959,958,957,956,955,954,953,952,951,950,949,948,947,946,945,944,943,942,941,940,939,938,937,936,935,934,933,932,931,930,929,928,927,926,925,924,923,922,921,920″ limit=”97″ link=”post” width=”180″ title=”always”] TAGS: fotogaleriafotorelacjagaleriaWisła Krakówzdjęcia

See more of Młoda Armia Białej Gwiazdy on Facebook. Log In. or. Chłopcy z Reymonta. Sports league. Starzy Bywalcy. Interest. Szale smycze Wisły Szalikowiec1906.
Wokół antarktycznej wyprawy Richarda Byrda narosło wiele kontrowersji i legend Amerykańskie władze za wszelką cenę chciały uniknąć rozgłosu i tuszowały fakty Kilkanaście lat później zorganizowano wyprawę badawczą "High Jump", której cel również dla wielu nie był jasny, a Byrd nazwał ją "wyprawą wojenną" Byrd mówił publicznie o rejonach Antarktydy porośniętych bujną roślinnością i ogrzewanych przez wypływające z wnętrza Ziemi ciepłe źródła Rząd stanowczo zaprzeczył ogłoszonym przez admirała rewelacjom, a jego samego uznał za psychicznie chorego i poddał przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu Więcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej W cyklu "To było czytane", przypominamy najlepsze teksty z 2021 r. idealne na wakacyjną lekturę. Audycja radiowa została natychmiast przerwana, a słowa admirała uznano za efekt wyczerpania nerwowego lub halucynacji. Do dziś sprawa Byrda budzi emocje zarówno wśród naukowców, jak i miłośników UFO i spiskowych teorii dziejów. Do dziś nie udało się jej też wyjaśnić. Przelot nad biegunem południowym miał być pierwszym tego typu wyczynem. Wyprawa Byrda, w której udział brały dwa statki i trzy samoloty, okazała się olbrzymim sukcesem. Paradise Bay, Antarktyda. W trakcie lotu, który trwał 18 godzin i 41 minut, Richard Byrd wraz z trzema członkami załogi: drugim pilotem Berndtem Balchenem, operatorem radiostacji Haroldem June i fotografem Ashleyem McKinleyem dolecieli samolotem Ford Trimotor "Floyd Bennet" do bieguna południowego i z powrotem do bazy na Lodowcu Rossa. Był to pierwszy w historii taki lot. Byrd miał wtedy 31 lat. Foto: Domena publiczna Richard Evelyn Byrd Amerykanie szykują się do wojny? Kiedy lotnik wrócił do kraju, wokół jego wyprawy narosło wiele kontrowersji i legend. Najtrudniej było przejść do porządku dziennego nad nieprawdopodobnym komunikatem radiowym Byrda. Amerykańskie władze za wszelką cenę chciały uniknąć rozgłosu i skutecznie zatuszowały związaną z wyprawą aferę. Relację uznano za efekt napięcia spowodowanego trudami wyprawy. Przecież trudno było sobie wyobrazić, że w środku lodowej pustyni Antarktydy znajduje się zielona, pełna życia oaza. Oficjalnie uznano kwestię wyprawy Byrda za zakończoną. Nie oznaczało to jednak, że amerykański rząd stracił zainteresowanie tą sprawą. Foto: Domena publiczna Richard Evelyn Byrd przy samolocie Vought VE-7 Bluebird. Zobacz więcej: Polska góra druidów i tajemnic Kilkanaście lat później, 2 grudnia 1946 roku, amerykańskie bazy wojskowe opuścił potężny zespół uderzeniowy Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. W jego skład wchodził okręt dowodzenia USS Mount Olympus, lotniskowiec USS Philippine Sea, niszczyciel i trzynaście jednostek pomocniczych marynarki wojennej, a ponadto sześć śmigłowców, sześć łodzi latających i dwie latające cysterny. Towarzyszył im okręt podwodny USS Sennet. Foto: Domena publiczna Znaczek US Post upamiętniający wyprawy Byrda, 1933 r. Na pokładach potężnej flotylli znajdowały się ponad cztery tysiące ludzi — ponad trzy i pół tysiąca oficerów, marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej, trzystu pracowników cywilnych i naukowców. Dowódcą armady został Richard Byrd, wówczas już admirał i uznany za bohatera weteran polarnych ekspedycji. Celem była Antarktyda. Operacja otrzymała wojskowy kryptonim "High Jump". Amerykańskie dowództwo ogłosiło, że zamierza sprawdzić, jak w warunkach polarnych funkcjonuje sprzęt wojskowy. Jednak sam admirał Byrd, przed wyjściem armady w morze, powiedział mimochodem, że operacja "High Jump" jest wyprawą wojenną. Dalsza część tekstu pod wideo: Zobacz więcej: Tajemnicza tragedia w Tatrach. Dlaczego zaczęli umierać? Oficjalni przedstawiciele marynarki nabrali jednak wody w usta i wszelkie próby uzyskania przez dziennikarzy jakiejkolwiek informacji o wyprawie spełzły na niczym. Nie dowiedzieli się niczego ponad to, że operacja "High Jump" ma charakter badawczy. Ale nikt nie chciał w to wierzyć. Analitycy szeptali, że Amerykanie szykują się do wojny. Nikt jednak nie był w stanie wyjaśnić, z kim zamierzają się zmierzyć i jak. Żadna armia świata nie była wtedy zdolna do walki na takim terenie, poza tym kontynent był niezamieszkaną przez ludzi pustynią. Operacja "Wysoki Skok" Wszystko wskazywało jednak, że operacja "High Jump" była czymś więcej niż wyprawą naukową. Same przygotowania trwały ponad rok, zaangażowane zostały wielkie siły, atmosferę tajemnicy potęgował fakt, że w wyprawie uczestniczy tylu żołnierzy piechoty morskiej oraz niespotykana, jak na wyprawę naukową, liczba samolotów. Foto: CC BY Statek ekspedycji Byrda uwięziony w lodzie na biegunie południowym, 1930 r. Wśród nich były też samoloty rozpoznania C-47 Dakota wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt: aparaty fotograficzne, kamery i magnetometry używane do wykrywania anomalii magnetycznych w wodzie i pod powierzchnią ziemi. 27 stycznia 1947 roku zespół uderzeniowy dotarł do wybrzeży Antarktydy i rozpoczął lotnicze rozpoznanie kontynentu. Szczególną uwagę poświęcono należącej do Norwegii Ziemi Królowej Maud. Warto wspomnieć, że w 1939 r. rościły sobie do niej prawa hitlerowskie Niemcy, nadając jej nazwę Nowej Szwabii. Choć żaden kraj nie uznał niemieckich praw do tego terytorium, niemieckie roszczenie nigdy nie zostało oficjalnie cofnięte. Później spowodowało to fantazyjne plotki i domniemania, że ludzie, których widział Byrd, to nazistowscy uciekinierzy, którzy w ostatnich dniach wojny założyli swoje bazy na wcześniej rozpoznanym lądzie. Na razie jednak Amerykanie zaczęli zbierać materiał fotograficzny, samoloty wykonywały dziesiątki lotów. Wydawało się, że zniknięcie z mapy Ziemi ostatniej białej plamy jest kwestią najbliższych tygodni. W tym miejscu pojawia się największa tajemnica. Choć wyprawę zaplanowano na osiem miesięcy, nagle, zupełnie nieoczekiwanie, Byrd zarządził odwrót. Flotylla wracała do Stanów w opłakanym stanie. Stracono jeden niszczyciel, a znaczna część samolotów uległa zniszczeniu. Zginęło kilkudziesięciu marynarzy i oficerów, nieznany był los kilkunastu zaginionych. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę wydarzyło się u wybrzeży Antarktydy. Rząd objął prowadzone śledztwo ścisłą tajemnicą. Po powrocie admirał Byrd wraz z dowództwem wyprawy stanął przed specjalnie powołaną nadzwyczajną komisją Kongresu Stanów Zjednoczonych, a wszyscy biorący udział w wyprawie zostali przesłuchani przez wywiad. Zobacz więcej: Miejsca mocy, miejsca złe Do prasy przedostały się jednak rewelacyjne oświadczenia admirała, w których ostrzegł on rząd o groźbie nowej wojny. Pisał, że siły zbrojne Stanów Zjednoczonych muszą natychmiast podjąć działania przeciwko myśliwcom wroga, które bazują na obszarach polarnych i które mogą odbywać podróże z bieguna na biegun z ogromną prędkością. Mówił też publicznie o odkrytych przez siebie rejonach Antarktydy, które były porośnięte wiecznie zieloną, bujną roślinnością i ogrzewane przez wypływające z wnętrza Ziemi ciepłe źródła. Powtórzył więc to samo, co po powrocie z bieguna przed kilkunastu laty. Sukces pełen strat Rząd stanowczo zaprzeczył ogłoszonym przez admirała rewelacjom, a jego samego uznał za psychicznie chorego i poddał przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu. Podobnie jak po słynnym locie Byrda sprzed kilkunastu lat oficjalnie ogłoszono, że zeznania zasłużonego i doświadczonego dowódcy są efektem rozstroju nerwowego i nie ma powodu, by traktować je poważnie. Przedstawiciele rządu podjęli działania, by zdezinformować prasę i społeczeństwo. Nazwy jednostek biorących udział w wyprawie zostały zmienione, zdementowano informacje o stratach w ludziach i sprzęcie. Wyprawę okrzyknęli sukcesem, w jej trakcie sporządzone zostały mapy lotnicze 1390 tys. km kw. wybrzeża Antarktydy. Wydali też kilka oświadczeń o przebiegu wydarzeń, informując, że zginął tylko jeden człowiek, którego samolot uległ wypadkowi. Wszyscy, którzy brali udział w wyprawie, zostali zobowiązani, pod groźbą sankcji, do zachowania tajemnicy. Byrd był przesłuchiwany w obecności lekarza. Wszystko, co powiedział, zostało przedstawione prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Admirał otrzymał "rozkaz milczenia odnośnie do wszystkiego, czego się dowiedział, w imieniu ludzkości". Został też pouczony, że jako żołnierz musi słuchać rozkazów. Przez lata dotrzymywał obietnicy, choć stało to w całkowitej sprzeczności z wyznawanymi przez niego wartościami moralnymi. To, co widział na Antarktydzie, nie dawało mu spokoju. W 1956 roku światło dzienne ujrzał dziennik Byrda, w którym admirał opisał, co wydarzyło się w czasie jednego z lotów rozpoznawczych nad Antarktydą. Choć nie ma żadnych dowodów na autentyczność dziennika, a jego treść była wielokrotnie negowana, informacje, jakie w nim zawarł, są szokujące. Sam Byrd pisał w dzienniku: "Wszystko to wymyka się wyobraźni i zdawać by się mogło szaleństwem, gdyby nie wydarzyło się naprawdę". Tajemnica dziennika Lot, który rozpoczął się 19 lutego 1947 roku o czasu lokalnego, nie zapowiadał niczego niezwykłego i przez pierwsze cztery godziny przebiegał prawidłowo. W pewnym momencie przestały jednak działać urządzenia pokładowe, a pod samolotem, w miejscu, gdzie powinna znajdować się lodowa pustynia, rozpostarła się wielka porośnięta drzewami dolina. Inne było jednak światło, na niebie nie było widać słońca. Byrd próbował opisać przez radio to, co widzi, połączenie z bazą zostało jednak przerwane. Na pokrywającej dolinę łące pasły się przypominające mamuty zwierzęta, a przed samolotem pojawiło się coś, co wyglądało jak miasto. Nagle, tuż obok samolotu, pojawiły się dziwne pojazdy, które miały kształt dysku. Dakota przestała reagować na stery, a przyrządy kontrolne stały się bezużyteczne. W radiu rozległ się głos mówiący po angielsku z ledwo słyszalnym niemieckim akcentem: "Witamy panie Admirale, w naszym królestwie(…). Proszę się odprężyć, jest pan w dobrych rękach". Samolot Byrda został sprowadzony na ziemię, tak że dotykając powierzchni, załoga odczuła jedynie lekki wstrząs. Na powitanie wyszło kilku mężczyzn. Byli wysocy i mieli blond włosy. Wprowadzili go do wnętrza jednego z budynków, jeden z mężczyzn powiedział: "Nie bój się, Admirale, będziesz miał audiencję u Mistrza…". Według "Admiral Richard E. Byrd's Secret Diary (Feb. Mar. 1947)", czyli relacji Byrda w "Tajemnym Dzienniku" z 1947 roku, wkrótce stanęli przed obliczem mężczyzny, którego Byrd opisał jako osobę o delikatnych rysach i twarzy naznaczonej upływem czasu. Po przywitaniu Mistrz oświadczył: "Admirale, pozwoliliśmy panu wlecieć tu, gdyż ma pan szlachetny charakter i jest pan dobrze znany w Świecie na Powierzchni". Wyjaśniając dodał, "jest pan w domenie Arian, w Wewnętrznym Świecie". Dalsza rozmowa, w trakcie której Mistrz poruszył wszelkie istotne kwestie dotyczące naszej cywilizacji, upłynęła w przyjaznej atmosferze. Mistrz pożegnał Byrda, nakazując mu powrót do swojego świata, by rozgłosić przekazane mu wiadomości. Ostatnie słowa, jakie usłyszał Byrd, gdy wzniósł się w powietrze, brzmiały: "Zostawiamy tu pana, Admirale, pańska aparatura już działa. Auf Wiedersehen!". I Byrd znów znalazł się ponad lodową pustynią. Co zdarzyło się w czasie wyprawy? Jako pierwszy o istnieniu "Tajemnego Dziennika" Richarda Byrda wspomniał jeden z jego kuzynów podczas wywiadu radiowego. Od kiedy jednak o dzienniku Byrda stało się głośno, rodzina admirała oświadczyła, że nie zna rzekomego kuzyna, a sam dziennik nigdy nie istniał. Foto: Materiały prasowe Okładka "Alone", autobiografia Richarda Byrda. Nie bardzo wiadomo, co tak naprawdę wydarzyło się w trakcje wyprawy. Dlaczego Byrd zarządził tak nagły odwrót i kto lub co odpowiada za poniesione przez flotę straty. Jeszcze w czasie drogi powrotnej do Stanów Zjednoczonych, 5 marca 1947 r., Byrd udzielił wywiadu, który ukazał się w chilijskim dzienniku "El Mercurio". Admirał ostrzegł w nim Stany Zjednoczone przed możliwością ataku. Apelował, by amerykańska armia była gotowa do obrony przed "inwazją kraju przez wrogie obiekty latające startujące z rejonów arktycznych". Foto: Domena publiczna Kontradmirał Richard Byrd podczas operacji "High Jump". Kolejną tajemnicą jest sam dziennik admirała. Celem operacji "High Jump" były badania Antarktydy, tymczasem sam Byrd pisze w dzienniku wyraźnie o locie badawczym w Arktyce, nad biegunem północnym. Nie wydaje się możliwe, by tak doświadczony badacz polarny pomylił się w opisie miejsca wydarzeń. Cokolwiek jednak wydarzyło się w Antarktyce w trakcje feralnej wyprawy, musiało skłonić amerykańskie dowództwo do natychmiastowego odwrotu. Jedyny człowiek, który znał tajemnicę, zakończył swój dziennik słowami: "Być może jest to jedyna nadzieja ludzkości. Widziałem prawdę, która podniosła mnie na duchu i wyzwoliła mnie! (…) gdyż widziałem tę krainę za biegunem, ów środek wielkiego nieznanego". Foto: Domena publiczna Kontradmirał Richard Byrd podczas operacji "Deep Freeze". W 1954 roku komitet połączonych szefów sztabów wydał rozkazy dotyczące kolejnej wyprawy wojennej na Antarktydę. Admirał Byrd został uznany z rozkazu Eisenhowera za zdrowego psychicznie i wyznaczony na dowódcę wyprawy. Operacja otrzymała kryptonim "Deep Freeze" — "Siarczysty Mróz". Tym razem Amerykanie nie kryli faktu, że jest to wyprawa wojenna, a w grę wchodzi nawet użycie broni jądrowej. Operacja zakończyła się w 1957 r. W tym roku zmarł również Byrd.
Dział skautingu „Białej Gwiazdy”, czyli jak odnaleźć się w czasach pandemii. Jak jednak podkreśla „Głowa”, nie ma takiej potrzeby, bo każdy doskonale wie, jakie zadania ma
To Twoja flaga, nasz młody przyjacielu Nie musisz kochać jej barw, o nie To Twoja armia i życie w ciągłym biegu Nigdy nie będziesz już sam Możesz wreszcie zachłysnąć się powietrzem I unieść do góry jak ptak, he-hej Możesz wreszcie zabłądzić w wielkim mieście Urodziłeś się, by służyć nam Właśnie nadszedł ten czas Hooo, to jest właśnie ten czas Ref.: Jesteś sterem, białym żołnierzem Nosisz spodnie, więc walcz Jesteś żaglem, szalonym wiatrem Twoja siła to skarb Bóg jest z nami, jego prawda Jak tarcza Cię ocali Czekałeś na ten dzień tyle lat Ruszaj z nami, z wątłymi marzeniami Z ufnością, którą jeszcze masz Właśnie nadszedł ten czas Hooo, to jest właśnie ten czas Ref. (5x)
Wyjątkowe spotkanie pokoleń „Białej Gwiazdy” Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl Każdy z nas inaczej 8 października 2023, 10:30 tatry;
- Dobrze, że w końcu przyszła skuteczność - mówi piłkarz Wisły Kraków Krzysztof Drzazga. - Jesteśmy zespołem, który może w tej lidze wygrać z każdym - Krzysztofa Drzazgi ten sezon będzie wielkim sprawdzianem. W poprzednim zimą wrócił do Wisły Kraków z wypożyczenia do Puszczy Niepołomice i w kilku meczach pokazał, że zasługuje na grę w ekstraklasie. Zdaje sobie jednak sprawę, że w obecnych rozgrywkach nadszedł czas, by potwierdzić swoje wiosną dla „Białej Gwiazdy” zdobył pięć ligowych goli. Błysnął w spotkaniu z Koroną w Kielcach, gdzie zaliczył hat-tricka, czy w derbach z Cracovią, w których strzelił piękną i ważną Tak było w poprzednim sezonie, ale to już jest zamknięty rozdział. Teraz zaczynamy kolejne rozgrywki i trzeba będzie to potwierdzić - przyznaje wobec tego napastnika zapewne będą większe, bowiem zespół opuścił czołowy strzelec Marko Kolar i jak na razie nie pozyskano nikogo na jego Zawsze mówię, że chciałbym być zdrowy i łapać jak najwięcej minut na boisku. A co będzie w nadchodzącym sezonie? To zobaczymy. Mam nadzieję, że będę grał i dobrze wyglądał na boisku - mówi Drzazga. - Na pewno każdy z ofensywnych zawodników chciałby strzelać bramki i zaliczać asysty. Jest to ważne dla drużyny, ale też dla samego siebie, bo to mocno podbudowuje zawodnika. A jak sam się oceniam? Chcę być zdrowy i grać jak najwięcej, a jak tak będzie, to w statystykach liczby przy moim nazwisku też powinny być odpowiednie - chce się jednak porównywać do Kolara. - Marko na początku grał w ataku, ale pod koniec poprzedniej rundy występował też na boku pomocy. Na pewno nie będę chciał nikogo zastępować, zamierzam pracować na swoje nazwisko - podkreśla grać w ataku, jako zawodnik cofnięty za napastnikiem, ale też na skrzydle. - Nie mam problemu z grą na każdej z tych pozycji. Wszędzie zagram, choć zawsze lepiej czuję się w centrum boiska - wyjaśnia piłkarz „Białej Gwiazdy”.Jest zadowolony z przygotowań do sezonu i ostatniego sparingu, wygranego 4:2 z Puszczą, który był zamknięty dla kibiców i dziennikarzy. W tym spotkaniu trzy gole zdobył Paweł Brożek. - Paweł jest ważnym zawodnikiem naszej drużyny. Cieszy na pewno to, że napastnik strzela bramki, bo zespół na to liczy. Raz udało mi się asystować i Paweł fajnie to zakończył - wspomina Drzazga. - W sparingu z Puszczą wszystko funkcjonowało w miarę dobrze, mimo jeszcze zmęczenia. Można być zadowolonym. Strzeliliśmy cztery bramki i to się liczy. Dobrze, że w końcu przyszła skuteczność, bo w poprzednich sparingach zdobywaliśmy mało bramek - dodaje. Teraz Wisłę czeka mecz w ekstraklasie, u siebie w sobotę ze Śląskiem Wrocław. - Trudno teraz powiedzieć, jaki to jest rywal na inaugurację. Jesteśmy zespołem, który może wygrać z każdym w tej lidze. Trzeba się skupiać na każdym kolejnym meczu. Oczywiście, jest czas na analizę rywala, ale na pewno na boisku nie będziemy się koncentrować na grze Śląska, tylko na swojej - mówi Drzazga. Liczy na to, że od pierwszego spotkania wiślacy będą mieć mocne wsparcie ze strony swoich kibiców. - Poprzedni sezon pokazał, że kiedy gramy u siebie, wsparcie kibiców daje nam bardzo dużo, dobrze czujemy się u siebie w domu i ciężko jest z nami tutaj wygrać czy nawet zremisować. Kibice są więc dla nas bardzo dużym plusem - podkreśla zawodnik „Białej Gwiazdy”. Follow w MałopolscePolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Oto historia rozgrywająca się w latach 1907—1944. Historia przyjaźni i miłości, popełnianych błędów i ich konsekwencji, wiary w marzenia, drogi ku
Rząd w Hawanie skierował do epicentrum koronawirusa w północnych Włoszech 52 doświadczonych medyków. Skąd wzięła się kubańska „armia w kitlach”, dyplomatyczne ramię komunistycznego reżimu w Hawanie, która zapewnia władzom większe dochody niż sektor turystyczny? Dziennik „Granma”, organ Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby, z dumą opublikował dziś (23 marca) na swojej stronie internetowej artykuł pod wymownym tytułem: „#CubaSalva: Práctica humanista de la Revolución”, tzn. #Kuba ratuje: Humanitarna praktyka rewolucji”. Tekst opatrzony jest zdjęciem kubańskich medyków, którzy udali się do włoskiego regionu Lombardia, aby wspomóc tamtejsze służby w walce z koronawirusem. To nie pierwszy przypadek, gdy Hawana wysyła swoich lekarzy w zagrożone epidemią miejsca świata. „Biała armia” czy „armia w kitlach”, jak popularnie określa się personel medyczny z wyspy, to jeden z towarów eksportowych rządu w Hawanie, który od dziesięcioleci pracuje w najtrudniejszych regionach globu, dbając o powiększanie kapitału symbolicznego komunistycznego reżimu oraz zapewniając przychody, które znacznie przewyższają wpływy z turystyki. Z ziemi kubańskiej do włoskiej W ostatnich dniach nie brak dowodów, że dotychczasowe spory i animozje odchodzą w zapomnienie w obliczu wspólnego zagrożenia, jakim jest pandemia koronawirusa. W ten trend wpisuje się także wysłanie przez rząd w Hawanie lekarzy i personelu medycznego do Włoch. Lekarze z Kuby byli żegnani przez pasażerów na międzynarodowym lotnisku Martiego w Hawanie niczym gwiazdy sportu. Ich wyjazdowi do Włoch towarzyszył aplauz pasażerów zgromadzonych w poczekalni portu lotniczego. Kubańscy lekarze słusznie cieszą się opinią ekspertów od zadań specjalnych, którzy sprawdzili się w wielu trudnych misjach medycznych na całym świecie. Teraz przyszedł czas na Włochy, gdzie system służby zdrowia ugina się pod ciężarem wielu tysięcy zarażonych koronawirusem. Kubańczycy wylądowali w niedzielę w porcie lotniczym Mediolan-Malpensa, a już dziś udadzą się do miasta Crema w Lombardii – jednego z głównych ognisk pandemii koronawirusa. Kubańscy lekarze i pielęgniarki będą pracować w szpitalu polowym, który liczy 300 łóżek. Znajdują się tam najciężej chorzy. Biała armia Włochy są pierwszym krajem z naszej części świata, który skorzysta z pomocy kubańskich specjalistów. Jak dotąd pracowali oni głównie w krajach Ameryki Południowej i Środkowej oraz Afryce, gdzie walczyli z epidemią cholery po trzęsieniu ziemi w 2010 r. czy w Sierra Leone pomagając w walce z wirusem Ebola. Teraz rząd prezydenta Miguela Díaza-Canela zareagował na wezwania Włoch o udzielenie pomocy. Na półwysep Apeniński przybyła ekipa, która składa się z 52 lekarzy i pielęgniarek: wśród nich są wirusolodzy i immunolodzy. W 2019 r. kubański personel medyczny przekroczył liczbę 28 tys. osób rozrzuconych w ponad 60. krajach na całym świecie, z czego niemal połowa przypadła na Wenezuelę, która niemal od początku rządów Hugo Cháveza za dochody uzyskane na sprzedaży ropy, utrzymywała przy życiu pogrążony w międzynarodowej izolacji rząd w Hawanie. Dzięki temu wielu z mieszkańców Wenezueli – szczególnie ci, którzy mieszkają na prowincji – po raz pierwszy w życiu mieli kontakt z lekarzem. Podobnie było w innych zakątkach świata, gdzie „biała armia” dzięki swoim działaniom dbała o dobre imię ojczyzny i wodza rewolucji. Koronawirus: Co z Ukraińcami, którym kończy się legalny pobyt w Polsce? Organizacje rolnicze i pracodawcy apelują do premiera Morawieckiego w sprawie tysięcy pracowników z Ukrainy, którym w najbliższym czasie wygaśnie pozwolenie na pobyt. W Polsce przebywa legalnie ok. 1,2 miliona obywateli Ukrainy. Średnio ok. 20 proc. z nich co miesiąc wygasa pozwolenie … Priorytet dla zdrowia Kuba słynie ze swojego systemu opieki zdrowotnej na całym świecie. Od początku rewolucji rząd pod przywództwem Fidela Castro potratował sprawę dostępu do bezpłatnej i powszechnej opieki zdrowotnej priorytetowo gwarantując je w konstytucji. W obowiązującej ustawie zasadniczej z 2019 r. zachowano prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej (art. 78). Przywódcy rewolucji przekonywali, że zdrowie ludności jest metaforą zdrowia ciała politycznego. Doprowadziło to do stworzenia krajowego systemu opieki zdrowotnej, który z czasem stał się wzorem chwalonym przez specjalistów i międzynarodowe organizacje, na czele ze Światową Organizację Zdrowia (WHO). Ostatnio pochwały zebrał on również od jednego z kandydatów na prezydenta Partii Demokratycznej – Berniego Sandersa. Sanders za swoje pochwalne pod adresem kubańskiego reżimu wypowiedzi został mocno skrytykowany, szczególnie przez społeczność kubańską mieszkającą na Florydzie. Tak czy inaczej dzięki swojemu systemowi opieki zdrowotnej Kuba notuje zdecydowanie mniejszą śmiertelność noworodków niż np. USA czy Polska. Jednocześnie z ubiegłorocznego raportu brytyjskiej fundacji Save the Children wynika, że jakość życia dzieci na Kubie jest zdecydowane najlepsza w państwach Ameryki Południowej i Środkowej (53. miejsce na świecie). Polskę w tym rankingu sklasyfikowano na 25 miejscu. Zaangażowanie w kwestie zdrowotne ma jednak od początku wymiar międzynarodowy, a Hawana postrzegała niesienie pomocy innym krajom globalnego Południa jako swój obowiązek w podziękowaniu za wsparcie dla rewolucji. Z czasem jednak kubańskich lekarzy zaczęto wykorzystywać jako towar eksportowy, który dzięki swoim działaniom dbał o dobre imię Fidela Castro i ojczyzny, zapewniając jednocześnie niemałe korzyści finansowe dla reżimu. Chiński koronawirus uderzy w nafciarzy i motoryzację Na światowych giełdach koronawirus z Chin już nie budzi paniki. Ale epidemia z Wuhanu na pewno w tym roku uderzy w nafciarzy, motoryzację i lotnictwo. „Przy wejściu na Kreml zaostrzono kontrolę. Oprócz urządzeń do prześwietlania, które mają wykrywać metalowe przedmioty, pojawiły … Profesjonalizacja i… Początki były jednak trudne, a o międzynarodowym zasięgu inicjatywy zdecydował – jak to zwykle bywa – przypadek. Po rewolucji 1959 r. ponad połowa lekarzy, podobnie jak specjalistów z innych dziedzin, zdecydowała się na ucieczkę z wyspy. Osłabiło to ambitne plany rządu. Wówczas zapadła decyzja o reformie służby zdrowia, o zapewnieniu powszechnego dostępu do opieki lekarskiej, co znalazło odzwierciedlenie we wszystkich statystykach. Już w połowie lat 80-tych Kuba wykształciła więcej lekarzy niż potrzebowała. Dla porównania według danych Banku Światowego z 2016 r. w Polsce na 1 tys. mieszkańców przypadało średnio 2,4 lekarza, podczas gdy na Kubie 7,49 (dane z 2014 r.). Program wystartował w 1963 r., tuż po zakończeniu Algierskiej Wojny i Niepodległość w ramach wspierania walk antykolonialnych. Zaczęło się od wysłania niewielkiej liczby lekarzy, którzy mieli wesprzeć Algierczyków po walkach z Francuzami. W początkowej fazie nie ustalono, kto miał zapłacić kubańskim lekarzom. Wystąpiły także problemy z zaopatrzeniem. Ostatecznie po interwencji Fidela Castro dopięto wszystkie szczegóły, a część rannych Algierczyków dochodziła do zdrowia na Kubie. UE zapowiada wdrożenie nowej strategii dla Afryki Coraz większe ambicje Chin skłaniają Unię Europejską do zmiany podejścia wobec Afryki. Strategia ma zostać omówiona z państwami kontynentu. W jakich dziedzinach Komisja Europejska zapowiada aktywność? W poniedziałek (9 marca) szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zaprezentował pięciopunktową strategię dla Afryki, która zostanie poddana … … i duże dochody Od tego czasu biała armia „służyła” w Gwinea Bissau w trakcie walk o niepodległość z Portugalczykami, w Angoli, Nikaragui na Haiti czy w 2014 r. w Afryce Zachodniej, gdzie wysłano ponad 450 lekarzy i personel medyczny do Sierra Leone, Liberii i Gwinei w trakcie epidemii wirusa Ebola. W 2018 r. szacowano, że ponad 50 tys. osób spośród członków „armii w białych kitlach” pracowało w 67 krajach świata. Również na zlecenie takich organizacji jak WHO. Od początku programu w dziesiątkach tysięcy misji w ponad 160 krajach świata wzięło udział 400 tys. specjalistów. Kubańscy lekarze nie pracują jednak zupełnie z pobudek altruistycznych. To towar eksportowy, który przynosi reżimowi w Hawanie niemałe dochody, szacowane w 2018 r. ma 11 mld dolarów – to więcej niż wynoszą dochody z turystyki (ok 3 mld dolarów). Kryzys migracyjny w Europie: Co dalej z umową UE-Turcja? W poniedziałek wieczorem w Brukseli prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan będzie rozmawiał z przedstawicielami Unii Europejskiej w sprawie kryzysu migracyjnego. Czy utrzymanie porozumienia z Ankarą jest najlepszym rozwiązaniem dla państw Wspólnoty? Ubiegłotygodniowe jednostronne otwarcie granic dla uchodźców przez Turcję przyczyniło się … Przymusowa służba? Tylko niewielka część z tych dochodów trafia w ręce lekarzy i personelu medycznego. Znaczną część przejmuje rząd pozostawiając niewielką kwotę na wynagrodzenie. W 2011 r. ujawniono kontrakt między rządami Kuby i Wenezueli, która jeszcze w czasach prosperity finansowej za każdego lekarza płaciła Hawanie 10 tys. dolarów, z czego nie więcej niż 250 do 350 dolarów trafiało do pracowników służby zdrowia. Gdy w 2013 r. administracja prezydent Brazylii Dilmy Rousseff rozpoczęła program Mais Médicos – nakierowany na udzielenie pomocy medycznej dla ludności w najbardziej odległych miejscach kraju – ogłoszono, że za każdego lekarza Kuba otrzyma równowartość 4,2 tys. dolarów miesięcznie, z czego ok. 80 proc. sumy trafiło do budżetu rządu. Niskie dochody to jednak nie wszystko. Nie brakuje doniesień, że pracownicy „białej armii”, spośród których większość służy teraz w Wenezueli, są przymuszani do pracy w nadgodzinach, często w bardzo niebezpiecznych miejscach. Dodatkowo są oni pozbawieni swobody przemieszczania się i pracują pod nadzorem, aby uniknąć ucieczek tak popularnych wśród kubańskich sportowców, w tym siatkarzy. Jednym z takich przykładów jest reprezentujący barwy reprezentacji Polski w tej dyscyplinie – uznawany za najlepszego zawodnika świata – Wilfredo Leon, który zdecydował się w 2012 r. na opuszczenie wyspy na rzecz kontynuowania kariery w Europie. Ta sytuacja jest spowodowana zakazem Partii Komunistycznej na wyjazd z kraju. Przepisy w przypadku sportowców złagodzono dopiero w 2013 r. Mimo tego chętnych do pracy nie brakuje, ponieważ zarobki i tak są wyższe niż w przypadku pracy na wyspie, gdzie można liczyć na równowartość 60 dolarów miesięcznie. Ponadto część lekarzy próbuje szczęścia uciekając, jak niegdyś sportowcy. Tylko na przestrzeni 2013-2014 roku 3 tys. lekarzy zbiegło do USA, gdzie mogą oni liczyć na ułatwienia wizowe. Grecja nie wpuszcza nowych syryjskich uchodźców Greckie służby graniczne zablokowały drogę kilkusetosobowej grupie uchodźców, którzy z tureckiego terytorium chcieli się przedostać do Unii Europejskiej. Napływ nowych uciekinierów do Grecji to skutek zapowiedzi władz w Ankarze, które obiecały nie blokować dłużej uchodźcom drogi. Według greckich mediów w strefie … Kłótnia z Boliwią i Brazylią Ostatnie lata przyniosły jednak problemy dla kubańskiej pomocy medycznej na świecie. Najpierw umowę o współpracy w ramach Mais Médicos zerwała w listopadzie 2018 r. Brazylia, gdy jeszcze w trakcie kampanii wyborczej Jair Bolsonaro oskarżył lekarzy o wspieranie sił partyzanckich. Do podobnych kontrowersji doszło w ubiegłym roku w Boliwii, gdy nowe władze aresztowały czwórkę kubańskich lekarzy za rzekome wspieranie protestów organizowanych przez zwolenników byłego prezydenta Evo Moralesa, który uciekł w listopadzie 2019 roku za granicę po fali protestów. Wówczas Hawana zdecydowała się na wycofanie całego, liczącego ponad 700 osób, personelu medycznego. W przypadku Brazylii niewykluczone, że dojdzie do ponownego nawiązania współpracy. Z danych brazylijskiego Ministerstwa Zdrowia wynika, że obecnie znajduje się ponad 700 wolnych miejsc pracy, głównie w najtrudniejszych regionach kraju. Rząd Bolsonaro nie wyklucza odnowienia umowy. Czy pomoc ciężko doświadczonym Włochom poprawi międzynarodową reputację Kuby? UE wyśle obserwatorów do Boliwii? Sytuacja w Boliwii wciąż jest napięta po tym, jak dotychczasowy prezydent podał się do dymisji i opuścił kraj. Protesty uliczne jednak nie ustają. UE wezwała strony do zachowania spokoju i rozważa wysłanie tam misji obserwacyjnej. „Najważniejsze jest uniknięcie przemocy wywołanej przez … Własne problemy Kuba nie jest zieloną wyspą na mapie pandemii koronawirusa. W kraju potwierdzono już 35 przypadków zachorowań. Ponad 900 osób znajduje się obecnie w izolacji ponad 30 tys. osób objęto nadzorem epidemiologicznym. Dwie osoby znajdują się w stanie ciężkim. Jak dotąd zanotowano jeden przypadek śmiertelny. To włoski turysta. Władze sięgnęły po znane już z Europy środki. Od wtorku przez najbliższy miesiąc obcokrajowcy nie będą mieli wstępu na wyspę, a mieszkańcy kraju zostaną poddani 15-dniowej kwarantannie. Obecnie na Kubie przebywa około 60 tys. turystów, z czego 15 tys. Europejczyków. Muszą oni opuścić wyspę w najbliższych dniach. Szczepionka na koronawirusa najwcześniej za rok Opracowanie szczepionki to złożony i czasochłonny proces. Zajmie co najmniej 12-18 miesięcy – mówi w rozmowie z EURACTIV dyrektor generalna Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (EFPIA) Nathalie Moll. Widzimy, że coraz więcej krajów UE zamyka swoje granice, aby powstrzymać rozprzestrzenianie …
WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy" NAJWAŻNIEJSZA JEST WYGRANA Najważniejszy wniosek, jaki płynie po meczu w Warszawie jest taki, że Wisła
Wisła Kraków znów nie wygrała. Ekipa z Reymonta przeważała w meczu z Jagiellonią, ale ofensywni zawodnicy drużyny Jerzego Brzęczka zawiedli na całej linii i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Dla Dumy Podlasia to bardzo ważny punkt, który znacząco może pomóc w utrzymaniu. W zupełnie innej sytuacji są krakowianie, dla których widmo spadku staje się coraz bardziej z Białegostoku przystąpili do meczu w bardzo defensywnym ustawieniu. Piotr Nowak w zasadzie wystawił pięciu obrońców. Jaga grała bardzo zachowawczo, oddając pole Wiśle Kraków. Gospodarze mieli przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Przed przerwą groźnie było tylko po stałych fragmentach gry, ale wiślacy nie stworzyli sobie żadnej bardzo klarownej sytuacji. Dodatkowo stracili Marko Poletanovicia. Serb doznał urazu mięśniowego i może to być dla niego koniec Kraków – Jagiellonia: Fatalne pudła CzechówW pierwszej połowie było widać dużą nerwowość z obu stron. Brakowało dokładności podań. Wisła atakowała głównie zrywami Heorhija Citaiszwiliego. Gruzin często był faulowany i nie miał za bardzo wsparcia kolegów, bo kiedy już przebił się przez obrońców gości, to nie miał za bardzo do kogo podać. Po zmianie stron drużyna Jerzego Brzęczka była groźniejsza. Świetne okazje zmarnowali jednak: Zdenek Ondrasek i Jan Kliment. Pierwszy fatalnie spudłował, kiedy piłkę zgrał mu Michal Frydrych. Drugi zagrał pierwszy raz od 67 dni. Czeski napastnik poprzednio pojawił się na boisku podczas kompromitującej porażki Białej Gwiazdy w 1/4 finału Pucharu Polski z trzecioligową Olimpią Grudziądz (1:1, karne 3:5). Starał się i był aktywny, ale na nic się to zdało. W najlepszej sytuacji kapitalnym wślizgiem zablokował go kapitan Jagi Taras Kraków – Jagiellonia: Goście byli bliżej wygranejMniej więcej 30 minut przed końcem trener Nowak nieco zaryzykował i zmienił ustawienie gości. Przyjezdni zaczęli grać na czterech obrońców. Wsparcie z przodu dostał osamotniony Marc Gual. Pomagać zaczął mu Jesus Imaz. Były piłkarz Wisły Kraków zagrał pierwszy raz od 186 dni i 5 listopada 2021 roku (mecz ze Śląskiem Wrocław 2:2). Przez ostatnich sześć miesięcy Imaz rehabilitował zerwane więzadło rzepki. Już jego pierwszy kontakt z piłką niemal skończył się trafieniem, ale strzał po dograniu Bartłomieja Wdowika wylądował tylko na bocznej siatce. Tradycyjnie w Wiśle swoje pudła miał Elvis Manu. Niezła zmianę dał Stefan Savić, który dryblował i dośrodkowywał, ale często niecelnie. W samej końcówce krakowski zespół wrócił z dalekiej podróży. Fatalny błąd w wyprowadzeniu akcji popełnili bramkarz Paweł Kieszek i defensywny pomocnik Giorgij Żukow. Omal nie skończyło się to tragedią, ale i tym razem Gual strzelił obok Kraków – Jagiellonia: Jedna wygrana w 13 meczachJaga grała „defensywkę”, bo punkt zdobyty pod Wawelem jest dla nich niezwykle cenny w kontekście utrzymania. Duma Podlasia ma obecnie pięć punktów przewagi nad Wisłą Kraków. Jeżeli chodzi o Białą Gwiazdę, to już nie wszystko zależy od jej piłkarzy. Nawet komplet punktów w ostatnich dwóch potyczkach tego sezonu z Radomiakiem (15 maja, wyjazd) i Wartą Poznań (21 maja, dom) może nie dać krakowianom utrzymania. Wszystko przez gorszy bilans bezpośrednich spotkań ze Śląskiem Wrocław (1:1 i 0:5), a to ten zespół jest obecnie tuż nad strefą spadkową z trzypunktową przewagą nad Wisłą. Dlatego ten remis jest trochę jak porażka dla gospodarzy. Oczywiście, Jerzy Brzęczek i jego zawodnicy solidnie zapracowali sobie na taki stan rzeczy. W 2022 roku wiślacy wygrali tylko raz na trzynaście spotkań… WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW I JAGIELLONII:Masłowski: W Jagiellonii musimy liczyć każdą złotówkęUczeń legend z Gruzji, mistrz świata U-20. Kim jest Gio Citaiszwili?Tabiś: Zwycięstwo z Wisłą Kraków powinno zapewnić nam utrzymanieFot. Newspix Najnowsze WeszłoCristiano Ronaldo spotka się z ten Hagiem Po kilku tygodniach indywidualnych treningów Cristiano Ronaldo wrócił w poniedziałek do Manchesteru. Z informacji brytyjskiego dziennikarza Davida Ornsteina wynika, że we wtorek dojdzie do kluczowego spotkania Portugalczyka z Erikiem ten Hagiem. Wciąż nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Cristiano Ronaldo. Portugalczyk chce odejść z Manchesteru United, ponieważ zależy mu na grze w Lidze Mistrzów, ale problem w tym, że nikt nie chce go zatrudnić. Skłonne do jego sprzedaży nie są również władze angielskiego klubu, więc pięciokrotny zdobywca Złotej […] wściekły po klęsce Astany w Częstochowie Porażka Astany z Rakowem Częstochowa wywołała wielką aferę w Kazachstanie. Jak informuje portal wicepremier Eraly Togjanov zażądał specjalnego raportu z wyjazdu do Polski. Przed meczem wydawało się, że to Astana będzie faworytem w starciu z Rakowem Częstochowa, ale rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. Kazachowie nie mieli nic do powiedzenia w starciu z drużyną Marka Papszuna i ponieśli klęskę aż 0:5, pomimo tego, że przez 40 minut grali w przewadze jednego zawodnika. Niespodziewana porażka […] de Tomas następcą Lewandowskiego w Bayernie? Bayern Monachium wciąż poszukuje następcy Roberta Lewandowskiego. Z najnowszych doniesień hiszpańskiego dziennika „Diari Ara” wynika, że może nim zostać Raul de Tomas z Espanyolu. Wbrew zapowiedziom władz Bayernu Monachium transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony stał się faktem. Dlatego celem Bawarczyków na najbliższe tygodnie będzie sprowadzenie nowego środkowego napastnika. W tym kontekście przewinęło się już sporo nazwisk, ale hiszpańskie media właśnie wyciągnęły kolejne. […] stoper na treningu Legii Warszawa Legia Warszawa poszukuje wzmocnień do linii defensywnej. Portal poinformował, że w poniedziałek z drużyną Kosty Runjaicia trenował reprezentant Gwinei Równikowej – Esteban Orozco. Doniesienia z ostatnich dni się potwierdziły. W poniedziałek Legię Warszawa opuścił Mateusz Wieteska, który przeniósł się na zasadzie transferu definitywnego do francuskiego Clermont Foot 63. W stołecznym klubie trwają więc intensywne poszukiwania nowego środkowego obrońcy, który mógłby zastąpić Polaka. Wygląda na to, że na pozycję Wieteski […] – on potrafi uderzyć. A Radomiak nadal nie potrafi wygrać na wyjeździe Druga kolejka i już mamy solidną kandydaturę do najgorszej połowy sezonu. Do przerwy w Mielcu nie działo się absolutnie nic, a najgroźniej było wtedy, gdy Kobylak kopnął w Maja. Na szczęście po przerwie ekipy Radomiaka i Stali się rozkręciły i doświadczyliśmy trochę emocji. Radomianie ostatecznie zwycięstwa nie dowieźli, a zespół Adama Majewskiego kontynuuje swój zaskakujący dwukolejkowy marsz bez porażki. Jeśli najjaśniejszą postacią meczu był Thabo Cele, to wiele o tym meczu mówi. […] Zmarzlik po sezonie odchodzi ze Stali Gorzów! Gdybyśmy mieli jeszcze rok temu zapytać kibiców czarnego sportu, czy to w ogóle możliwe, aby Bartosz Zmarzlik zmienił barwy Moje Bermudy Stali Gorzów Wielopolski na inne w Polsce, większość z nich uważałaby taki scenariusz za nierealny. Gdybyśmy powiedzieli fanom z samego Gorzowa, że może się on ziścić, pewnie pomyśleliby, że zwariowaliśmy i kazaliby nas zawinąć w kaftan. Bo Zmarzlik to Stal Gorzów, a Stal to Zmarzlik – kropka. Z tym, że tylko do końca tego roku. Informacje […] – on potrafi uderzyć. A Radomiak nadal nie potrafi wygrać na wyjeździe Druga kolejka i już mamy solidną kandydaturę do najgorszej połowy sezonu. Do przerwy w Mielcu nie działo się absolutnie nic, a najgroźniej było wtedy, gdy Kobylak kopnął w Maja. Na szczęście po przerwie ekipy Radomiaka i Stali się rozkręciły i doświadczyliśmy trochę emocji. Radomianie ostatecznie zwycięstwa nie dowieźli, a zespół Adama Majewskiego kontynuuje swój zaskakujący dwukolejkowy marsz bez porażki. Jeśli najjaśniejszą postacią meczu był Thabo Cele, to wiele o tym meczu mówi. […] Zmarzlik po sezonie odchodzi ze Stali Gorzów! Gdybyśmy mieli jeszcze rok temu zapytać kibiców czarnego sportu, czy to w ogóle możliwe, aby Bartosz Zmarzlik zmienił barwy Moje Bermudy Stali Gorzów Wielopolski na inne w Polsce, większość z nich uważałaby taki scenariusz za nierealny. Gdybyśmy powiedzieli fanom z samego Gorzowa, że może się on ziścić, pewnie pomyśleliby, że zwariowaliśmy i kazaliby nas zawinąć w kaftan. Bo Zmarzlik to Stal Gorzów, a Stal to Zmarzlik – kropka. Z tym, że tylko do końca tego roku. Informacje […] od 21:00: Białek, Rokuszewski, Paczul, Michalak. Gościem Dominik Furman Czas podsumować okrojoną kolejkę Ekstraklasy. Weszłopolscy zrobią to w składzie: Jakub Białek, Mateusz Rokuszewski, Paweł Paczul, Przemysław Michalak. W programie łączenie z Dominikiem Furmanem z Wisły Płock, która znakomicie zaczęła sezon. Start o 21:00. Zapraszamy!  Vingegaard. Chłopak, który pakował ryby do lodu i… wygrał Tour de France Rok temu przypadkowo przejął rolę lidera ekipy Jumbo-Visma i dojechał do mety Tour de France na drugim miejscu. W tym sezonie samotnym liderem też został nieplanowanie. I poszło mu jeszcze lepiej – odsadził nawet Tadeja Pogacara i został zwycięzcą całego wyścigu. A przecież jeszcze kilka lat temu treningi łączył z pracą w fabryce zajmującej się przetwórstwem rybnym. I miał problemy z pokazaniem się wśród juniorów. Od pewnego momentu wszystko […] meczów pokazuje nasze miejsce w szeregu. Po prostu się z nim pogódźmy – Nie wiem, dlaczego polskie drużyny przełożyły te mecze. W jakich krajach przekłada się mecze na początku sezonu, po rozegraniu czterech spotkań? Ja kocham piłkę i dla zawodników nie ma nic lepszego niż gra co trzy dni. To nie jest problem. Musimy zmienić swoją mentalność, bo u nas często się powtarza, że jeśli przegrywasz mecz, to jest to przez złe przygotowanie fizyczne. A to nieprawda. To jest piłka nożna. Real Madryt, Manchester City, FC Barcelona jakoś […] kontra Kozłowski | BRAMA DNIA W dzisiejszej „Bramie dnia” wspominamy dwie bramki, którymi zachwyciła nas Ekstraklasa na starcie poprzedniego sezonu. Jeden ze zdobywców – Kacper Kozłowski, już wyfrunął z naszej ligi. Wszystko stało się jednego dnia – 25 lipca 2021 roku. Zapraszamy do kolejnego głosowania wraz z naszymi partnerami z Gatigo. MICHAŁ CHRAPEK VS RAKÓW CZĘSTOCHOWA ( Na inaugurację sezonu 2021/22 ekstraklasowicze nie rozpieszczali kibiców przez pierwsze dwa dni. W piątek […]
.
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/371
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/466
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/554
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/482
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/882
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/236
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/150
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/239
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/566
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/966
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/657
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/947
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/239
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/513
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/948
  • armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy