Od 1 marca 2023 r., czyli od momentu kiedy ma wejść w życie ustawa, emerytury i renty wzrosną o 13,8%, jednak nie mniej niż o 250 zł. Jednak czy waloryzacja zapewni odczuwalną podwyżkę, adekwatną do wzrostu cen podstawowych dóbr i usług? Co do zasady, kwota najniższej emerytury oraz renty rodzinnej będzie wynosiła 1588,44 zł
Z pewnością zauważyłeś, że jeszcze niedawno za określoną sumę złotówek można było kupić znacznie więcej produktów niż teraz. To kwestia inflacji i spadku siły nabywczej pieniądza, które stale postępują – raz w wolniejszym, raz w szybszym tempie. Nic dziwnego, że chcesz zarabiać coraz więcej i dzięki temu nie obniżać swojego dotychczasowego standardu życia. Sprawdź, czy pracodawca ma obowiązek zapewnić Ci podwyżkę inflacyjną i ile może ona wynosić. Czego dowiesz się z artykułu? • Co to jest podwyżka inflacyjna? • Kodeks Pracy – podwyżka inflacyjna a przepisy • Podwyżka inflacyjna – kogo obowiązuje? • Podwyżka inflacyjna – ile procent? Co to jest podwyżka inflacyjna? Podwyżka inflacyjna, czyli wzrost pensji w związku ze zwiększeniem się inflacji, ma za zadanie niwelować negatywne skutki spadku wartości pieniądza. Taki wzrost wypłaty nazywany jest także jej waloryzacją. Może on dotyczyć każdego pracownika, o ile w jego miejscu pracy wprowadzono taki przepis – mimo że samo określenie najczęściej kojarzy się z odgórnym podwyższaniem wysokości emerytur, rent czy pensji minimalnej. Podwyżka inflacyjna wynagrodzenia to według wielu pracowników i pracodawców ważny krok w stronę budowania dobrych relacji w firmie i wzmacniania motywacji zatrudnionych. | Jak negocjować wynagrodzenie? Kodeks pracy – podwyżka inflacyjna a przepisy Zastanawiasz się, czy podwyżka inflacyjna jest obowiązkowa? Okazuje się, że w Kodeksie pracy nie ma żadnego zapisu, który nakazywałby pracodawcom waloryzację wynagrodzeń z powodu postępującej inflacji. To znaczy, że udzielenie podwyżki tego rodzaju zależy wyłącznie od woli Twojego szefa. Dla podwyżki inflacyjnej podstawą prawną jest dobrowolny zapis na ten temat w wewnętrznych regulaminach zakładowych danego przedsiębiorstwa. Jeśli taki wystąpi, pracodawca jest zobowiązany do jego wdrożenia w życie. Podwyżka inflacyjna – kogo obowiązuje? Podwyżka inflacyjna przysługuje wszystkim pracownikom przedsiębiorstwa, w którego regulaminie wewnętrznym zapisano informację o jej wypłacaniu – zarówno osobom aktywnie wykonującym obowiązki zawodowe, jak i innym, tzn.: znajdującym się w okresie wypowiedzenia, przebywającym na urlopach macierzyńskim, ojcowskim lub wychowawczym. Co ciekawe, nie istnieje coś takiego jak podwyżka inflacyjna w budżetówce. Urzędnicy, lekarze, pielęgniarki czy nauczyciele nie mogą liczyć na roczną waloryzację wynagrodzeń, ponieważ wysokość ich zarobków reguluje Ustawa o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, a także inne, bardziej szczegółowe i specjalistyczne dokumenty. | Jak przygotować się do rozmowy o podwyżce? Podwyżka inflacyjna – ile procent? Wysokość waloryzacji wynagrodzenia za pracę jest oparta o wskaźnik inflacji, który podaje Główny Urząd Statystyczny. To właśnie on określa, o ile procent w kolejnym roku wzrosną wynagrodzenia pracowników. Przykładowo w 2020 roku wskaźnik inflacji wynosił 3,4%, więc w 2021 roku podwyżki inflacyjne wyniosły 3,4%. 2021 rok to już znacznie większa inflacja, której wskaźnik osiągnął wartość 10% – więc pracodawcy, którzy zobowiązali się do wypłacania w związku z tym wyższych pensji, w 2022 roku musieli podnieść wynagrodzenia aż o 10%. | Czy ambitni zarabiają więcej? Wiesz już, czym jest podwyżka inflacyjna. Pamiętaj, że jeśli w regulaminie Twojego zakładu pracy znajduje się zapis o jej wypłacaniu, powinien ją otrzymać każdy pracownik. Jeśli z jakiegoś powodu zostaniesz pominięty, śmiało dochodź swoich praw w tej kwestii – w ostateczności także na drodze sądowej.
Kalkulator UOP brutto-netto 2023. Kalkulator wynagrodzeń w Polskim Nowym Ładzie. Kalkulator B2B dla przedsiębiorców i samozatrudnionych. Kalkulator B2B i UOP 2023. Nowoczesny kalkulator B2B i UOP 2022/2023. Dużo opcji - ryczałt, koszty samochodu, porównaj B2B vs UOP, rozliczenie ze współmałżonkiem i inne! calculate.
Z uwagi na dynamicznie zmieniającą się sytuację na rynku nieruchomości oraz inflację, coraz więcej wynajmujących decyduje się na podnieść czynsz. Kiedy tego rodzaju działanie wynajmującego można uznać za zgodne z prawem? Umowa najmu undefined podstawowe kwestie Podstawę rozważań nad zagadnieniami związanymi z umową najmu stanowią przepisy ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. undefined Kodeks cywilny (tj. art. 659 undefined art. 692 Powyższe regulacje uzupełniane są ponadto o przepisy ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorundefinedw, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego. Zgodnie z definicją zawartą w treści art. 659 przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umundefinedwiony czynsz. Czynsz może być oznaczony w pieniądzach lub w świadczeniach innego rodzaju. Pamiętajmy, że jeśli umowa zawarta jest na okres dłuższy niż jednego roku, powinna być zawarta na piśmie. Wzory umundefinedw najmu wraz z omundefinedwieniami znajdziesz tutaj. Tutaj przeczytasz o podnajmie mieszkania. Podwyższenie czynszu najmu Zawierając umowę najmu mieszkania, zarundefinedwno wynajmujący jak i najemca zakładają zachowanie stabilności łączącego ich stosunku prawnego. Dotyczy to przede wszystkim pewności źrundefineddła przychodu w ściśle określonym czasie oraz wysokości ustalonego czynszu najmu. Zdarzają się jednak sytuacje, w ktundefinedrych wynajmujący decyduje się na podniesienie czynszu. Ustawodawca wprowadził jednak pewne ograniczenia w tym zakresie. W tym miejscu znajdziesz informacje na temat sytuacji związanej z żądaniem obniżenia czynszu przez najemcę. Jakie przepisy stosować? W przypadku lokali wynajmowanych na cele mieszkaniowe konieczne jest przestrzeganie zapisundefinedw ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorundefinedw, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego. Najemca jest bowiem lokatorem, ktundefinedrego przepisy ustawy chronią przed nadmiernymi i/lub nieuzasadnionymi podwyżkami. W tym miejscu przeczytasz na co zwrundefinedcić uwagę w umowie najmu zawieranej z obcokrajowcem. Pisemne wypowiedzenie wysokości czynszu Podwyżka czynszu najmu lokalu mieszkalnego dokonuje się na podstawie pisemnego wypowiedzenia jego wysokości ze wskazaniem nowej stawki. Właściciel nie ma jednak pełnej swobody przy kształtowaniu polityki czynszowej. Jeżeli w wyniku podwyżki czynsz lub inne opłaty za używanie lokalu w skali roku przekroczą wartość 3% wartości odtworzeniowej lokalu albo następują z poziomu już przekraczającego tę wartość, podwyżka taka musi być dodatkowo uzasadniona: zapewnieniem właścicielowi pokrycia wydatkundefinedw związanych z trwałym utrzymaniem lokalu, zwrotem kapitału w związku z ponoszonymi nakładami na nabyciu lub ulepszanie lokalu zwiększającego jego wartość użytkową (w określonych rocznie granicach undefined do czasu pełnego zwrotu) i godziwy zysk lub wzrostem inflacji w poprzednim roku kalendarzowym (o wysokość tego wzrostu). Minimalny okres wypowiedzenia wynosi 3 miesiące ze skutkiem na koniec miesiąca, przy czym w umowie najmu można go wydłużyć. W tym miejscu przeczytasz więcej na temat zwrotu mieszkania po okresie najmu. Podwyżka czynszu może być nieważna Wypowiedzenie wysokości czynszu lokalu mieszkalnego powinno być pod rygorem nieważności dokonane na piśmie. Brak pisemnej formy będzie oznaczać, że dokonane wypowiedzenie jest bezskuteczne i nie wywoła żadnych skutkundefinedw prawnych. Najemca będzie wobec tego dalej płacił czynsz w dotychczasowej wysokości. Tutaj dowiesz się w jakich okolicznościach wynajmujący może wypowiedzieć umowę najmu. Szczegundefinedlne zasady podwyższania czynszu najmu Szczegundefinedlne zasady w zakresie podwyższania czynszu dotyczą sytuacji, gdy w wyniku podwyżki wysokość czynszu albo innych opłat za używanie lokalu w skali roku przekroczy albo następuje z poziomu wyższego niż 3% wartości odtworzeniowej lokalu. Wundefinedwczas na pisemne żądanie lokatora, właściciel ma obowiązek przedstawić na piśmie przyczynę podwyżki i jej kalkulację, w terminie 14 dni od dnia otrzymania tego żądania, pod rygorem nieważności podwyżki. W chwili obecnej ustawa nie definiuje pojęcia undefinedkalkulacjaundefined. Zgodnie ze stanowiskiem zawartym w uchwale Sądu Najwyższego z dnia 5 lutego 2010 r. (sygn. akt: III CZP 130/09), undefinedkalkulacja oznacza obliczenie kosztundefinedw przypadających na jednostkę wytwarzanych, sprzedawanych lub nabywanych towarundefinedw i usług albo rozważenie szans na powodzenie jakichś działań i planowanie ich przebiegu. Definicja nie wskazuje, jak szczegundefinedłowe mają być czynności rachunkowe oparte na istotnych i uzasadnianych parametrach tych obliczeń (...). W ujęciu ekonomicznym kalkulacja to rozliczenie kosztundefinedw, a jej celem jest ustalenie kosztu jednostkowego. W nauce rachunkowości podnosi się, że kalkulacja polega na obliczeniu ogundefinedlnej sumy oraz poszczegundefinedlnych składnikundefinedw (...) przypadających na przedmiot kalkulacji. Innymi słowy, jej istotą jest ustalenie kosztu jednostkowego z wykazaniem jego strukturyundefined. Kalkulacja podwyżki czynszu powinna zawierać wskazanie sposobu obliczenia składnika, ktundefinedry stanowi podstawę wypowiedzenia dotychczasowej wysokości czynszu. Kalkulacja tym samym nie może zawierać jedynie podania składnikundefinedw stawki czynszu ulegających podwyższeniu, bez przedstawienia obliczeń. Kalkulacja musi uzasadniać podwyżkę w rozumieniu ustawy, czyli motywując podwyżkę, właściciel musi odnieść się do ustawowych kryteriundefinedw zasadności podwyżki oraz ustawowych wskaźnikundefinedw ją ograniczających. Kalkulacja podwyżki czynszu powinna obejmować informacje o poziomie przychodundefinedw z czynszundefinedw w stosunku do pokrycia wydatkundefinedw związanych z lokalem, z uwzględnieniem składnika godziwego zysku. Kalkulacja musi uzasadnić podwyżkę w rozumieniu ustawy, tj. motywy właściciela należy odnosić do ustawowych kryteriundefinedw zasadności podwyżki oraz ustawowych wskaźnikundefinedw ją ograniczających i zawierać wskazanie sposobu obliczania tego ze składnikundefinedw, ktundefinedry stanowił podstawę wypowiedzenia dotychczasowej wysokości czynszu. Poza tym wypowiedzenie czynszu, jako jednostronne oświadczenie woli właściciela, powinno zawierać wskazanie nowej stawki czynszu za 1 m2 powierzchni użytkowej albo podanie nowej wysokości czynszu za cały lokal. W tym miejscu przeczytasz jak można wymeldować byłego najemcę z naszego lokalu. Czym jest wartość odtworzeniowa lokalu? Wartość odtworzeniową lokalu stanowi iloczyn jego powierzchni użytkowej i wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 m2 powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego. Przez wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia 1 m2 powierzchni użytkowej budynkundefinedw mieszkalnych należy rozumieć przeciętny koszt budowy 1 m2 powierzchni użytkowej budynkundefinedw mieszkalnych, ktundefinedre są określane dla wojewundefineddztwa, z wyłączeniem miast będących siedzibą wojewody lub sejmiku wojewundefineddztwa. Dla wskazanych miast koszt ten ustalany jest na okres 6 miesięcy przez wojewodę na podstawie aktualnych danych urzędu statystycznego, opracowanych według powiatundefinedw, oraz własnych analiz i ogłaszany, w drodze obwieszczenia, w wojewundefineddzkim dzienniku urzędowym. W tym miejscu znajdziesz wszystko, co trzeba wiedzieć o najmie okazjonalnym. Kiedy podwyżka czynszu będzie uznana za uzasadnioną? Podwyżka czynszu albo innych opłat za używanie lokalu będzie uznana za uzasadnioną, jeśli: jest to podwyżka w wysokości nieprzekraczającej w danym roku kalendarzowym średniorocznego wskaźnika wzrostu cen towarundefinedw i usług konsumpcyjnych ogundefinedłem w poprzednim roku kalendarzowym. Średnioroczny wskaźnik cen towarundefinedw i usług konsumpcyjnych ogundefinedłem w poprzednim roku kalendarzowym jest ogłaszany, w formie komunikatu, przez Prezesa Głundefinedwnego Urzędu Statystycznego w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski"; właściciel nie uzyskuje przychodundefinedw z czynszu albo innych opłat za używanie lokalu na poziomie zapewniającym pokrycie wydatkundefinedw związanych z utrzymaniem lokalu, jak rundefinedwnież zapewniającym zwrot kapitału i zysk undefined wundefinedwczas podwyżkę pozwalającą na osiągnięcie tego poziomu uważa się za uzasadnioną, o ile będzie mieścić się w granicach zapewniających właścicielowi: zwrot kapitału w skali roku na poziomie nie wyższym niż 1,5% nakładundefinedw poniesionych przez właściciela na budowę albo zakup lokalu lub 10% nakładundefinedw poniesionych przez właściciela na trwałe ulepszenie istniejącego lokalu zwiększające jego wartość użytkową undefined aż do ich pełnego zwrotu, godziwy zysk. W tym miejscu przeczytasz czy odcięcie prądu od lokalu zajmowanego przez lokatora jest prawnie uzasadnione? Brak zgody najemcy na podwyżkę czynszu Najemca ma możliwość obronić się przed podwyżką czynszu na kilka sposobundefinedw, a brak zgody na podwyżkę czynszu i podważenie jej zasadności ze strony lokatora może nastąpić w ciągu 2 miesięcy od dnia wypowiedzenia dotychczasowego czynszu. W pierwszej kolejności najemca może wymagać od właściciela pisemnego uzasadnienia żądanej podwyżki, a także ukazania stosowanych kalkulacji. Ponadto, jeżeli najemca nie wyraża zgody na podwyżkę czynszu, może wytoczyć powundefineddztwo wnoszące, że podwyżka jest nieuzasadniona albo powinna wynosić mniej niż w założeniu właściciela. Powundefineddztwo można wytoczyć nie pundefinedźniej niż dwa miesiące od otrzymania wypowiedzenia obecnego czynszu. Gdy w procesie sądowym podwyżka zostanie uznana za uzasadnioną, wtedy najemca jest zobowiązany nie tylko przyjąć na siebie zwiększony miesięczny czynsz, ale także zapłacić undefined za okres od upływu terminu wypowiedzenia undefined kwotę, ktundefinedra wynika z rundefinedżnicy pomiędzy obecnym a podwyższonym czynszem. Tutaj znajdziesz wszystkie niezbędne informacje na temat najmu instytucjonalnego. Najemca może rundefinedwnież nie odwoływać się do decyzji wynajmującego i po prostu, w terminie 2 miesięcy od dnia wypowiedzenia, złożyć na piśmie odmowę przyjęcia takiej podwyżki. Takie zachowanie będzie jednoznaczne z rozwiązaniem umowy najmu zaraz po upływie okresu wypowiedzenia obecnej wysokości czynszu. Do tego czasu najemca płaci czynsz w dotychczasowej kwocie. Podwyższenie czynszu najmu lokalu mieszkalnego jest możliwe i zgodne z prawem. Oczywiście najemca może odwołać się do wniosku wnoszącego o zwiększenie czynszu, jednak jeśli właściciel przedstawi mu odpowiednie uzasadnienie i szczegundefinedłowe wyliczenia tłumaczące, skąd wzięła się podwyżka i czego dokładnie dotyczy undefined najemcy pozostanie zastosować się do nowych warunkundefinedw i zaakceptować wysokość czynszu lub w ostateczności odmundefinedwić przyjęcia podwyżki, co będzie jednoznaczne z rozwiązaniem umowy najmu. Podwyższenie czynszu a brak umowy najmu na piśmie Jeśli umowa najmu lokalu na cele mieszkalne nie została zawarta w formie pisemnej, mogą pojawić się problemy w zakresie ustalenia jej treści oraz warunkundefinedw. W oparciu o obecnie obowiązujące przepisy, jeżeli umowa nie została zawarta na piśmie, a okres jej trwania przekracza rok, taka umowa uznawana jest w obrocie za umowę najmu zawartą na czas nieokreślony. Gdy brak jakichkolwiek dowodundefinedw potwierdzających, że umowa najmu została zawarta na czas określony, trudno będzie wykazać, w jaki sposundefinedb strony ustaliły warunki podwyżki czynszu, a w konsekwencji, czy działanie wynajmującego mieści się w granicach prawa. Podwyższenie czynszu w umowie najmu okazjonalnego Zarundefinedwno w przypadku umowy najmu okazjonalnego, jak i instytucjonalnego, nie mają zastosowania wysoce rygorystyczne i mocno ograniczające Wynajmującego przepisy regulujące temat podwyższania czynszu, zawarte w art. 9 ust. 1b i następne ustawy o ochronie praw lokatorundefinedw. Mają one zastosowanie do zwykłej umowy najmu. W przepisach dotyczących najmu okazjonalnego, ustawodawca wskazuje natomiast w art. 19c ust. 2 ww. ustawy, że undefinedwłaściciel może podwyższyć czynsz wyłącznie zgodnie z warunkami określonymi w umowieundefined. ____ Jeżeli masz pytanie związane z nieruchomościami napisz do nas na redakcja@ , a my postaramy się zgłębić temat i odpowiedzieć w formie artykułu.

Przyjmuje się, że temperatura pokojowa powinna wynosić od 15 do 25°C. Taka definicja jest jednak nieprecyzyjna, ponieważ dziesięciostopniowy rozstrzał temperatury ma kategoryczne znaczenie dla poszczególnych pomieszczeń w domu lub mieszkaniu. Aż trudno sobie wyobrazić kuchnię nagrzewaną codzienne do 25°, tak samo jak łazienkę

„Nowy Ład” przyniesie podwyżkę „podatku” na zdrowie. O ile trzeba podwyższyć składkę na NFZ, żeby kolejki do lekarzy się zmniejszyły? A może to i tak nic nie da?„Nowy Ład” – rządowy program podnoszenia gospodarki z covidowego kryzysu – to też nowe (dla wielu wyższe) podatki. Niemal przesądzony jest wzrost obowiązkowej składki zdrowotnej. Więcej na zdrowie zapłacą przedsiębiorcy i najlepiej zarabiający pracownicy. Ale czy wyższe składki na NFZ dają jakąkolwiek szansę na poprawę sytuacji szpitali, lekarzy i przychodni? Może uzdrawianie zdrowia należałoby zacząć od czegoś zupełnie innego?Rząd przygotowuje „Nowy Ład”, czyli program odbudowywania gospodarki po pandemii. Mają w nim się znaleźć liczne bonusy dla Polaków – podwyższona z zł do zł kwota rocznego zarobku wolna od podatku PIT, albo emerytura bez podatku (chyba nie dla wszystkich). Ale będą i podwyżki podatków. Rząd pracuje nad zmianą zasad opłacania obowiązkowej daniny na leczenie. W ten sposób szuka dodatkowych pieniędzy w kieszeniach podatników na dofinansowanie publicznego systemu ochrony zdrowia. Co prawda podatki osobiste są w Polsce niskie, ale składki na ZUS, NFZ i koszty pracy – wysokie. Czyżby miały stać się jeszcze wyższe?Zobacz również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Bolesna prawda jest taka, że w Polsce nakłady na zdrowie są jednymi z najniższych nie tylko w Europie, ale w ogóle wśród krajów rozwiniętych. Jesteśmy grubo poniżej średniej dla krajów OECD, a bliżej tam do takich krajów, jak Chile. Z drugiej strony: składka zdrowotna obciążająca polskiego pracownika nie jest niska, wynosi 9% wynagrodzenia. Z trzeciej strony: przedsiębiorcy płacą tylko 381 zł miesięcznego ryczałtu, nawet jeśli zarabiają miliony. Jak uporządkować ten chaos?„Nowy Ład”, nowa składka na zdrowie?Na razie ministerstwo zdrowia bada grunt pod projektem nowych zasad płacenia składek na zdrowie. Z informacji, do których dotarła „DGP” wynika, że na stole jest kilka propozycji „uszczelnienia” dotyczy płacących zryczałtowaną składkę zdrowotną (w tym roku 381 zł miesięcznie). Mieliby płacić procent od zarobków, niezależnie od tego, jak wysokie te zarobki by były. To mi przypomina powracające co i rusz zakusy, by zlikwidować limit 15-krotności średnich zarobków jako punktu odniesienia do naliczania składki do ZUS na emeryturę. Jeśli milioner płaciłby składki procentowe, to wiadomo, że by „przepłacał”. Czy to sprawiedliwe? A może właśnie powinien dokładać się do ochrony zdrowia bardziej, niż inni, nawet gdyby nie był w stanie skorzystać z usług o aż tak dużej wartości?Podobne cele ma wprowadzony od nowego roku pomysł oskładkowania umów-zleceń. Plan jest taki, żeby ZUS płaciło się obowiązkowo od całej kwoty na umówię i od każdej umowy. Teraz jest furtka – zleceniodawca może płacić ZUS do wysokości płacy minimalnej i tylko od pierwszej płacący więcej uzbierają na emeryturę, o ile zapisy księgowe w ZUS-ie przetrwają próbę – to dociśnięcie rolników i zmniejszenie liczby ubezpieczonych w KRUS i korzystających z preferencji w opłacaniu składki zdrowotnej. Dziś wysokość składki uzależniona jest od posiadanego areału ziemi – poniżej 6 hektarów płaci państwo, a nie rolnik – to by się miało opcja – to wzrost składki dla wszystkich, ale połączony z podatkowym „cashbackiem” – zwiększyłaby się część podlegająca odpisowi podatkowemu (obecnie jest to 7,75%), dzięki czemu pracownik odzyskiwałby w podatkach większość tego, co wpłacił w nie lubi płacić wyższych podatków i składek, tym bardziej, że niewiele dostajemy w zamian. A już szczególnie mało dostajemy od służby zdrowia i NFZ-u: kolejki do „państwowych” lekarzy są długie, a szpitale bronią się rękami i nogami przed przyjmowaniem też: Czy płacimy na służbę zdrowia za mało? Czy rząd źle wydaje kasę? O co chodzi z protestem lekarzy?Czytaj też: Nadchodzi straszna wiadomość: „Covid-19 nie zniknie ani za rok, ani za dwa, ani za pięć lat”. Co przemawia za tym scenariuszem? Trzy poważne argumentyNFZ ledwo dyszy? Rząd będzie musiał dosypać 18 mld zł na zdrowie z naszych podatków. Nie składekWydatki na służbę zdrowia rosną. Budżet Narodowego Funduszu Zdrowia, który dystrybuuje kasę do placówek medycznych, wyniósł w ubiegłym roku 97 mld zł. To o kilkanaście miliardów złotych więcej, niż w poprzednich czego zależy ta kwota? Generalnie od trzech rzeczy: wysokości składki, liczby pracujących osób na etacie i dotacji budżetowej. Finansowanie systemu ochrony zdrowia zależy przede wszystkim od sytuacji na rynku pracy oraz od tego, ile osób płaci wysokie składki od (dobrze) płatnych umów o pracę. Szacuje się, że nawet połowa środków ze składek wpływa tylko od osób zatrudnionych na etacie. W czołówce sponsorów NFZ-u są też… OECD na zdrowie z pieniędzy publicznych wydajemy 4,34% PKB – jesteśmy na 9. miejscu od końca na liście państwo rozwiniętych. Na domiar złego w ubiegłym roku – według danych publikowanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych – wartość składek przekazanych do NFZ była znacząco niższa, niż w prognozie przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia na lata Ministerstwa Zdrowia żeby nakłady na NFZ wyniosły 6% PKB, powinny wynieść 120,5 mld zł w tym roku. Będzie to możliwe tylko, jeśli oprócz składek dorzuci się budżet – 9,2 mld zł w przyszłym roku i aż 18 mld zł w 2022 r. To pieniądze z naszych podatków. Czyli poniekąd, będzie tak, jak z abonamentem RTV – gdy brakuje wpływów, rząd sięga po pieniądze zbierane z Wojciecha Wiśniewskiego, eksperta od rynku zdrowia, właściciel firmy Public Policy, która przygotowuje analizy na temat finansowania sektora ochrony zdrowia, obecnie funkcjonujący system składkowy zapewnia wpływy do budżetu NFZ na poziomie 3,89%-3,99% PKB w kolejnych latach. Wszelki wzrost wydatków publicznych ponad ten cel musi zostać pokryty z innych źródeł, w tym z budżetu państwa. Czyli mamy do wyboru – albo wzrostu podatków, albo wzrostu składki zdrowotnej. o Ile?Z wyliczeń Public Policy wynika, że zwiększenie składki zdrowotnej o 0,25% w 2021 r. pozwoliłoby na zwiększenie przychodów NFZ o 2,66 mld zł rocznie. Wprowadzenie tej modyfikacji obniżyłoby wynagrodzenie miesięczne pracownika z płacą minimalną o 6 zł, a zarabiającego średnią krajową o 12 zł. Istnieje jednak możliwość podniesienia składki, które byłoby dla pracowników nieodczuwalne, poprzez zwiększenie odpisu składki zdrowotnej od podatkuZwiększenie składki z 9% do 9,5% to już 5,5 mld zł dodatkowej kasy rocznie. Jeśli ktoś zarabia średnią krajową, zapłaciłby więcej 24 zł miesięcznie. Ale czy jest trzecia droga – czyli oskładkowanie też: Prywatne leczenie też zaczyna pękać w szwach. Co robić?Czytaj też: Sprzedawali drogie abonamenty medyczne, ale nagle zapadają się pod ziemię. Sytuacja klientów robi się niezdrowa. Będzie skandal?Dylematy służby zdrowia – wydawać więcej, czy wydawać lepiej?Generalnie nie podobają mi się pomysły, które polegają na tym, że gdy brakuje pieniędzy, to politycy chcą sięgnąć do naszych kieszeni. A już szczególnie, gdy widzę to, co się dzieje w służbie zdrowia. I jak bardzo jest ona nieefektywność jest wielowarstwowa – zaczyna się od tego, że Polacy (jeszcze przed pandemią) unikali lekarzy i choroby są diagnozowane zbyt późno, gdy leczenie jest już droższe. Coraz gorzej się prowadzimy – przybywa „ofiar” chorób cywilizacyjnych, takich jak otyłość i cukrzyca. Wydajemy też majątek ma prywatne leczenie, nie zawsze potrzebnie, płacąc dwa razy za to samo (więcej na ten temat tutaj: „W służbę zdrowia uderzy tsunami. Oto pięć rzeczy, które musimy szybko zrobić, żeby ją uratować”).Poza tym cyfryzacja i informatyzacja służby zdrowia jest dopiero w powijakach – brakuje możliwości zdalnego umawiania wizyt, zarządzania pulą wolnych terminów, mamy przerost zatrudnienia w szpitalach. O ile lekarzy mamy najmniej w Europie – w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, według Eurostatu mamy 2,4 lekarza – o tyle jesteśmy w czołówce pod względem liczby łóżek szpitalnych. Nie wszystkie są potrzebne, nie wszystkie są tam, gdzie powinny. Ale nikt się tym specjalnie nie przejmuje, a kasa jest przepalana. Czy można to zmienić? I jak?Czytaj też: Skąd wziąć lekarzy do walki z pandemią? Posłanka PiS chce odebrać ich Niemcom, wojewodowie biorą medyków „w kamasze”. Oto pięć pomysłówCzytaj też: Jak w erze Covid-19 dostać się do lekarza i bezpiecznie zorganizować leki? Oni załatwią poradę lekarską, wykupią leki i dostarczą je do domu. Ile to kosztuje?Lepsze leczenie prywatne, czy publiczne? Teoria dziurawego wiadraPrywatne ubezpieczenie zdrowotne ma już ponad 3,1 mln Polaków. To o 10,6%. więcej niż w 2019 r. Prywatne ubezpieczenie dla wielu osób staje się nie luksusem, ale koniecznością żeby móc zacząć jakiekolwiek leczenie – tym bardziej, że w pandemii dostanie się do lekarza stało się jeszcze bardziej utrudnione. Prawdopodobnie na koniec roku Polacy wydali na dodatkowe prywatne ubezpieczenie zdrowotne rekordowy 1 mld zł (nie licząc abonamentów!).Pomysłem na to, by urealnić popyt na wizyty u lekarza mogłoby być symboliczne współpłacenie pacjenta za wizyty (np. 5-10 zł), albo wprowadzenie dodatkowej składki zdrowotnej dla osób zatrudnionych na etatach, którą płaciłby pracodawca. Żaden z tych pomysłów nie ma szans na realizację z powodów politycznych.„Największym problemem służby zdrowia w Polsce jest nierówny dostęp do leczenia, do wizyt specjalistów, do prostych świadczeń. Problem jest złożony – Narodowy Instytutu Zdrowia Publicznego (NIZP) przeprowadził badania, z których wynika, że osoby z wykształceniem podstawowym żyją krócej o 12 lat, niż osoby z wykształceniem wyższym. To jest prawdziwy problem i skala wykluczenia społecznego”– mówi Wojciech Wiśniewski. O skali problemu świadczy inna udowodniona zależność. Podobno jeśli chcemy wiedzieć, czy mamy szanse wygrać z rakiem powinniśmy sprawdzić swój kod pocztowy. Są badania NIZP, które udowadniają, że miejsce zamieszkania decyduje o szansach na wyleczenie – problemem nie jest tylko dostęp do lekarza, ale do autobusu, czy pociągu, którym do lekarza można Bo mamy scentralizowany system leczenia onkologicznego, a osoby z małych ośrodków rezygnują na pewnym etapie z dalszych badań i leczenia albo nigdy do lekarza nie trafią. A jeśli tak, to żadne podnoszenie składki zdrowotnej nie poprawi sytuacji zdrowotnej Polaków, bo problem leży nie tylko w braku pieniędzy, ale też w strukturze „prywaciarze” muszą konkurować z NFZ-em? „Oni się powinni uzupełniać”Czy w tej skomplikowanej sieci zależności i powiązań, prywatna służba zdrowia, która jest lepiej zarządzana i zoptymalizowana kosztowo, może być wzorem i sposobem na skrócenie kolejek? Zdania są podzielone.„Istnieje prosta zależność – im gorsza jakość publicznej służby zdrowia, tym większe wydatki prywatne. Jest to jeden z najlepszych mierników niesprawności systemu publicznego. Pogląd o tym, że jeśli ktoś leczy się prywatnie, to nie blokuje kolejek w placówce publicznej, jest tylko w połowie prawdziwy. Można to prosto wyjaśnić – skoro mamy najmniej lekarzy w Unii Europejskiej, to ten sam lekarz musi pomagać pacjentom w publicznym i prywatnym systemie. I leczy w kilku placówkach, podczas gdy dobrze wynagradzany mógłby wspierać w całości zasoby publiczne”– mówi Wojciech Wiśniewski. Czy publiczna i prywatna ochrona zdrowia, zamiast konkurować o te same zasoby lekarzy, nie mogłyby być w jakiś sposób komplementarne? Zapytałem o to Dorotę Fal, ekspertkę od służby zdrowia z Polskiej Izby Ubezpieczeń, która potwierdza: w Polsce za mało pieniędzy idzie na zdrowie.„Proste podniesienie składki może okazać się nieskuteczne. Ponad 50% zebranej składki zdrowotnej pochodzi od osób zatrudnionych na umowę o pracę. Mamy do czynienia z sytuacją w której mniejszość składkujących utrzymuje większość tych, którzy płacą mało albo nic. Proste podniesienie składki może zwiększyć poczucie niesprawiedliwości społecznej i zostać odebrane jako podniesienie obciążeń podatkowych. Może zamiast zwiększać składkę, być może należałoby zmienić zasady rozliczeń, zmienić obciążenie dla poszczególnych grup”– mówi Dorota Fal z PIU. Sytuacja rządu jest nie do pozazdroszczenia. Trzeba będzie podjąć jakieś działania, bo sytuacja budżetu NFZ może się pogarszać wraz z malejącą liczbą pracowników, odchodzeniem starszych roczników na emeryturę, rosnącą liczbą chorych i drożejącymi procedurami medycznymi. Albo zapłacimy w podatkach, albo w składkach. Tylko nie widać na razie nikogo, kto by sprawił, że jednocześnie będzie płacić zdjęcia: PixaBay Ile powinna wynosić podwyżka inflacyjna? firm planuje częściowo wyrównać inflację, a 17 proc. podniesie pensje o wzrost pensji minimalnej, wynika z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service. Co trzeci pracodawca deklaruje podwyżki na poziomie 6-10 proc., natomiast 22 proc. firm zdecyduje się podnieść płace o 11-15 proc.

Od początku czerwca nieprzerwanie tanieje benzyna, a drożeje olej napędowy. "Ta tendencja na detalicznym rynku paliw powinna się utrzymać w końcówce lipca" - oceniają analitycy Prognozowane przez analityków na koniec lipca ceny dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 7,23-7,37 zł/l dla benzyny 95-oktanowej, 7,58-7,71 zł/l dla oleju napędowego i 3,35-3,43 zł/l mijającym tygodniu na stacjach paliw w Polsce obserwowaliśmy dalszy spadek cen benzyny, która tanieje nieprzerwanie od początku czerwca. Więcej płacimy natomiast za tankowanie oleju napędowego, ale podwyżka nie była duża. Podobne tendencje cenowe na detalicznym rynku paliw powinny się utrzymać także w końcówce lipca - ocenili analitycy portalu uwagę, że producenci paliw w tym tygodniu obniżali hurtowe ceny przeszkodziły im w tym nawet rosnące notowania ropy naftowej na światowych giełdach. Metr sześc. 95-oktanowej benzyny w rafineriach jest dzisiaj średnio wyceniany na 6523,20 zł. To cena o 274,60 zł niższa niż w ubiegły piątek. Olej napędowy w tym samym okresie potaniał o 116 złotych i kosztuje średnio 6928,20 zł/metr sześcienny. To najniższa cena diesla w oficjalnych cennikach rafinerii od początku czerwca tego roku - zaznaczono w wskazali, że w najnowszym badaniu detalicznych cen paliw, realizowanym przez i użytkowników aplikacji tuTankuj, zanotowali 7-groszowy spadek cen 95-oktanowej benzyny i 3-groszową podwyżkę cen oleju napędowego. Aktualnie litr benzyny średnio kosztuje w Polsce 7,44 zł/l i jest to najniższa cena od końca maja tego roku. Diesel jest średnio wyceniany na 7,59 zł/l. Na poziomie z ubiegłego tygodnia utrzymała się cena autogazu, która nadal wynosi 3,39 zł/l - też uwagę, że w ostatnich dniach w mediach zajmujących się tematyką motoryzacyjną głośnym echem odbiła się zapowiedź wprowadzenia na polskim rynku od 2024 roku benzyny tym paliwie zawartość biokomponentu w postaci etanolu może wynosić maksymalnie 10 proc., wobec obecnego maksimum wynoszącego 5 procent. Taka zmiana budzi obawy kierowców, ale nie są one chyba do końca uzasadnione - stwierdzili że benzyna E10 od lat jest paliwem normatywnym w Unii Europejskiej, które w ostatnich latach upowszechniło się na wielu ją kierowcy w Belgii, Holandii czy Francji, ale też w Bułgarii, Rumunii czy na Litwie i w tych krajach nie odnotowano problemów związanych z zastosowaniem benzyny ze zwiększoną ilością biokomponentu - ostatnich dniach ceny surowca podlegały dużym fluktuacjom - najpierw cena surowca rosła, aby pod koniec tygodnia tanieć. Na początku tygodnia rozwiały się nadzieje wiązane z podróżą prezydenta USA Joe Bidena do Arabii Saudyjskiej, która nie przyniosła oczekiwanych deklaracji ze strony czołowego producenta OPEC odnośnie wspierania gospodarek Zachodu w sytuacji gwałtownej zwyżki cen ropy, a także w opanowaniu inflacji - stwierdzono w komentarzu wskazali, że problemem dla zachodniej Europy może też być obniżający się poziom wody w Renie - kluczowej arterii tranzytowej Niemiec, a brak spławności ogranicza możliwość tranzytu naftowego, a to będzie zapewne mogło odbijać się na cenach paliw w kolejnych tygodniach.

Wiesz już o tym, że temperatura w lodówce powinna wynosić mniej niż 5 stopni. Producenci chłodziarek (jak i naukowcy ) wskazują, że najlepsze warunki termiczne do przechowywania żywności mieszczą się w przedziale od 2 do 5 stopni. Niektórzy wskazują nawet, że lodówka powinna być ustawiona na 2 stopnie Celsjusza.

Bezwarunkowy dochód podstawowy to nowe rozwiązanie w polityce socjalnej państwa. Ma ograniczyć biurokrację konieczną przy mnogości zasiłków, a obywatelom dać większą pewność posiadania stałego dochodu, a tym samym środków na utrzymanie. Kiedy każdy Polak będzie dostawał co miesiąc - bez żadnych warunków i ograniczeń - 1300 złotych?Zamiast wielu zasiłków i świadczeń socjalnych, w tym zasiłku dla bezrobotnych czy 500 plus albo 300 zł na wyprawkę szkolną - jeden zasiłek otrzymywany przez każdego obywatela co miesiąc w stałej wysokości, np. 1 300 zł. Bez biurokracji, ogromnych nakładów pracy, jakich wymaga obsługa każdego programu socjalnego oddzielnie - to oszczędności. Za to dla obywatela bez stresu, że będzie przymierał z głodu albo jako bezdomny szukał miejsca w dla wszystkich bez wyjątku: po 1 300 zł?Jak wyjaśnia w rozmowie ze Strefą Biznesu dr Maciej Szlinder, prezes Polskiej Sieci Dochodu Podstawowego, bezwarunkowy dochód podstawowy to świadczenie, które charakteryzuje siedem to świadczenie bezwarunkowe, co oznacza, że powinno przysługiwać bez warunków związanych np. ze składkami, podejmowaną pracą. Jest to świadczenie powszechne, czyli ma przysługiwać wszystkim obywatelom albo mieszkańcom danego terytorium, a nie wybranej grupie. Jest to świadczenie indywidualne, skierowane do jednostek, a nie do rodzin czy gospodarstw domowych i powinno być niezależne o tego, w jaki sposób gospodarstwo domowe jest zbudowane, nie powinno różnić się wysokością. Ma to być świadczenie pieniężne, a nie przekazywane w formie dóbr, usług czy ograniczonych bonów do wykorzystania na konkretne usługi i towary. Powinno to być świadczenie regularne, najczęściej mówi się o wypłacaniu go co miesiąc. Wypłacane przez państwo lub mniejszą jednostkę (np. stan w Stanach Zjednoczonych) lub związek ponadnarodowy (ta cecha nie jest istotna w wypadku pilotażu). Dochód podstawowy powinien być podstawowy, tzn. nie powinien być za niski, a odpowiednio wysoki, aby zapewnić realizację podstawowych potrzeb. ZUS zwaloryzował konta ubezpieczonych, ale nie poinformuje o... Czy 1300 zł dla każdego to dobre rozwiązanie? Ile powinien wynosić BDP? Jakie świadczenia nie będą już potrzebne, jeżeli wprowadzony zostanie BDP? Jak sfinansować BDP? Bezwarunkowy Dochód Podstawowy: gdzie Polacy jako pierwsi dostaną takie świadczenieNa razie nie ma jeszcze decyzji co do tego kiedy takie rozwiązanie wejdzie w życie. Bliski jest natomiast termin gdy zostanie zastosowane w części województwa warmińsko-mazurskiego; tam wszystko jest już przygotowane - jest oczekiwanie na środki na uruchomienie programu. Jeśli eksperyment potwierdzi wszystkie założenia, być może następnym krokiem będzie wprowadzanie programu najpierw w najbiedniejszych regionach, a na końcu - w całym na markę AppleMateriały promocyjne partnera Czy ruszy już w tym roku? Tego jeszcze tak naprawdę nie wiadomo, ale na pewno nie będzie to miało miejsca w tym roku. Zespół ekspertów przygotował program pilotażowy, który został wpisany do strategii regionalnej Stowarzyszenia Warmińsko-Mazurskich Gmin Pogranicza. Jest to 10 gmin położonych przy północnej granicy Polski. Strategia została zaakceptowana przez marszałka województwa. Bezwarunkowy Dochód Podstawowy: kto dostanie go w Europie przez Polakami?Polska nie jest wyjątkiem - prace nad takim programem Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego trwają na całym świecie już od lat. Światowa organizacja zrobiła już testy w Finlandii, Francji, we Włoszech oraz w Wielkiej Brytanii. Pokazały one, że trzy pierwsze mają wszelkie warunki, by Bezwarunkowy Dochód Podstawowy wdrożyć już teraz. Dodaj firmę Autopromocja Nie ma takich warunków tylko w czwartym z testowanych krajów - w Wielkiej Brytanii - głównie dlatego, że tam system tradycyjnych transferów społecznych jest na tyle dobry, iż Bezwarunkowy Dochód Podstawowy byłby krokiem wstecz a nie lepszym 1 300 zł dla każdego to dobre rozwiązanie? Ile powinien wynosić BDP? Jakie świadczenia nie będą już potrzebne, jeżeli wprowadzony zostanie BDP? Jak sfinansować BDP?

Zachęcamy również do wypróbowania naszego anglojęzycznego salary inflation calculator pozwalających obliczyć ile powinna wynosić Twoja pensja po uwzględnieniu inflacji. Możesz też skorzystać z inflacyjnego kalkulatora wynagrodzenia, żeby sprawdzić czy ostatnia podwyżka Twojej pensji jest w stanie zrekompensować wpływ inflacji. 6 czerwca rząd zarekomendował podwyższenie płacy minimalnej w 2018 roku do poziomu 2080 zł brutto. To mniej, niż postuluje Solidarność. W ocenie związkowych ekspertów minimalne wynagrodzenie za pracę powinno wzrosnąć co najmniej do 2160 zł. Propozycja rządu oznacza wzrost płacy minimalnej o 80 zł, czyli zaledwie o 4 proc. Jeżeli tak się stanie, podwyżka najniższego wynagrodzenia za pracę będzie mniejsza niż w zeszłym roku, gdy wzrosło ono o 150 zł, czyli o przeszło 8 proc. W dodatku rządowa propozycja odbiega nie tylko od postulatu Solidarności, ale także od stanowiska Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które sugerowało, by płaca minimalna wzrosła do 2100 zł. Teraz rządowym projektem zajmie się Rada Dialogu Społecznego. To, o ile wzrośnie płaca minimalna w przyszłym roku, będzie zależało od tego, czy strona społeczna wypracuje wspólne stanowisko. Już jednak wiadomo, że o jednogłośną decyzję w tej sprawie będzie bardzo trudno, bo organizacje pracodawców uważają, że przyszłoroczna płaca minimalna nie powinna wzrosnąć więcej, niż o 50 zł, czyli do 2050 zł. Jeśli Rada Dialogu Społecznego nie dojdzie do porozumienia w tej sprawie, wówczas wysokość płacy minimalnej zostanie ustalona przez rząd w drodze rozporządzenia. Taka sytuacja miała miejsce w zeszłym roku. Cel: połowa przeciętnego wynagrodzenia Podniesienie płacy minimalnej do poziomu 2160 zł, czego domaga się Solidarność, oznaczałoby, że wzrośnie ona o 8 proc. i osiągnie pułap blisko 48 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Byłby to kolejny, istotny krok w stronę realizacji jednego z najważniejszych postulatów związku, jakim jest podniesienie płacy minimalnej do poziomu 50 proc. średniego wynagrodzenia. Postulat ten znalazł się w obywatelskim projekcie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, przygotowanym przez Solidarność w 2012 roku. Algorytm zawarty w tym dokumencie zakłada uzależnienie podwyższania płacy minimalnej od wzrostu PKB. Zdaniem Henryka Nakoniecznego, członka Prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność odpowiedzialnego za działy eksperckie, wieloletnia strategia Solidarności dotycząca wzrostu wynagrodzenia minimalnego przynosi efekty. – W 2011 roku wysokość płacy minimalnej w relacji do przeciętnego wynagrodzenia wynosiła 42 proc. Dzisiaj jest to ponad 47 proc., a w przyszłym roku, jeśli nasz postulat zostanie uwzględniony, płaca minimalna osiągnie blisko 48 proc. przeciętnego wynagrodzenia – podkreśla Nakonieczny. Kto zyskuje? Wzrost płacy minimalnej oznacza także automatyczne podwyższenie innych świadczeń, takich jak odprawa przy zwolnieniu grupowym, wynosząca do 15-krotności płacy minimalnej, dodatek za pracę w porze nocnej, wynagrodzenie za czas przestoju. Od wysokości płacy minimalnej ustalana jest także podstawa wymiaru zasiłku chorobowego i macierzyńskiego. Na podniesieniu płacy minimalnej skorzystają także pracownicy zatrudnieni na stawce godzinowej, która jest waloryzowana wraz ze wzrostem najniższej pensji. Obecnie stawka godzinowa wynosi 13 zł brutto. Wzrost minimalnej płacy o 80 zł, jak proponuje rząd, będzie oznaczał podwyższenie minimalnej stawki godzinowej do ok. 13,50 zł. Wciąż za mało Tak naprawdę trudno oszacować, ilu Polaków za miesiąc pracy dostaje najniższą pensję. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że jest to około 1,3 mln osób, ale w swoich badaniach GUS nie bierze pod uwagę firm zatrudniających mniej niż 10 pracowników. A to głównie w małych przedsiębiorstwach zarobki są najniższe, co oznacza, że liczba osób z minimalnym wynagrodzeniem może być znacznie większa. Obecnie minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi 2 tys. zł brutto, czyli „na rękę” 1459 zł. Mimo systematycznego wzrostu, płaca minimalna w naszym kraju wciąż jest niższa, niż w większości państw tzw. starej Unii. W przeliczeniu na euro płaca minimalna w Polsce to ok. 470 euro, co stanowi mniej niż 25 proc. płacy minimalnej w Luksemburgu. Według danych Eurostatu – Europejskiego Urzędu Statystycznego, minimalne wynagrodzenie w tym kraju wynosi 1999 euro. Z kolei w Irlandii, Holandii, Belgii, Niemczech i we Francji płaca minimalna albo przekracza 1500 euro, albo zbliża się do tego poziomu. To oznacza, że Polak zatrudniony na minimalnej pensji dostaje mniej niż jedną trzecią tego, co mieszkaniec wyżej wymienionych państw. W zestawieniu Eurostatu nasz kraj zajął 14 miejsce na 21 państw Unii Europejskiej, wziętych pod uwagę w badaniu. Niższą od Polaków płacę minimalną mają Słowacy, Chorwaci, Czesi, Litwini, Łotysze, Rumunii oraz Bułgarzy. W ostatnim z tych państw najniższe wynagrodzenie za miesiąc pracy wnosi zaledwie ok. 235 euro. Agnieszka Konieczny Continue Reading
Jak co roku, najniższa emerytura wzrośnie. Waloryzacja 2024 wyniesie co najmniej 12,3% (o ile nic się nie zmieni w kwestii budżetowej!), co oznacza, że minimalna podwyżka najniższych emerytur wyniesie niemal 200 złotych. Jednak wraz ze wzrostem wysokości podstawowego świadczenia emeryci będą zyskiwać coraz więcej.
Stopy procentowe w Polsce rosną nieustannie od października 2021 r. Jeszcze we wrześniu 2021 r. wynosiły zaledwie 0,1 proc., tymczasem po ostatniej czerwcowej podwyżce poziom stóp to 6,00 proc. To najwyższy poziom od połowy 2008 r. 8 czerwca 2022 r. Rada Polityki Pieniężnej ogłosiła dziewiątą z rzędu podwyżkę stóp. A już 7 lipca kolejna podwyżka stóp. Zobacz również RPP podjęła decyzję! Kolejna podwyżka stóp procentowych. „Najwyższe od 18 lat” Prezydent podpisał i będą wakacje kredytowe od sierpnia. Jak z nich skorzystać? [ZASADY] Podwyżka stóp procentowych – o ile punków bazowych? Taki scenariusz przewidywali ekonomiści. Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, mówił nam już we wtorek, 7 czerwca, że jego zdaniem stopa referencyjna może wzrosnąć do 6 procent. To kolejna zła wiadomość zarówno dla osób, które dopiero planują zaciągnąć kredyt hipotecznych, jak i tych, którzy już go spłacają. – Moim zdaniem czerwcowe posiedzenie RPP przyniesie podwyżkę stóp o 75 pkt bazowych, z 5,25 proc. do 6 proc. Dodatkowo nie będzie to ostatnia podwyżka, prawdopodobnie w kolejnych miesiącach czekają nas jeszcze podobne decyzje. W tym momencie wydaje się, że stopy maksymalnie mogą urosnąć do 8 proc. – podkreślał analityk. 75 pkt to coś, czego spodziewa się większość. Jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale nie wykluczam skromniejszego ruchu - o 50 punktów bazowych. Nawet jeśli czerwcowa podwyżka będzie spora, to kolejne będą pewnie już mniejsze. Szczyt inflacji ma przypaść w wakacje, a biorąc pod uwagę spodziewany górny pułap stóp, czyli 7-7,5 procent, to RPP musi zwolnić, bo za moment nie będzie miała czego podwyższać Podwyżka stóp procentowych a zdolność kredytowa – kredyt i mieszkanie o połowę mniejsze Wzrosty stóp procentowych wpływają na zdolność kredytową Polaków. Ta spadła w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy o ok. 50 procent. – Osoby, które jeszcze we wrześniu, przy tych samych zarobkach, mogły liczyć na kredyt w wysokości 400 tys. złotych na 25 lat, teraz otrzymają maksymalnie ok. 211 tys. złotych – wyjaśnia Jarosław Sadowski. Ponieważ dostępna kwota kredytu spadła niemal o połowę, to podobnie zmniejszyła się powierzchnia mieszkania, jaką można kupić. Jeśli ktoś jeszcze na początku października mógł pozwolić sobie na 60-metrowy lokal, to przy takiej samej cenie mkw., dostępna dla niego powierzchnia mieszkania spadnie do 32 mkw. Trzyosobowa rodzina z dochodem na poziomie dwóch średnich krajowych, czyli ponad 8,5 tys. zł netto miesięcznie mogła w 2021 r. pożyczyć 700 tys. zł na 25 lat. Obecnie stać ją na zaciągnięcie kredytu na kwotę 410-420 tys. złotych. Żeby otrzymać 300 tys. zł musimy zarabiać ok 6 tys. zł „na rękę”. To oznacza, że przy tych zarobkach we Wrocławiu stać nas obecnie na zakup kawalerki albo czasem np. dwóch pokoi w słabszej lokalizacji lub do generalnego remontu Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments Zobacz również Mieszkania we Wrocławiu na sprzedaż. Oferta gminy Wrocław: cena, metraż, lokalizacja Zobacz, gdzie i za ile kupić działkę budowlaną we Wrocławiu Podwyżka stóp procentowych – o ile wzrośnie rata kredytów? Podwyżka stóp NBP oznacza kolejny wzrost rat spłacanych już kredytów. Jak pokazują wyliczenia Expander Advisors, w przypadku kredytu udzielonego na początku października 2021 r. na kwotę 300 000 zł na 25 lat, po czerwcowej decyzji RPP, rata wzrośnie o ok. 150 zł. Z kolei w porównaniu z początkiem października, czyli w wyniku dziewięciu podwyżek, rata takiego kredytu wzrośnie już o 1 169 (z 1 440 zł do 2 609 zł). Kredytobiorcy kolejną podwyżkę mogą jednak odczuć z opóźnieniem, bo wzrost raty może się pojawić dopiero za kilka miesięcy, w zależności od aktualizacji WIBOR-u 3M lub 6M. – Podwyżki stóp powinny w coraz mniejszym stopniu przekładać się na raty kredytów. WIBOR 3M wynosi obecnie 6,7 proc., WIBOR 6M 6,94 proc., czyli ta różnica jest w okolicach 1,5 proc na korzyść WIBOR-u. Oznacza to, że rynek uwzględnił już nie tylko czerwcową, ale też co najmniej mającą nadejść w lipcu podwyżkę stóp – mówi Turek. Standardowo różnica między WIBOR-em 3M i stopą referencyjną powinna wynosić ok. 0,25 proc. Jeśli zaczynamy zbliżać się do końca cyklu podwyżek stóp procentowych, to i ta dysproporcja powinna zacząć się zmniejszać. Jeżeli jednak stopy dalej będą rosły i osiągną poziom 8 proc, to wówczas rata wspomnianego kredytu wyniesie już aż 2 930 zł. Szacowany wzrost rat kredytów hipotecznych WIBOR 3M Oprocentowanie kredytu Rata Wzrost od początku października 2021 Początek października 2021 0,24% 3,11% 1440 zł - Po podwyżce majowej 6,34% 9,21% 2544 zł 1104 zł Po podwyżce czerwcowej 6,66% 9,53% 2609 zł 1169zł Gdyby stopa referencyjna NBP wzrosła do 7% 7,20% 10,07% 2720 zł 1280 zł Gdyby stopa referencyjna NBP wzrosła do 7,5% 7,70% 10,57% 2824 zł 1385 zł Gdyby stopa referencyjna NBP wzrosła do 8% 8,20% 11,07% 2930 zł 1490 zł źródło: Expander Advisors – Najbardziej prawdopodobny dziś scenariusz jest taki, że w przypadku kredytu na 300 tys. zł zaciągniętego na 25 lat rata nie przekroczy poziomu 3 tys. złotych. Zaś w drugiej połowie 2023 r. raty powinny zacząć spadać – dodaje analityk HRE Investments. Podwyżka stóp procentowych – czy warto teraz wziąć kredyt mieszkaniowy? Wiele osób zastanawia się czy warto teraz kupować mieszkanie na kredyt, bo za chwilę będzie jeszcze gorzej? Czy może poczekać aż sytuacja na rynku się unormuje a stopy najpierw przestaną rosnąć a potem zaczną spadać? Sytuacja jest tak dynamiczna, że ciężko to oszacować. Jeżeli w najbliższym czasie chcemy kupić mieszkanie i to jest kwestia miesięcy, to mimo wszystko lepiej kupować je teraz. Z każdym kolejnym miesiącem coraz trudniej będzie bowiem uzyskać kredyt hipoteczny. Jednocześnie lepiej nie przesadzać z kwotą zadłużenia, żeby za kilka miesięcy nie mieć problemu ze spłatą raty Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors – Natomiast, jeżeli jesteśmy w stanie odłożyć decyzję o zakupie mieszkania o rok lub dłużej, to nie musimy podejmować nerwowych ruchów. Wtedy najlepiej po prostu się rozglądać i dokonać zakupu wtedy, gdy znajdziemy ofertę, która spełnia nasze oczekiwania, a jednocześnie mieści się w zakładanym budżecie – dodaje. Podobnego zdania jest Bartosz Turek: – Jeżeli ktoś ma solidny wkład własny, „poduszkę finansową” i pewność zatrudnienia, nie powinien obawiać się wzięcia kredytu. Dziś może nawet wynegocjować niższą niż przed rokiem marżę. Do tego szybko rosnące koszty budowy sugerują, że w kolejnych miesiącach i mieszkania będą droższe. Jak jeszcze na banki zostaną nałożone wielomiliardowe dodatkowe koszty, związane z obsługą wakacji kredytowych, to i o kredyt może być niedługo trudniej niż dziś. Czy wzrosty stóp procentowych wpłyną na ceny mieszkań we Wrocławiu? Według danych ceny ofertowe w maju 2022 r. we Wrocławiu na rynku pierwotnym i wtórnym przekroczyły już średnio 10 tys. złotych. Ceny transakcyjne są bliższe 9 tys. złotych. To oznacza, że przy malejących zdolnościach kredytowych, średnio za 50-metrowe mieszkanie we Wrocławiu zapłacimy obecnie 450-500 tys. złotych. Czy dalsze podwyżki stóp procentowych mogą wpłynąć na zmniejszenie cen nieruchomości w niedalekiej przyszłości? Z jednej strony podwyżki stóp procentowych coraz bardziej ograniczają dostępność kredytów hipotecznych, a tym samym popyt na mieszkania. Z drugiej, mamy bardzo wysokie koszty materiałów budowlanych i ogromny popyt na rynku najmu. Z raportu Expandera i wynika, że w kwietniu stawki najmu we Wrocławiu były aż o 43% wyższe niż przed rokiem i był to największy wzrost wśród 15 badanych miast. To wszystko może się równoważyć, a w związku z tym ceny mieszkań mogą pozostawać stabilne. Nie spodziewam się ani gwałtownych spadków, ani gwałtownych wzrostów Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors – Spadki cen mieszkań są mało prawdopodobne. Nieruchomości dobrze chronią przed inflacją, trzymają wartość, więc obecnie ich podaż spada, bo przy galopującej inflacji nie ma tak wielu chętnych na sprzedaż. Deweloperzy również wolą zmniejszyć liczbę sprzedawanych mieszkań, ale nie obniżać ich cen. Dodatkowo jest duża szansa, że w 2023 r. poradzimy sobie częściowo z inflacją i w interesie rządu i RPP będzie to, abyśmy wrócili na ścieżkę rozwoju gospodarczego. To tym bardziej nie pozwoli na spadki cen mieszkań – dodaje Bartosz Turek. Wakacje kredytowe i rządowe obietnice pomocy dla kredytobiorców Rosnące raty kredytów mieszkaniowych to coraz większe wyzwanie dla spłacających kredyty złotówkowe. Dlatego w ostatnim czasie rząd zaproponował pakiet pomocowy dla kredytobiorców, w którym znalazły się propozycje wakacji kredytowych, odejścia od WIBOR-u i wzmocnienia Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Dużym zainteresowaniem cieszy się zwłaszcza propozycja wakacji kredytowych. Zgodnie z projektem kredytobiorcy będą mogli z nich skorzystać w dwóch miesiącach trzeciego i czwartego kwartału 2022 r. oraz po jednym miesiącu w każdym z kwartałów 2023 roku. Wakacje mają zacząć obowiązywać od lipca 2022 r. Wakacje kredytowe to dobry pomysł z punktu widzenia osób, które już wzięły kredyty. Są one jednak złą informacją dla banków, które - jeżeli wakacje będą dostępne dla wszystkich „złotówkowiczów” - poniosą koszt ok. kilkunastu miliardów złotych. To wpłynie również na podniesienie cen usług bankowych i nowych kredytów. Odczytuję ten pomysł rządu jako realną pomoc zadłużonym, ale też po części jako formę redystrybucji dochodu pomiędzy obywateli, którzy mając oszczędności będą mogli je wydać, dorzucając cegiełkę do ożywienia gospodarki, gdy opanujemy choć częściowo inflację Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments Czy jednak nie powinniśmy powstrzymać się od skorzystania z wakacji kredytowych w obawie przed np. obniżeniem naszej zdolności kredytowej i trudnościami w zaciągnięciu kredytów na mieszkanie w przyszłości, o czym zaczynają ostatnio informować przedstawiciele banków? – Banki często tak straszą, jest to próba przekonania kredytobiorców, żeby nie skorzystali z pomocy w postaci wakacji kredytowych, dzięki czemu sektor bankowy nie poniesie aż tak dużego kosztu. Nie spotkałem się dotychczas z sytuacją, żeby skorzystanie z darmowych (covidowych) wakacji kredytowych uniemożliwiło wzięcie kredytu. Nie wyobrażam sobie tego na poważną skalę, bo przecież korzystając z wakacji kredytowych korzystam jedynie z przysługującego mi prawa, a nie zalegam bankowi ze spłatą – ocenia ekspert HRE Investments i dodaje: – Mówiąc pół żartem, banki z powodu wakacji kredytowych powinny się obrazić na rząd, a nie na potencjalnego klienta - kredytobiorcę, który z wprowadzonej ustawowo pomocy skorzysta. Diety krajowe w 2022 roku – stawki. Od 2103 roku do 28 lipca 2022 roku, wysokość diety krajowej wynosiła 30 zł. Natomiast końca lipca w życie wchodzą nowe przepisy, które mówią, że dieta w czasie podróży krajowej jest przeznaczona na pokrycie kosztów wyżywienia i wynosi 38 zł.

W ostatnich latach coraz częściej narzuca się pracodawcom wzrost wynagrodzeń pracowników. Każdego roku pensje w Polsce są wyższe, zależą one zarówno od woli pracodawcy, jak i stopy inflacji. Czym jest podwyżka inflacyjna i czy w każdym zakładzie pracy trzeba ją wprowadzić? Podwyżka inflacyjna – od czego zależy? Podwyżka inflacyjna regulowana jest stopą rocznej inflacji i zostaje narzucana pracodawcom, którzy mają obowiązek zwiększyć wynagrodzenie swoim pracownikom. Zasady pożyczki inflacyjnej określane są przepisami prawa i muszą być sumiennie przestrzegane. W przypadku pożyczki inflacyjnej, która jest narzucana z góry, pracownik, któremu odmówiono wzrostu wynagrodzenia ma prawo ubiegać się o podwyższenie pensji. Jeżeli pracodawca nie zgodzi się na podwyżkę dobrowolnie, osoba zatrudniona może odwołać się do PIP lub sądu pracy. Kogo dotyczy podwyżka inflacyjna? Podwyżka inflacyjna należy się nie tylko pracownikom aktywnym, ale również tym, którzy korzystają z urlopów: ・ macierzyńskich ・ dodatkowych macierzyńskich ・ dodatkowych urlopów na warunkach urlopu macierzyńskiego ・ ojcowskich Jako że kodeks pracy nakazuje dopuszczenie tych osób do pracy zaraz po ukończeniu urlopu, pensje tych pracowników powinny obowiązkowo uwzględniać wszelki narzucone podwyżki. Wzrost wynagrodzenia dotyczy również pracowników w okresie wypowiedzenia. Mimo że został określony już termin ich odejścia z pracy, póki są zatrudnieni na stanowisku, mają takie same prawa jak każdy inny pracownik, także prawo do zwiększenia pensji. Jeżeli podwyżka obowiązuje z mocą wsteczną, to znaczy, gdy decyzja o jej przyznaniu zapadła po odejściu z pracy danej osoby, a jednak obejmuje okres jej zatrudnienia, pracodawca musi przyznać większą pensję, nawet gdy dany pracownik nie pracuje już na terenie zakładu. Pominięcie takiego pracownika w przyznawaniu wyższych wynagrodzeń narusza regulację prawną za pracę już wykonaną i o przyznanie zaległych środków można ubiegać się sądownie. Podwyżka inflacyjna 2018 Podwyżka inflacyjna w 2018 roku? Prognozy przewidują kolejny wzrost wynagrodzeń w 2018 roku. Aktualnie przewiduje się, że pensja minimalna wynosić będzie 2100 zł brutto, czyli ok 1530 zł do ręki. Wraz z podniesieniem wynagrodzenia minimalnego za pracę, wzrośnie również stawka godzinowa, która w przyszłym roku ma wynieść 13,7 zł brutto. Czy obietnice wejdą w życie i jak inflacja wpłynie na wzrost wynagrodzenia w kolejnych latach? Na te informacje niestety trzeba trochę poczekać, jednak zgodnie z prognozami, Polacy mogą liczyć na wyższe pensje z każdym kolejnym rokiem. Niestety wraz z rosnącymi wpływami na konta bankowe – rosną też wydatki, ale to już publikacja na inny materiał.

Tym razem podwyżka to 25 punktów bazowych. Stopa referencyjna NBP będzie wynosić 6,75 procent. 07 Sep 2022 13:27:27
Strajk w Solarisie to dopiero początek? Strajki podwyżkowe sparaliżują Polskę? Ile powinna wynieść uczciwa podwyżka pensji pracownika?Czy strajk w Solarisie uruchomi lawinę strajków podwyżkowych? Pracownicy firmy chcą po 800 zł podwyżki pensji, zarząd oferuje 340 zł. Dyskonty podnoszą pensje kasjerom o kilkaset złotych i znów rośnie płaca minimalna. Czy kraj może ogarnąć pospolite „podwyżkowe” ruszenie? Czy pójście po podwyżkę jest patriotyczne? W Wielkiej Brytanii odpowiednik Adama Glapińskiego mówi, że dla dobra wspólnego trzeba zacisnąć zęby i nie żądać zbyt wysokich podwyżek. A w Polsce?Gdy rosną ceny, pracownicy mają dobry powód, by iść po podwyżki pensji. Kwoty przelewów niby się zgadzają, ale realnie, za tę samą pracę, można kupić mniej. Nikt nie lubi sobie odejmować od ust, więc nic dziwnego, że pracownicy szachują pracodawców. Na papierze pensje rosną o 11,2% – najwięcej od lipca 2008 r. Inflacja wynosi 8,6% i jest najwyższa od 21 lat. Ale czy te żądania nie są na wyrost?Zobacz również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Najwięcej hałasu jest wokół strajku w firmie Solaris. Pracownicy największego w Polsce producenta autobusów domagają się 800-złotowej podwyżki wynagrodzeń. Zarząd firmy przyznał pracownikom 5% podwyżki, minimum 340 zł. Strajk trwa od 24 stycznia, a więc już prawie miesiąc. A końca sporu z pracodawcą nie widać. Czy strajk w Solarisie to przejaw nowego trendu?Strajk w Solarisie: pracownicy pazerni czy firma skąpa?Kto ma rację? Czy to pracownicy są pazerni czy firma skąpa? Czy Solaris powinien większą część zarabianych pieniędzy przeznaczać na pensje dla pracowników, by podwyżki pokryły inflację? A może przeciwnie – powinien odmówić spełnienia postulatów strajkujących, bo w przeciwnym razie sam zbankrutuje?Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, bowiem nie znamy najnowszych wyników finansowych Solarisa. Spółka nie jest notowana na giełdzie, jej wyniki pokazują się więc w sądowych rejestrach z dużym opóźnieniem. Wiemy tyle, że w 2020 r. Solaris miał wysokie zyski – sprzedał 1560 pojazdów, najwięcej w 25-letniej historii firmy (rok wcześniej było 1487 sztuk). Wykręcił 3,1 mld zł przychodów i 109 mln zł czystego sprawa, że tak wysoki zysk zdarzył się po raz pierwszy od dłuższego czasu. W 2019 r. firma miała 11 mln zł zysku, a wcześniej przez pięć lat wykręcała średnio po 15 mln – zyski firmy w poprzednich latachPracownicy Solarisa argumentują, że przy zatrudnieniu 2600 osób podwyżki po 800 zł na głowę będą firmę kosztowały tylko dodatkowe 25 mln zł rocznie. I porównują tę kwotę choćby z wartością kontraktu dla miasta Poznania ma dostawę 37 autobusów elektrycznych za 90 mln zł czy dla miasta Warszawy na dostawę 130 autobusów za 351 mln zł. Tyle że firma ma też koszty, które też trzeba z czegoś pokryć. Na każdy 1 zł przychodu przypada 80 gr. kosztów związanych z przygotowaniem produkcji (nie licząc pensji pracowników).Praca w SolarisieW danych dotyczących działalności Solarisa znalazłem informację, że rocznie wydaje on na pensje dla pracowników 270 mln zł. Średnia wychodzi po 8600 zł brutto miesięcznie na głowę (ale to jest brutto-brutto), do statystycznego pracownika trafia pewnie jakieś 5000 zł netto. A do pracownika szeregowego, na linii produkcyjnej – 3500 zł na wyniki Solarisa (należącego do hiszpańskiego koncernu CAF) tylko za 2020 r., firmę byłoby stać na podwyżki. No bo zobaczcie: przychody 3,1 mld zł, koszty zakupu materiałów 2,1 mld zł, inne wydatki niezbędne dla podtrzymania produkcji – 485 mln zł. Zostaje 550 mln zł, z czego 51 mln zł idzie na odsetki od kredytów, 48 mln zł na podatki, 270 mln zł na wypłaty dla pracowników i 109 mln zł na zysk dla spółki (dywidenda dla właściciela albo wzmocnienie kapitałowe).Strajk w Solarisie i wyniki finansowe firmyDlaczego jednej trzeciej tego zysku (25 mln zł, a realnie 40 mln zł, bo pracownicy zapewne chcą podwyżki netto, a koszty pracy powodują, że pracodawcę to kosztuje więcej) nie można by oddać pracownikom? Nie wiem, ale zakładam, że firma nie chce zakładać sobie sztywnego zobowiązania niczym pętli na szyję. I dlatego strajk w Solarisie nie może się firmy dziś wynoszą 109 mln zł, ale jeszcze w poprzednich latach nie przekraczały 10-15 mln zł. I przy takim ich poziomie podwyżki płac spowodowałyby dystrybucję całej wartości do pracowników i 0% do właścicieli. Czy to byłoby sprawiedliwe? Zarząd firmy kilkadziesiąt godzin temu przedstawił pracownikom kontrofertę, ale dystans między roszczeniami załogi a chęciami szefów Solarisa jest nadal polega na tym, że strajk w Solarisie powoduje, że firma nie może realizować zawartych kontraktów, pozbawia się dużej części przychodów, a więc i zysków w przyszłości, co odbije się na jej „zdolnościach podwyżkowych” w przyszłości. Jeśli nie tylko będzie trzeba płacić kary za nieterminowe wywiązanie się z kontraktów, ale też Solaris w sposób trwały straci część kontrahentów, to strajk w Solarisie może być pamiętany w historii firmy jako wydarzenie, które cofa ją do wieków w Solarisie – jakie będzie miał konsekwencje dla firmy?Strajk w Solarisie to początek. Spirala płacowo-cenowa trwaJestem zbyt daleko od problemów firmy Solaris i jej pracowników, żeby to rozsądzić, ale wiem jedno. Ten spór pokazuje, jak groźnym zjawiskiem jest wysoka inflacja. Z jednej bowiem strony pracownicy słusznie chcą więcej zarabiać (zwłaszcza że widzą, iż firmie powodzi się lepiej), z drugiej strony firma obawia się, że nie będzie ją na to stać, a być może także chce zostawić większą część zysków dla właścicieli, którzy nie po to włożyli w zakup firmy swój kapitał, żeby teraz rozdawać wszystkie zyski stoi przed groźbą utrwalenia spirali cenowo-płacowej – brzmi grudniowe ostrzeżenie Polskiego Instytutu Ekonomicznego. To czarny sen prezesa NBP. A prezes przecież jeszcze we wrześniu mówił, że nie ma mowy o takim zjawisku, ale gdyby się pojawiło, to bank centralny będzie działał. I RPP zadziałała. Podwyższa stopy w rekordowym tempie, doprowadzając do płaczu nowych kredytobiorców co to jest ta spirala, że nikt jej nie lubi? To taka sytuacja, w której utrzymująca się wysoka inflacja zmusza pracowników do pójścia po podwyżkę. A inflacja u nas wynosi 8,6%. I raczej prędko nie spadnie, a nawet wzrośnie nawet do 10%. Pracownik idzie po podwyżkę, bo widzi, że kolejne firmy podnoszą ceny produktów i usług. A dlaczego podnoszą? Bo inni pracownicy zażądali podwyżek wcześniej. I inflacja zamiast krótkotrwałego epizodu, zamienia się długiego tasiemca, który może się ciągnąć kwartałami, jeśli nie to wytłumaczyć na hamburgerze i wynikach McDonald’s. Amerykańska sieć zanotowała w ubiegłym roku rekordowe przychody, 23 mld dol. Stało się tak nie dlatego, że konsumenci zaczęli jeść więcej frytek i wołowiny, ale dlatego, że McDonald’s musiał ukryć inflację w cenach produktów. I tak jest ze wszystkim, od Ikei po też: Oto druga fala tajfunu „Polski Ład”. Dlaczego niektórzy z nas dostali niższą wypłatę za styczeń? Cztery możliwe przyczyny. I check-lista, z którą warto iść do księgowości!Czytaj też: Rząd pośpiesznie łata (niektóre) dziury w „Polskim Ładzie”. Czy ma prawo? Ulga dla klasy średniej a wspólne rozliczanie małżonków. Jest rozwiązanie?Strajki w firmach. Droższy ketchup, kosmetyk i autobusy?Ale czy wysoka inflacja jest wystarczającym usprawiedliwieniem podwyżki pensji? Odpowiedź na to pytanie byłaby bliższa gdybyśmy znali dokładne dane o naszych zarobkach i indywidualnej inflacji. Ale te dane o zarobkach to magma. Po pierwsze – średnią zarobków w Polsce podwyższa między innymi to, że wzrosły pensje minimalne. A to dotyczy bezpośrednio tylko 1,5 mln Polaków (ich pensja podniesiona była w styczniu, ale „promieniuje” na odczyty w kolejnych miesiącach).Po drugie wyliczenia podawane przez GUS uwzględniają tylko te wynagrodzenia, które są wypłacane w firmach zatrudniających więcej niż 9 osób. Gdyby uwzględnić płace w mikrofirmach – średnia byłaby o wiele niższa. Nie bez powodu z danych GUS wynika też, że 40% Polaków żyje „od pierwszego do pierwszego”.Ile Polacy zarabiają na etaciePo trzecie, aż dwie trzecie pracowników zarabia mniej niż średnia rynkowa. Mediana zarobków w Polsce, czyli pensja „środkowa” to 4702,66 zł (niecałe 3300 zł na rękę). GUS liczy medianę raz na dwa lata, więc ten wskaźnik nie jest w stanie „wyśledzić” realnego wzrostu cen ponad inflację. Ale wiemy, że co dziesiąty pracownik nie zarabiał wtedy więcej niż 2720 zł brutto. A 10% najlepiej zarabiających w Polsce otrzymało wynagrodzenie przekraczające 9385 zł brutto. Generalnie pod względem zarobków szału nie ma, do średniej unijnej dobijemy za pół ma problem z płacami, a dokładniej problem z udziałem płac w PKB, który wynosił w 2019 r. według Eurostatu ok. 40%. Dla porównania średnia unijna wynosiła 47,5%. Ten wskaźnik przed pandemią zamiast doganiać europejską średnią, jeszcze bardziej się od niej oddalał, czyli wielkość naszej gospodarki rosła szybciej niż nasze zarobki. Zaburzeniem był rok 2020 r., ale tylko dlatego, że PKB spadł o 2,7%. W 2020 r., jak mówił „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Norbert Kusiak z Ogólnopolskiego Porozumienie Związków Zawodowych, udział wynagrodzeń w PKB w Polsce wyniósł 50,3%, podczas gdy w Unii Europejskiej – 56,6%.Firmy informują, że niektórzy chcą strajkować, nowością jest to, że do tej pory strajki to była domena państwowych molochów. Teraz po podwyżki ruszyli pracownicy firm prywatnych, np. Solaris, Avon, Pudliszki, Paroc (izolacja budynków), Bison-Bial (producent narzędzi metalowych). Jednym się udaje i dostają 850 zł podwyżki (Paroc), inni nie – jak w wynika z danych ankietowych NBP, opublikowanych na początku lutego, odsetek firm deklarujących narastanie presji na wzrost wynagrodzeń wynosi 37%. To najwyższy wynik w historii badania. A przecież nie każda firma jest czempionem w swojej branży, ma pieniądze na podwyżki i możliwość przerzucenia kosztów na klientów. W szczególnie trudnej sytuacji mają być polscy eksporterzy, którzy do tej pory konkurowali ceną i mogą stracić tę przewagę. Powód jest prosty – na Zachodzie pensje aż tak szybko nie Wielkiej Brytanii, gdzie inflacja wynosi 5,4% i jest najwyższa od 30 lat, prezes Banku Anglii Andrew Baile powiedział zupełnie serio: pracownicy, nie idźcie po duże podwyżki. A dokładniej, że chociaż zaakceptowanie wzrostu cen szybszego niż wzrost płac byłoby „bolesne” dla pracowników, to pewna „powściągliwość podwyżek wynagrodzeń” jest potrzebna, by zapobiec utrwaleniu się ciekawego wykresu NBP, znalezionego na wynika, że na co dzień firmy nie patrzą na inflację, ustalając politykę płacową. Ale jeśli mają zmienić płace, to inflacyjne żądania pracowników są na pierwszym powinna wynieść podwyżka w 2022 r.? Proste wyliczeniaJak bardzo wzrosły w ubiegłym roku ceny i jak bardzo wzrosły nam pensje? GUS już udzielił odpowiedzi: inflacja średnioroczna w ubiegłym roku wyniosła 5,1%, a średnioroczny wzrost płac wyniósł 8,8%. Na papierze nie wygląda to źle: pracownicy dostali realnie (czyli po odjęciu inflacji) 3,7% podwyżki wynagrodzenia. Ale gdyby przyjrzeć się danym historycznym, to okazuje się, że to najmniej od 2015 ostatnie dane, z grudnia, pokazują dalsze załamanie realnego wzrostu wynagrodzeń: inflacja wyniosła w Polsce 8,6%, a wzrost płac 11,2%, co oznacza, że pracownicy są tylko 2,6% na plusie. A to już jest najmniej co najmniej od 2013 r., jak wynika z danych portalu Projekt wiemy, jaki będzie ostateczny wynik na koniec roku – czy zbliżony do 4%, tak jak w ostatnich latach, czy do mizernego 0%, jak 12 lat temu. Prognozy dotyczące inflacji nie są dobre: średnioroczna inflacja ma wynieść 6-8,4%. Jeśli wzrost płac będzie zdecydowanie wyższy niż w latach „umiarkowanej” inflacji, czyli 3,5-4-5%, to może znaczyć, że wpadliśmy w spiralę. Wtedy wzrost wynagrodzeń wyniesie nawet ponad 14%. Zdaniem ekonomistów to za dużo.„Sądzę, że zdrowy wzrost płac w Polsce powinien mieścić się w granicach 6-8%. Wtedy płace rosłyby lekko szybciej niż wynosi realna dynamika wydajności pracy powiększona o cel inflacyjny banku centralnego, zapewniając zrównoważony podział dochodu” – mówił ekonomista Ignacy Projekt ExpliciteCzytaj też: Stopy procentowe NBP muszą pójść w górę. Ale to nic nie da. Co rząd może zrobić, żeby zdusić inflację? I czy w ogóle warto to robić?Czytaj też: WIBOR w górę, ceny mieszkań w dół? Rosnące stopy pogrzebały zdolność kredytową tysięcy Polaków. Awaria silnika, który napędzał wzrost cen mieszkań. Co to oznacza?Jak powinien zachować się pracownik-patriota? Mógłby iść co najwyżej po takie podwyżki pensji, które „tylko” zrekompensują wzrost inflacji (czyli benchmark byłby na poziomie 6-8%), albo zaproponować pracodawcy, żeby podzielić podwyżkę na dwie części. Na przykład połowa w pieniądzu, a połowę w ramach „barteru”. Dodatkowy pakiet dni wolnych, zwiększenie swoich wpłat do PPK (co jest nawet lepsze niż podwyżka), benefity pozapłacowe…Był kiedyś taki podatek, nazywał się „popiwek”. Powodował spadek realnych dochodów pracowników, ale inflacja bała się go jak diabeł święconej wody. Taki podatek obowiązywał w Polsce od lat 80. do 1995 r. Sprowadzał się do tego, że pracodawca nie mógł podnosić uznaniowo wynagrodzeń. Po 1989 r. podatek zostawiono, bo nie udało się znaleźć lepszego sposobu kontroli płac i wzrostu inflacji (no może oprócz terapii szokowej).Gdy inflacja jest wysoka, a pracownicy idą po podwyżki pensji, trzeba ich do tego zniechęcić, żebyśmy nie obudzili się z inflacją jak w Turcji (48%). Mapka poniżej pokazuje, że to nie jest tak, iż cały świat zmaga się tak wysoką inflacją. Polska jest 38. krajem na świecie pod względem wysokości inflacji (uwzględniając Wenezuelę, Mozambik, Syrię czy Kubę) i krajem o najwyższej inflacji w Unii Europejskiej wśród krajów, które mają własną walutę (z wyłączeniem Litwy). W tej sytuacji nie ma dobrych i bezbolesnych zdjęcia: PixaBay .
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/874
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/248
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/932
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/327
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/585
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/932
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/132
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/486
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/60
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/912
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/205
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/67
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/491
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/749
  • 2yakqfh8ln.pages.dev/42
  • ile powinna wynosić podwyżka