— Mąż nie rozumiał tego, co się ze mną dzieje. Widział tylko, że nie zdążyłam przygotować obiadu, bo "wydawałam jego pieniądze". "Kompletnie zwariowałaś, w głowie ci się poprzewracało, za dużo masz wolnego czasu"- słyszałam codziennie. Potem się wyprowadził, a na odchodnym zażądał rozwodu. Nie będę go błagać, by ze mną został — pisze pani Aneta w liście do
Mam na imię Ania, mam 29 lat. Jakieś 2 tyg. temu mąż powiedział mi, że już mnie nie kocha, nie potrzebuje. Chce rozwodu. Jesteśmy małżeństwem 10 lat, mamy 9-letniego synka. Ta decyzja spowodowała u mnie wstrząs psychiczny, nie potrafię niczego robić, snuję się po mieszkaniu jak jestem sama. Gdy mąż i syn są w domu, to udaję, że jakoś jest dobrze. Zacznę od tego, że decyzja mojego męża jest uzasadniona takimi argumentami: 1. źle traktuję syna, krzyczę, zdarza mi się go uderzyć, ciągle się czepiam o wszystko, o naukę, o złe zachowanie, a jak jest źle, to syn dzwoni do męża i skarży się na mnie, i wtedy mąż do mnie oddzwania i pyta się, co się stało. 2. moja zaborcza miłość do męża, ciągłe kontrolowanie, sceny zazdrości bez powodu, wmawianie mu, że on kogoś ma. 3. brak akceptacji jego rodziców i jego hobby, którym jest myślistwo. 4. moje ciągłe niezadowolenie, narzekanie na warunki bytowe i finansowe. To wszystko jest prawdą - taka jestem, nie do końca to rozumiałam. A najgorsze, że teraz jest już za późno na cokolwiek. 3 lata temu leczyłam się na nerwicę, brałam Depakine i Andepin, po 1,5 roku przerwałam leczenie, bo chciałam sama kontrolować swoje wybuchy agresji, udawało się to, ale nie zawsze. Nie żyję w prawdzie, bo zataiłam przed mężem zdradę fizyczną, która miała miejsce parę lat temu, kiedy wyjechał za granicę. Bardzo tego żałowałam, ale nie potrafiłam się przyznać. Wyszłam za mąż młodo, byłam w ciąży. Chyba chciałam się jeszcze wyszaleć, dlatego tak postąpiłam, nie pomyślałam. Żałuję tego bardzo, ale to wydarzenie spowodowało, że sama panicznie zaczęłam bać się zdrady z jego strony. Chciałam mieć męża tylko dla siebie. Gdy te wydarzenia miały miejsce (zdrada), byłam w trakcie przeprowadzki z dużego miasta na wieś, do domu moich teściów (nie stać nas było na mieszkanie w mieście), było mi ciężko, zarówno bytowo, jak i finansowo. Niby sobie radziłam, ale to była tylko przykrywka. Niby tylko parę imprez, z bolesnymi skutkami i wyrzutami sumienia, ale nie potrafię o tym zapomnieć. Przez te lata próbowałam jakoś żyć, ale zatraciłam się w tym wszystkim. Najgorsze jest dla mnie teraz, że stracę wszystko przez własną głupotę i nieodpowiedzialność, za późno to zrozumiałam. Gdy teraz rozmawiam z mężem, on mówi mi, że miłość się wypaliła, ale nie czuje do mnie nienawiści. A gdyby znał prawdę, to na pewno mnie znienawidzi. Przestanie szanować jako kobietę, matkę. Boję się utraty dziecka, przez moje dotychczasowe postępowanie. Jeśli w ogóle powinnam pisać coś dobrego o sobie, to że przez te lata dobrze zajmowałam się domem i synem.
Witajcie, jestem załamana. Nie spodziewałam sie tego. Wierzyłm że mąż mnie kocha , że mimo problemów damy radę, wierzyłam że mnie akceptuje mimo mojego trudnego charakteru. A okazało się, że od 2 lat myślał o rozwodzie. Tak poprostu
Jestem 7 lat po ślubie. Ze związku z mężem mam dwójkę nieletnich dzieci. Chcę się z mężem rozwieść, ponieważ go nie kocham. Uczucie z mojej strony wygasło, ponieważ oddaliliśmy się od siebie. Spowodowane jest to jego pracą. Pół miesiąca przebywa poza domem. Przez ten okres jestem sama bez żadnego wsparcia. Sama zajmuję się dziećmi, domem i chodzę do pracy. Nawet większość świąt spędzam sama z dziećmi, bo go nie ma. Po czterech latach pożycia zaczęły się między nami konflikty, nie potrafimy ze sobą rozmawiać i wspólnie rozwiązywać problemów. Od trzech lat nie mamy kontaktów cielesnych. Ja po prostu nie potrafię być z kimś kogo nie kocham. Nigdy nie zdradziłam męża w sposób fizyczny. Dwa tygodnie temu mój mąż powiedział, że zgadza się na rozwód bez orzekania o winie. Teraz po rozmowie z bliskimi oznajmił mi, że on na rozwód się nie zgadza i nie da mi go. Powiedział, że może żyć w nieszczęśliwym związku, ale dla dobra dzieci się nie rozwiedzie. Ja tego rozwodu bardzo chcę, bo ja nie umiem tak żyć, jak żyję do tej pory. Czy faktycznie mogę tego rozwodu nie dostać? Przecież ja go nie kocham i nie współżyjemy ze sobą, my nawet razem nie śpimy. Kocham swoje dzieci i nie chcę w żaden sposób ograniczać im kontaktów z ojcem, a on o to się najbardziej boi, że mu zabiorę dzieci i nie będę pozwalała na zrozumiałe co piszesz ale nie mogę się oprzeć wrażeniu,że małżeństwo pojmujesz jedynie jako zaspokajanie swoich potrzeb materialnych, cielesnych, mam wrażenie,że w ogóle nie interesuje cię czego chce mąż, czego chcą dzieci, liczysz się tylko ty, myślisz,że małżeństwo to wielka miłość, niestety tak nie jest, wielka miłość trwa chwile, a potem jest normalne życie, gdyby ludzie chcieli się rozwodzić z powodu braku wielkiej miłości w związku to chyba każde małżeństwo musiałoby być po krótszym albo dłuższym czasie chcesz mieć mężów ? bez końca ? bo za każdym razem odkryjesz,że wielka miłość przemija i zostaje normalne życie ? a na końcu wrócisz do tego pierwszego męża bo się okaże że z nim było umieć żyć ze sobą nie tylko wtedy gdy jest wielka miłość tylko na codzień mąż przebywa poza domem to chyba po to,żeby zarobić pieniądze, utrzymać dom, jak się domyślam ciebie też, więc nie rozumiem co to za zarzut,że ktoś pracuje poza domem,żeby utrzymać ten dom gdy to pewnie ty bierzesz kase z konta, przesiadujesz w domu, nudzisz się i nie doceniasz tego,że on pracuje w dodatku poza domem, jeśli myślisz,że praca poza domem jest fajna to sama spróbój i przekonaj się jak to tego co tu napisałaś mam wrażenie,że to ty nie chcesz się z nim dogadać tylko chcesz rozwodu bo wymyśliłaś sobie nową wielką jeśli uraziłem ale naprawde nie mogę się oprzeć wrażeniu,że jesteś egoistką i,że dla ciebie liczą się tylko twoje potrzeby i nikogo innego, jakbyś chciała powiedzieć "związek to ja", no ale tak nie to nie bajka jak ci się wydawało.
Wczoraj zaczęliśmy rozmowę na temat tego jak ma wyglądać podział majątku itd. Widzę, że mąż chce rozwodu z orzekaniem o winie, chce aby jeden z synów został z nim, oraz chce abym się wyprowadziła z dziećmi z domu do momentu jego sprzedaży, oraz podziału majątku wspólnego na pół.
Dzień Dobry Pani, Dziękuję Pani za kontakt :) Zachęcałabym Panią, do rozważenia (gdyby była otwartość Pani Męża) podjęcia terapii małżeńskiej, byłoby to (domniemam) optymalnym dla Państwa rozwiązaniem. Jednak, jeśli Mąż (już) podął stanowczą decyzję, nie pozostaje Pani nic innego, jak przyjąć do wiadomości Jego decyzję i ja uszanować. Po namyśle, sadzę, że przydatna byłaby dla Pani zwyczajna, wspierająca rozmowa z Psychologiem - gdyby miała Pani życzenie takiej, zapraszam do kontaktu via Skype. Z przesłaniem dla Pani Tego, Co jest Pani najbardziej teraz potrzebne! @ tel. 502 749 605
Odp: zdradziłam męża i chcę odzyskać jego miłość. Najważniejsze zdanie napisane przez Ciebie brzmi: "W końcu kiedy romans wyszedł na jaw zrozumiałam, że to był największy błąd w moim życiu." Twierdzę na 100%, że gdyby Twój mąż się nie dowiedział, romans trwałby dalej! Odejdź sama i zostaw go w spokoju, bo ty już tak
Miesi±c temu odkryłam zdradę męża. Emocjonalna zdradę. Zreszt± nie pierwszy raz... niestety. Pierwsza była jakie¶ trzy lata po tym gdy wspólnie zamieszkalismy. Przeżyłam ja bardzo ale po latach doszłam do siebie. Znowu zaczęłam temu wpadł na telefonach i SMS do kolezanki. Zrobiłam jemu i jej awanturę powiedziała że to kolega tylko i że więcej nie będzie pisac. Uwierzyłam choć sprawdzałam męża. I miesi±c temu znów....W jego telefonie były SMS typu kocham cię, będziesz tylko moja, a ja będę tylko twój. Okazało się że to koleżanka z pracy niestety ta sama z któr± pisał rok wcze¶niej. Oczywi¶cie jak to zwykle bywało on nie chce rozwodu kocha mnie tamta zostawia. Sprawdziłam bilingi okazało się że jeszcze pisali. Nie potrafię sobie poradzić z t± zdrada... Boli mnie od ¶rodka uczucie które zabija mnie każdego dnia... Mimo iż doszli¶my do porozumienia z mężem. Ja też go zdradziłam też pisałam różne może też gorsze rzeczy do obcego mężczyzny. Wybaczyli¶my sobie i sam mi powiedział z kim pisał bo wcze¶niej zapierał się że to nie ona. Więc widzę że jest szczery. Lecz to co się dzieje w mojej głowie mnie przeraża... Czuję że przegrałam życie.. mam 32 lata i jestem już wrakiem człowieka. Mętlik w mojej głowie sprawia że naprawdę wolała bym odej¶ć.... Bo czuję że tak już moje życie będzie wygl±dało od zdrady do zdrady..... Strona 1 z 3 1 2 3 > aster dnia kwietnia 27 2021 13:48:41 Ja też go zdradziłam też pisałam różne może też gorsze rzeczy do obcego mężczyzny. Co takiego się stało, że "odpłynęła¶", jaka była tego przyczyna? Mętlik w mojej głowie sprawia że naprawdę wolała bym odej¶ć.... teraz tak my¶lisz, czy wcze¶niej (przed zdrad±) też o tym my¶lała¶? Zbyt mało napisała¶ czy macie dzieci? W jakim wieku s±? Ile lat po ¶lubie jeste¶cie? Wasze relacje jak wygl±dały do tej pory? poczciwy dnia kwietnia 27 2021 14:03:51 Czasem mam wrażenie, że ludzie nie znosz± spokoju, stabilizacji i komplikuj± sobie i innym życie na własne życzenie a póĽniej s± zdziwieni,że dopada ich refleksja o przegranym życiu; to się nazywa odpowiedzialno¶ć lub jej brak za owe życie; Jaka była sekwencja zdarzeń tych zdrad? To bardzo istotne bo je¶li Twoja zdrada była pierwsza to tak naprawdę Ty to małżeństwo zakończyła¶ wówczas a on się tylko dostosował do sytuacji; Czasami zwyczajnie nie można już uratować relacji po nagromadzeniu się tak wielu negatywnych emocji; podstaw± zwi±zku poza zaufaniem jest szacunek wobec siebie, którego między Wami najprawdopodobniej już nie ma; Gdyby¶cie po pierwszym incydencie dojrzale potrafili podej¶ć do tematu i wła¶ciwie przepracowali to co się zdarzyło istniała duża szansa na uratowanie rodziny; dzi¶ może to być po prostu niemożliwe; Issabele dnia kwietnia 27 2021 17:48:28 Jeste¶my razem 13 lat mamy 11 letniego syna. Zawsze wydawało mi się że jeste¶my dobrym małżeństwem bywało różnie ale ostatnie lata były naprawdę cudowne. M±ż pierwszy zacz±ł pisać to ja go przyłapałam zaraz po tym natrafiła mi się do tego okazja i zaczęłam pisać ja. Byłam tak zajęta swoim telefonem że nie interesowałam się mężem choć miałam kilka sygnałów że co¶ jest nie tak. Aż w nocy przez przypadek zadzwonił mu budzik wstałam by mu go wył±czyć i weszłam w jego SMS i zobaczyłam te wiadomo¶ci. Ja się go zapytałam czy j± kocha czy chce z ni± być przyznałam mu się że ja też z kim¶ pisze i że jeżeli tylko chce może odej¶ć. Nie zadzwoniłam do niej nawet ani nie napisałam. Choć kiedy¶ bym tak zrobiła. M±ż deklaruje że mnie kocha że zakończył ten romans Komentarz doklejony: Jeste¶my razem 13 lat mamy 11 letniego syna. Zawsze wydawało mi się że jeste¶my dobrym małżeństwem bywało różnie ale ostatnie lata były naprawdę cudowne. M±ż pierwszy zacz±ł pisać to ja go przyłapałam zaraz po tym natrafiła mi się do tego okazja i zaczęłam pisać ja. Byłam tak zajęta swoim telefonem że nie interesowałam się mężem choć miałam kilka sygnałów że co¶ jest nie tak. Aż w nocy przez przypadek zadzwonił mu budzik wstałam by mu go wył±czyć i weszłam w jego SMS i zobaczyłam te wiadomo¶ci. Ja się go zapytałam czy j± kocha czy chce z ni± być przyznałam mu się że ja też z kim¶ pisze i że jeżeli tylko chce może odej¶ć. Nie zadzwoniłam do niej nawet ani nie napisałam. Choć kiedy¶ bym tak zrobiła. M±ż deklaruje że mnie kocha że zakończył ten romans Romanos dnia kwietnia 27 2021 19:03:45 Ty jego, on Ciebie... To naprawde nie ma znaczenia, ktore z Was pierwsze. Obojgu Wam czegos w zwiazku brakowalo i zamiast zawalczyc o to wapolnie, poszliacie na latwizne. To co na te chwile jestescie sobie bezwzglednie winni to szczera, bardzo szczera rozmowa. Byc moze nie jedna, byc moze w obecnosci psychologa. Bo obojgu Wam cos sie rozjechalo. Moze codziennosc dobila, a moze brak adrenaliny? Aha... Nie wmawiaj sobie, ze zmarnowalas zycie. Cos stracilas, ale jednoczeanie cos zyskalas. Z kazdym innym mezczyzna lub zyjac sama, tez bys coa zyskala i cos stracila. To nie jest gra "zerojedynkowa". W zyciu w jednym momencie sie i przegrywa i wygrywa. poczciwy dnia kwietnia 27 2021 21:38:44 Ty jego, on Ciebie... To naprawde nie ma znaczenia, ktore z Was pierwsze. Może finalnie i nie bo efekt końcowy z dużym prawdopodobieństwem ten sam; ale w moim mniemaniu ma to ogromne znaczenie bo je¶li kto¶ zdradza to nie może liczyć na lojalno¶ć drugiej strony; automatycznie swoim postępowaniem zwalnia poniek±d drugiego z tej lojalno¶ci, łamie warunki zawartej "umowy". Romanos dnia kwietnia 28 2021 10:34:54 Zdrada "odwetowa" najczesciej mnozy problemy, a nie je usuwa. Raczej po czasie wiekszosc "odwetowcow" dochodzi do wniosku, ze to nie bylo dobre "rozwiazanie". poczciwy dnia kwietnia 28 2021 11:56:02 Romanos; Oczywi¶cie, że odwet nie załatwia sprawy a jedynie zaognia i komplikuje sytuację;Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że kto¶ kto został zdradzony może się poczuć moralnie zwolniony z lojalno¶ci do partnera co oczywi¶cie jest złe zwłaszcza je¶li kto¶ chciałby podj±ć próbę odbudowy relacji; tak działa ludzki umysł. Nie o to chodzi komu przypisać większ± odpowiedzialno¶ć za rozpad relacji tylko o kolejno¶ć zdarzeń, która mogła poci±gać za sob± następne destrukcyjne działania; aster dnia kwietnia 28 2021 12:04:27 natrafiła mi się do tego okazja i zaczęłam pisać ja złe było to co zrobiła¶, ale Twój m±ż to już recydywa a na to nie możesz się godzić. Już po waszych "pierwszych razach" powinno to być przez was przerobione bo Ty może i zrozumiała¶ swój bł±d ale jak widać dla męża nie stanowi to większego problemu, pewnie jemu się wydaje, że znowu na miętko mu ujdzie. Mętlik w mojej głowie sprawia że naprawdę wolała bym odej¶ć... Z tym zawsze zd±żysz, nie działaj pochopnie; nie masz wpływu na męża i na to co robi ale masz wpływ na siebie, więc skup się na tym. Jak mantrę już powtarzam po prawej stronie masz 34 kroki, poczytaj i wykorzystaj. Niektóre z tych punktów, powinny Ci pomóc, będziesz wychodziła z pewnych utartych schematów a tym samym spowodujesz zagubienie i dezorientację męża. Odzyskasz choć w odrobinie poczucie równowagi i wtedy możesz planować co dalej robić. Issabele dnia kwietnia 28 2021 12:33:18 Dziękuję bardzo za radę Usunięty dubel; poczciwy Radocha dnia kwietnia 28 2021 16:20:39 aster dnia kwiecień 28 2021 12:04:27 natrafiła mi się do tego okazja i zaczęłam pisać ja złe było to co zrobiła¶, ale Twój m±ż to już recydywa Że proszę? To jak to ty Tatarze dusze oddaj a my tobie szabl±? Issabele Moja rada to absolutnie nie nadstawiaj drugiego policzka. Co do pisanka to o ile to Ci pomaga czy też dowarto¶ciowuje to bez jaj na masz czekać aż tamten stanie się stateczny facetem? Jego nie ma jest recydywist± więc moim zdaniem zdrajcy nie można zdradzić można się dostosować o ile s± niesprzyjaj±ce warunki by zwyczajnie po ludzku odej¶ć. Ja robiłem z siebie pustelnika przeszło 10 lat gucio to dało Ty wychodz±c za m±ż nie pisała¶ się na życie zakonne a jako¶ człowiek odreagować musi Żyjesz z zdrajca rozumiem dlatego że na t± chwilę jest taka potrzeba i z racji tego nie jest Ci wygodnie odej¶ć to dbaj o dzieci i o siebie Potrzebne Ci te pisanko pisz 34 kroki s± fajne ale wymagaj± dyscypliny i nie bójmy się rzec twardego wnętrza Nie wydaje mi sie że jeste¶ twardzielem więc te nie spiesz się te 34 kroki wprowadzać. Miesi±c temu odkryłam zdradę męża. Emocjonalna zdradę. Zreszt± nie pierwszy raz Szanowna według wielu ekspertów z dziedzin zajmuj±cych się głow± zdrada emocjonalna czyni większe spustoszenia niż ta fizyczna Przykład wyj¶cie faceta do domu uciechy fizycznych Wchodzi zaspokaja swój popęd i wychodzi płac±c więcej lub mniej Zdrada ta emocjonalna to jest odlot Przerzut uczuć na drug± osobę partner/ka schodz± na plan dalszy Dom przestaje być gniazdem staje się noclegowni± o ile boczniak/ra nie maj± własnego wolnego lokum Długo by pisać Zadbaj o Siebie nie czajnikuj się i nie certol chrzań sol i pieprz zdrajcę Nie docenia Cię to jaka była¶ czyli kochaj±ca i wierna to się zmień dostosuj do niego ...oczywi¶cie nie zrozum mnie Ľle nie namawiam Cię na nic Chodzi mi tylko że syty głodnego nie zrozumie więc niech on też trochę się przegłodzi a może wtedy dotrze do jego zdradzieckiego łba co czyni Zrobisz co zechcesz Twoje życie ale ja namawiam Cię stawaij na Siebie Strona 1 z 3 1 2 3 > Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. Copyright © 2007-2021 39322 Unikalnych wizyt Powered by PHP-Fusion© 2003-2017 Portal zgadza się na powielanie tre¶ci w innych serwisach, pod warunkiem umieszczenia pod każdym skopiowanym tekstem następuj±cej informacji wraz z linkiem : Tekst pochodzi z portalu
Odp: Dlaczego on nie chce rozwodu. Jeśli temat jest na serio, to nie wierzę że on nie ma rozwodu po 25 latach. Wg mnie ma go dawno, zapytaj jego żony. Tylko nie chce się prawdopodobnie, przykro mi, z Tobą wiązać węzłem małżeńskim. To jedyne wytłumaczenie.
fot. Adobe Stock, Prostock-studio Od paru tygodni owijałam się kołdrą, żeby nie czuć dotyku Tadka. Zamykałam oczy i wyobrażałam sobie, że jestem gdzie indziej, że czas się cofa i to Piotr bierze mnie w ramiona. Całuje mnie i mówi, jak bardzo tęsknił przez te lata, i że już się nie rozstaniemy. Znowu jestem młoda, szczupła, mam gładką skórę, bez rozstępów i blizny po cesarce. Piotr bawi się moimi włosami i szepce: „Są jak czarny jedwab! Cudo!”. Gdyby nie Tadeusz, kariery bym nie zrobiła Teraz by tak nie powiedział. Noszę króciutkie, postrzępione kosmyki, bo choroba zniszczyła mi włosy. Przy tarczycy tak bywa, trzeba się z tym pogodzić. Piotr pamięta mnie inną – kiedyś byłam wesoła, pełna energii, pięknie śpiewałam. On brzdąkał na gitarze. Nie znał nut, nauczył się paru chwytów i udawał Santanę. Był próżny, musiał być w centrum, więc kiedy niby mi akompaniował, zawsze siadał tak, żeby być pół metra przede mną. Mówił o mnie „moja kobieta”, choć mieliśmy dopiero po siedemnaście lat. Dla mnie to „moja” było najważniejsze! Zachorowałam po maturze. Szybko zdiagnozowali nadczynność tarczycy i zaczął się koszmar leczenia. Brałam duże dawki leków, lecz objawy choroby nie ustępowały. Najgorsze było drżenie rąk i zawroty głowy. Chodziłam jak pijana, sąsiedzi zaczęli plotkować, że „taka młoda, a już pociąga z gwinta!”. Waliło mi serce, miałam nieustanne biegunki, chudłam, dokuczało mi swędzenie skóry i paskudne krosty na nogach. Rano budziłam się z podpuchniętymi oczami. Patrzyłam na siebie w lustrze i nie poznawałam własnej twarzy! Rysy mi zgrubiały, oczy zrobiły się wypuklejsze, cera szorstka i matowa. Brzydłam. Wtedy Piotra wywiało! Wyjechał do innego miasta, potem z Polski, a później słuch o nim zaginął. Ja nigdy nie zapomniałam, był moim pierwszym chłopakiem i pierwszą miłością… Pojawił się Tadzio i już został ze mną Nie od razu się w nim zakochałam. Na początku mnie denerwował swoją ustępliwością i wiecznym przytakiwaniem. Po Piotrku, który zawsze miał własne zdanie i kłócił się o drobiazgi, Tadzio wydawał mi się ślamazarną babą! Nieźle dawałam mu popalić, kawał cholery był ze mnie. Po leczeniu izotopowym nie myślałam, że będę miała dzieci. Kiedy zaszłam w ciążę, oszalałam ze szczęścia, ale i ze strachu o zdrowie mojego maluszka. Za to Tadzio nie tracił sił i optymizmu. – Zobaczysz – uspokajał mnie – będzie dobrze. Urodzisz zdrowiutkie maleństwo, sama będziesz jak ryba, a ja się wami zaopiekuję. Przekonasz się, że mam rację! Dopiero po narodzinach Gosi przekonałam się, jaki jest czuły, dobry, delikatny, i zrozumiałam, że go jednak kocham. Nie szaleńczo, gwałtownie, bezrozumnie, lecz taką spokojną, równą miłością. Nastały dla nas szczęśliwe lata Pokonałam chorobę, Gosia rosła i była naszą dumą, zbudowaliśmy dom, ja znalazłam świetną pracę i zaczęłam robić zawodową karierę. Szło nam jak z płatka. Gdyby nie Tadzio, nie zostałabym prezesem firmy. Nie miałabym głowy ani czasu na wyjazdy, dokształcanie się i szkolenia. Mój mąż wziął na siebie ciężar prowadzenia domu i wychowania córki. Zrezygnował z doktoratu, zadowolił się średnią posadą i stanął za mną murem po to, abym mogła realizować swoje ambicje. Nigdy nie pytałam, czy jest z tego zadowolony. Nigdy mu nie podziękowałam… Praca zawodowa dawała mi wiele satysfakcji. Mogłam się jej poświęcać bez wyrzutów sumienia, że coś zaniedbuję w rodzinie, bo dom był czysty, ciepły, zadbany, Małgosia dostawała świadectwa z czerwonym paskiem, nawet moi starzy rodzice byli pod skrzydłami Tadzia. Urwaliśmy się z kolacji, on miał pokój w hotelu Doceniałam to, lecz w głębi serca tęskniłam za odrobiną fantazji i szaleństwa. Gdyby nie spotkanie z Piotrem, mój kryzys małżeński pewnie by nie nadszedł… Prawie nic się nie zmienił. Był elegancko ubrany, miał świetną figurę, bez Tadziowego brzucha. Chyba chodził do solarki, bo twarz, przedramiona, szyja i kawałek torsu wyglądający spod rozpiętej koszuli przypominały wypolerowany mosiądz. Nadal pewny siebie, szybki, zdecydowany, rozkazujący… W porównaniu z Tadziem, jak lampart przy owcy! To on mnie odszukał. Zadzwonił i poprosił o spotkanie. Dopiero po dwóch godzinach przyznał się, że jest przedstawicielem handlowym dużej spółki i chodzi mu o biznes. – Oczywiście, nie tylko – śmiał się. – Przede wszystkim chciałem cię zobaczyć! Wiele razy myślałem o tobie i zastanawiałem się, co porabiasz. – Trzeba było zatelefonować i zapytać. – Przysięgam, miałem taki zamiar, ale zawsze coś wyskakiwało… Dopiero teraz nadarzyła się okazja. – Łączysz przyjemne z pożytecznym? Chcesz mnie ugłaskać, żebym podpisała z wami kontrakt? O to chodzi? – Też, nie będę udawał. Dla mnie to zawodowa szansa, mam trochę kłopotów w mojej firmie, chcę się zrehabilitować. Pomożesz? Przez dawne wspomnienia… Powiedziałam, że przeanalizuję warunki, pomyślę, zobaczymy… Dałam mu nadzieję, bo chciałam go widywać. Od tamtej rozmowy nasze spotkania przebiegały podobnie – najpierw negocjacje i paragrafy, potem kolacja, wino, wspomnienia, tańce i pocałunki. Rozpalał mnie do czerwoności. Wracałam nieprzytomna, nawet nie bardzo kojarzyłam, że Gosia zdaje maturę, tak byłam pochłonięta sobą i odzyskaną miłością. Znowu byłam zakochana! On coraz śmielej się zachowywał, snuł jakieś plany o wspólnej przyszłości, coś obiecywał. – Przecież jesteś żonaty – protestowałam, kiedy planował, co zrobimy po skończeniu wspólnej roboty. – Będziesz musiał wrócić do rodziny, prawda? – Ja nic nie muszę, skarbeńku! Nie pamiętasz, że zawsze robiłem, co chciałem? Nic się nie zmieniło! – A teraz czego chcesz? – Teraz chcę ciebie! I będę ciebie miał! Stało się. Dostał ten kontrakt. Nie był zły dla mojej firmy, choć w innych warunkach pewnie bym go nie podpisała. Tamtego wieczoru wymiksowaliśmy się z uroczystej kolacji. Piotr miał pokój w hotelu. Wiedziałam, po co tam idę. Ale było inaczej niż w moich snach. – Niezła dupa jesteś – powiedział Piotr po wszystkim. – Nie spodziewałem się, że aż tak super będzie! Leżał wygodnie rozciągnięty, z popielniczką na piersiach i dmuchał mi dymem z papierosa prosto w nos. Nienawidzę palenia. Mówiłam mu, że chyba jestem uczulona na tytoń, bo natychmiast kaszlę, łzawią mi oczy i brakuje tchu. Nie mógł nie pamiętać. Po prostu miał to gdzieś! Nie zatrzymywał mnie, kiedy zaczęłam się ubierać. – Zamówić ci taksówkę? – zapytał, nie ruszając się z miejsca, a potem dodał: – Pa, jesteśmy w kontakcie. Zadzwonię. Myśl o mnie ciepło, mała. W taksówce pościerałam z twarzy makijaż. Weszłam do domu, ale Tadzio mnie nie powitał, nie krzątał się przy kolacji, nie pytał, jak mi minął dzień. Siedział przy pustym stole, ubrany jak na podróż, obok stała walizka. Ale jaki rozwód? Kto tutaj chce rozwodu?! – Klucze zostawiam, nie będą mi potrzebne – powiedział, gdy stanęłam obok. – Zabrałem tylko osobiste rzeczy. Zgadzam się na rozwód bez orzekania o winie. – Jaki rozwód? Co ty bredzisz? – Nasz rozwód. Lada moment dostaniesz pozew. – Kto chce rozwodu? – Ja. Mam dosyć. – Przestań się wygłupiać – poczułam, że robi mi się zimno. – Wiem, że ostatnio cię zaniedbywałam, ale to się zmieni! – Już mi nie zależy. Poznałem kogoś. Nareszcie jestem szczęśliwy. – Rzucasz mnie dla jakiejś zdziry?! Po raz pierwszy w życiu widziałam Tadzia w takiej złości. – Przestań! – wrzasnął. – Nigdy cię palcem nie dotknąłem, ale teraz dostaniesz! Do pięt jej nie dorastasz, więc zamilcz… I odczep się od nas. To koniec! – Tadziu – próbowałam go zatrzymać. – Przebacz mi. Zostań, co będzie z Gosią? – Przypomniałaś sobie?! Gosia zaczyna studia w Anglii, wszystko sami załatwiliśmy, bo ty się nawet nie zainteresowałaś, co ona ma zamiar robić po szkole. Więc zostaw Gosię w spokoju. Naprawdę odchodził! Rzuciłam się do niego, tarasowałam drzwi, złapałam kluczyki od samochodu, ale tylko wzruszył ramionami. – Idiotka jesteś! – powiedział. – Furiatka! Gdzie ja miałem oczy? Jak on śmiał mnie zostawić? Taki zwyczajny Tadzio, ten pantoflarz i baba, nagle się obudził i zwiał! Poruszę niebo i ziemię, żeby wrócił! Nie dam sobie sama rady. Nie umiem żyć bez niego! Zginę! Tadzio, przebacz, nie odchodź! Przepraszam cię, przepraszam… Czytaj także:„Starzy ludzie ciągle tylko narzekają. Obiecałam sobie, że taka nie będę. I słowa dotrzymam!”„Wstydzę się pokazywać ze swoimi wnukami. Moja córka źle je wychowała”„Przez pracę kuratora straciłem wiarę w młodzież. Nie chcę mieć własnych dzieci, bo boję się, że wyrosną na przestępców”
Ja też moge jedynie powiedzieć, że jedynym doradca jest cierpliwość i czas - bo to, że teraz mąż nie chce dalej z Tobą być, raczej nie jest dla mnie zaskakujące - emocje sięgają zenitu, zapewne toczy wewnętrzną walkę pomiędzy miłością do Ciebie, a wielkim bólem, pewnie tez urażoną dumą, a przy tak skrajnych uczuciach
14 marca 2019 25 Ktoś pytał, co to ta entropia w jednym zdaniu Pepsi powiedz. I zaszumiała odpowiedź, jak woda w taki komć Pepsi co robić, gdy mąż chce rozwodu, bo nie robię tego, co on chce, bo mam inne zdanie … , a czuję tak naprawdę, że ma kogoś innego i szuka tylko pretekstu. Mamy 7 letnie dziecko, które jest z nami mocno związane, ale od paru miesięcy non stop się o wszystko kłócimy, mąż zawsze chce mnie obarczyć winą za wszystko i tak np. jak ja jestem chora to mam się wyprowadzać, bo go zarażę, a jak on jest chory, to pewnie ja go zaraziłam. Ciągle mnie krytykuje przy dziecku i widzę, że córka tez zaczyna mnie nie szanować. Teraz ta wiadomość o rozwodzie … boję się, bo wprowadziłam się do jego domu, dałam wszystkie swoje pieniądze na urządzenie, umeblowanie, a teraz on mi mówi, że to jego, że mogę córkę zabrać, ale mam sobie sama radzić. Co robić? Nie mam wsparcia w rodzinie, mąż mnie odseparował od koleżanek, dalszej rodziny, nigdy nie lubił gości, a jak ja jechałam do kogoś z córką, to robił awantury , że jest praca, a nie rozrywki. Sam jest totalnym leniem, ale ma wysokie mniemanie o sobie. Co robić|? Córka płacze, że nie chce wybierać rodziców, że woli kłótnie niż rozdzielenie … Koment z serii trudnych, że grabie opadają, ale jak zachwyca, kiedy nie zachwyca? Dżizas, czytając serce mi się łamie, jak mogłabym podzielić się własną siłą, przelać w Ciebie dobre myśli, że to nic takiego, wszyscy żyją, nikt nie umarł, a nawet jakby, na poziomie świadomości da się to jakoś zaakceptować. Bo wszystko da się zaakceptować. Powiem Ci szczerze i nie z pozycji laski, która kuma zaświaty i transendentnie rozkminia wszystko lewą stopą do lustertka, powiem Ci szczerze, że ten gościu być może jest na odstrzał. Zeszła sobie tutaj do tej wirtualnej gry dusza młoda, głupia, nieopierzona, może wczoraj był jeszcze knurem i wodził absolutny rej w zagrodzie, a teraz zalogowawszy do ludzkiego awatara wciąż jeszcze chce zachowywać się, jak bożyszcze stada macior, pożądnych macior, ale jakże nudnych i spolegliwych, chętnych na rzeź. Dobra, może pojechałam za daleko, nie wiem co Ty robisz, jak wyglądają Twoje teksty i ciary mi lecą po grzbiecie, że to może Ty nawijasz dziecku historię o wybieraniu ludzi. Oby nie, sorencje. Ale jak tak, to Twoja gra, też sorencje. Możesz rozkminić tę przestrzeń następująco, że rzeczywistość Cię wyręcza. Że owszem, trudno oderwać się od knura, gdyż jest macho, nie lubi jak ośmielić się od niego odejść, to on robi za silnego, i takiego gościa trudno rzucić. Jest coś w tej jego bezczelnej arogancji, co przyciąga do niego. Śpimy, idziemy przez życie chrapiąc, nie słuchamy naszej duszy, oddajemy faciowi wszystko tylko dlatego, że odnalazł punkt G, albo jest na tyle zarozumiały, że nie pyta o to, a niczego takiego nie odnalazł. Za to wie, gdzie jest Twój czerwony przycisk, córka, strach, niesamodzielność, i naciska wtedy, gdy chce. I otrzymuje to, czego chce. A więc co można zobaczyć dobrego w tej dekoracji? Jak myśleć, o czym, żeby lustro Twojej rzeczywistości odbiło coś pozytywnego, wyraźne światło w tym tunelu? Widzę parę drobiazgów jak to, że będziesz się mogła od knura odczepić po najmniejszej energetycznej linii oporu z Twojej strony. Gdyż to knur już Cię nie chce, nie jesteś mu na rękę, a ziemniaczki prawdopodobnie już gdzieś indziej bulgoczą, wkrótce dojdą. To na Ciebie ma przejść pałeczka sztafety nie zwycięzców, decyzja o rozstaniu. To na Ciebie spadnie skutek podjęcia ostatecznej rezolucji. Na poziomie matrixu wszystko pięknie rozegrane, ale to się dzieje jednak na poziomie knurzym. On myśli, że Ty nie wiesz o co kaman, że jesteś panią Wieprzową. On zresztą jest przekonany o swojej racji, postępuje po uczciwości samozwańczego władcy w domu, bo Ty nie jesteś już taka fajna, za to jesteś niewygodna. A Ty skonfundowana, bo jest przecież transerfing rzeczywistości i pewnie powiem Ci: lofciaj go, poczekaj w pokorze co zrobi, i że może teraz masz zacząć wspierać jego zamiary, to wszystko się zmieni we Wszechświecie, kalejdoskop tęczy otworzy się w końcu, bo Ty zejdziesz ze swojej ważności ku dopieszczaniu jego zamiarów. I może zrób mu koszyczek z pierogami i jagodami, niech zaniesie swojej babci, albo nowej pannie, łotewer. Więc zaskoczę Ciebie, gdyż nauka gry w tę grę polega też na tym, że doświadczasz przeróżnych cudaczności, często niewygodnych, gdyż Ty się na błędach i kłodach pod nogami uczysz. Ale jest haczyk, że każde przekonanie, strach i ego, to formy tej samej kiły. A więc nie powinno się również mieć przekonań: że ja zawsze ustąpię, wycofam się, zamienię się w szwedzki chodniczek sznurowany z gałganków, niech sobie po mnie łażą, jak lubią, przejdę na spełnianie zamiarów cudzych, oleję siebie, bo tak nie spiętrzę potencjałów, i otrzymam upragnione. No i tak możesz zrobić dziewczyno, ale pod jednym warunkiem, gdy to nie jest Twoje przekonanie, że tak trzeba. Po prostu taka jesteś, kochasz tak bezwarunkowo, że zamieszkacie wszyscy razem, a Ty będziesz robiła małe kanapeczki na podwieczorek i zieloną herbatkę na fajfoklok i otulała pledem smutne kończyny kochanki, jakże wychłodzone tej chimerycznej wiosny. Yyy … zasada o nadstawianiu drugiego policzka ma sens absolutny, ale tylko wtedy, gdy nie jest przekonaniem. Jak tak, to to jest taki sam badziew, jak podszywające się pod dobroć ego. Chcesz Kalol dać w pyśt? A daj, jak taka jest Twoja prawda. Zrób sobie filiżankę zielonej herbaty, usiądź spokojnie, i spróbuj się skontaktować ze swoją duszą, Aniołem stróżem, niech Ci powie: hurra, wiejemy, cieszymy się z tego obrotu sprawy, bożeśmy się z knurem związały i z powodu osobistego taktu, kultury i dobrego wychowania nigdy byśmy się nie zdobyły na pożegnanie starszego warchlaka, rozpłodowego samca świni, tego czochru czochru, kizi mizi, szczeciniastego naszego słodyczaka. Bierzemy więc dzieciaki i tworzymy nowy dom, bo damy radę. Albo dusza nawija co innego: zaczekaj, zamień się w obserwatora i otrzymasz odpowiedź. Wszystko będzie świetne pod jednym warunkiem, że to uporządkuje Twoje życie, że obniży entropię, że pomoże w zrozumieniu, że odejmie Ci strachu, bólu, złości, że zaczniesz działać świadomie, z miłością i troską, ale nieemocjonalnie. Obserwuj wtedy knura, może to nie knur, może coś się źle dzieje z Twoim partnerem, może naprawdę potrzebuje miłości, uwagi i zajęcia się jego zamiarem? Cokolwiek zrobisz, zrób to świadomie, to będzie duży krok w swoją drogę ku przebudzeniu i generalnie byciu w coraz niższej miłością(Visited 5 432 times, 1 visits today)
Mój mąż buntuje przeciwko mnie nasze dzieci , podważa mój autorytet, np. mówi dzieciom że ich nie kocham nie rozumiejąc że je krzywdzi (ja bardzo kocham dzieci i dbam o nie dlatego bardzo mnie boli że mąż tak mnie oczernia) synek stał sie agresywny w stosunku do mnie po takim buntowaniu go przez męż
Mam na imię Ania, mam 29 lat. Jakieś 2 tyg. temu mąż powiedział mi, że już mnie nie kocha, nie potrzebuje. Chce rozwodu. Jesteśmy małżeństwem 10 lat, mamy 9-letniego synka. Ta decyzja spowodowała u mnie wstrząs psychiczny, nie potrafię niczego robić, snuję się po mieszkaniu jak jestem sama. Gdy mąż i syn są w domu, to udaję, że jakoś jest dobrze. Zacznę od tego, że decyzja mojego męża jest uzasadniona takimi argumentami: 1. źle traktuję syna, krzyczę, zdarza mi się go uderzyć, ciągle się czepiam o wszystko o naukę, o złe zachowanie, a jak jest źle to syn dzwoni do męża i skarży się na mnie, i wtedy mąż do mnie oddzwania i pyta się, co się stało 2. moja zaborcza miłość do męża, ciągłe kontrolowanie, sceny zazdrości bez powodu, wmawianie mu, że on kogoś ma 3. brak akceptacji jego rodziców i jego hobby, którym jest myślistwo 4. moje ciągłe niezadowolenie, narzekanie na warunki bytowe i finansowe. To wszystko jest prawdą - taka jestem, nie do końca to najgorsze, że teraz jest już za późno na cokolwiek. 3 lata temu leczyłam się na nerwicę, brałam Depakine i Andepin, po 1,5 roku przerwałam leczenie, bo chciałam sama kontrolować swoje wybuchy agresji, udawało się to, ale nie zawsze. Nie żyję w prawdzie, bo zataiłam przed mężem zdradę fizyczną, która miała miejsce parę lat temu, kiedy wyjechał za granicę. Bardzo tego żałowałam, ale nie potrafiłam się przyznać. Wyszłam za mąż młodo, byłam w ciąży. Chyba chciałam się jeszcze wyszaleć, dlatego tak postąpiłam, nie pomyślałam. Żałuję tego bardzo, ale to wydarzenie spowodowało że sama panicznie zaczęłam bać się zdrady z jego strony. Chciałam mieć męża tylko dla siebie. Gdy te wydarzenia miały miejsce (zdrada), byłam w trakcie przeprowadzki z dużego miasta na wieś, do domu moich teściów (nie stać nas było na mieszkanie w mieście), było mi ciężko, zarówno bytowo jak i finansowo. Niby sobie radziłam, ale to była tylko przykrywka. Niby tylko parę imprez, z bolesnymi skutkami i wyrzutami sumienia, ale nie potrafię o tym zapomnieć. Przez te lata próbowałam jakoś żyć, ale zatraciłam się w tym wszystkim. Najgorsze jest dla mnie teraz, że stracę wszystko przez własną głupotę i nieodpowiedzialność, za późno to zrozumiałam. Gdy teraz rozmawiam z mężem, on mówi mi, że miłość się wypaliła, ale nie czuje do mnie nienawiści. A gdyby znał prawdę, to na pewno mnie znienawidzi. Przestanie szanować jako kobietę, matkę. Boję się utraty dziecka, przez moje dotychczasowe postępowanie. Jeśli w ogóle powinnam pisać coś dobrego o sobie, to, że przez te lata dobrze zajmowałam się domem i synem.
I dzień po tym przy rozmowie tel. Nagle się zdenerwował zablokował połączenia i nie mieliśmy kontaktu wogole po kilku dniach odezwał się do dziecka A mi powiedział że niechce ze mną być że chce rozwodu nie powie mi że mnie nie kocha bo niewie co czuje najpierw mówił że nigdy więcej go nie zobaczę zaczął wracać do tej
Sprawy rozwodowe są jednymi z najczęściej toczących się przed sądami postępowań. Niektóre z nich przebiegają szybko i małżonkowie rozstają się w zgodzie, jednak znacznie częściej zakończenie małżeństwa jest bardzo trudne, gdyż mąż lub żona nie chce się zgodzić na rozwód. Jakie są tego skutki? Warto zaznaczyć, że gdy jeden z małżonków nie zgadza się na rozwód, nie oznacza to, że sąd od razu oddali powództwo drugiego z nich. Sąd zawsze szczegółowo bada motywy obojga małżonków i próbuje dociec, dlaczego pozwany odmawia rozwiązania małżeństwa. Jeśli odmowa ta wynika ze zwykłej złośliwości, istnieje duże prawdopodobieństwo, że sąd orzeknie rozwód, gdyż nie ma sensu utrzymywania jedynie formalnej więzi pomiędzy małżonkami. Należy pamiętać, że by sąd mógł orzec o rozwodzie, muszą wystąpić tzw. przesłanki pozytywne, czyli okoliczności świadczące o tym, że nastąpił faktyczny rozpad życia małżeńskiego. Ponadto nie może wystąpić żadna z przesłanek negatywnych, czyli tych, które świadczą o tym, że małżeństwo wciąż żyje razem, a męża i żonę łączą bliskie relacje. Wśród przesłanek negatywnych nie wymienia się jednak braku zgody na rozwód ze strony jednego z małżonków, co oznacza, że brak takiej zgody nie jest formalną przeszkodą do rozwiązania małżeństwa. Przeszkoda rozwodowa Przeszkodą rozwodową mogą być za to inne kwestie: dobro wspólnych małoletnich dzieci stron postępowania, żądanie rozwodu jedynie przez winnego rozpadowi małżeństwa, a także inne przypadki, w których rozwód mógłby być sprzeczny z zasadami współżycia społecznego (np. rozwodu żąda mąż ciężko chorej kobiety, a ona nie wyraża na niego zgody, gdyż pozostałaby bez opieki i środków do życia). Wszystkie te sytuacje wynikają z art. 56 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (Dz. U. z 2012 r. poz. 788). Gdy małżonkowie mają małoletnie dzieci, rozwód nie może zostać udzielony bez wysłuchania świadków obu stron postępowania. Dzieci muszą także odbyć spotkanie w poradni rodzinnej, w której psycholog określi ich stan emocjonalny oraz wyda oświadczenie wskazujące na poziom więzi łączących dziecko z rodzicami. Brak zgody na rozwód w tym przypadku, może skutkować tym, że jeden z małżonków nie przedstawi świadków w postępowaniu lub nie dopuści do przebadania dzieci przez psychologa, co zablokuje możliwość dalszego działania przez sąd. Jeśli jednak powód lub powódka wykażą, że dobro dzieci jest zagrożone, sąd wyda orzeczenie o rozwodzie bez zgody pozwanego. Natomiast w sytuacji, w której orzeczenia o rozwodzie żąda jedynie strona winna rozpadowi pożycia, sąd może odmówić rozwiązania małżeństwa, jeśli strona niewinna nie wyrazi zgody na wydanie takiego wyroku przez sąd lub gdy nie stawi się ona na rozprawie. Sąd oddali również pozew o rozwód, gdy niewinna strona postępowania stawi się na rozprawie, ale na pytanie o zgodę na orzeczenie zgodne z wolą winnego współmałżonka, odpowie milczeniem. Sytuacje takie zdarzają się jednak niezmiernie rzadko, gdyż powodem postępowania w sprawach, w których przyczyna rozpadu pożycia małżeńskiego leży tylko po jednej stronie (zdrada, alkoholizm, hazard itp.) zazwyczaj jest strona niewinna, a nie odpowiedzialna za zniszczenie więzi małżeńskiej.
Ja z kolei, byłam i jestem bardziej temperamentna w sprawach damsko męskich. Mąż nieraz się śmiał, że na starość będę musiała poszukać sobie młodszego na skoki w bok. Bo przecież rozwodu z powodu seksu nie wezmę. Za bardzo go kocham, za dobrze nam razem, zbyt wygodnie. I jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi, tak jest.
Czy drugi małżonek może nie zgodzić się na rozwód? Chcę się rozwieść, ale mąż nie chce dać rozwodu. Mówi, że nie wyraża zgody na rozwód. Czy może się nie zgodzić na rozwód? To, że mąż nie wyraża zgody na rozwód, co do zasady nie ma wpływu na rozwiązanie związku małżeńskiego przez sąd. Dla sądu ma znaczenie trwały i zupełny rozkład pożycia małżeńskiego, a więc jeśli pomiędzy małżonkami zaniknęły więź psychiczna, fizyczna i gospodarcza, wtedy nie ma przeszkód do orzeczenia rozwodu, nawet, jeśli jeden z małżonków nie chce się rozwieść. Wyjaśnijmy w prostych słowach i po kolei co oznaczają poszczególne więzi składające się na pożycie małżeńskie. Otóż zanik więzi psychicznej to po prostu brak uczucia pomiędzy małżonkami, oznacza to, że małżonkowie już się nie kochają. Brak więzi fizycznej to po prostu brak pożycia seksualnego między małżonkami. Natomiast brak więzi gospodarczej to np. sytuacja, w której małżonkowie mieszkają osobno i prowadzą odrębne gospodarstwa domowe. Będzie tak w sytuacji, gdy żona mieszka w Polsce, a mąż wyjechał za granicę i praktycznie nie przyjeżdża. Jeśli pomiędzy małżonkami zanikną jednocześnie wszystkie wyżej wymienione składniki pożycia małżeńskiego, to w myśl art. 56 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego ( każdy z małżonków może żądać, ażeby sąd rozwiązał małżeństwo przez rozwód. Istnieją jednak okoliczności, które nie będą skutkować rozwodem nawet wtedy, gdy oboje małżonkowie zgodnie domagają się rozwodu. Są to tzw. negatywne przesłanki orzeczenia rozwodu, które omawia art. 56 § 2 Do rozwodu nie dojdzie jeśli: na skutek rozwodu może ucierpieć dobro wspólnych małoletnich dzieci małżonków – przykładowo istnieje duże prawdopodobieństwo, że rozstanie rodziców wpłynie negatywnie na zdrowie dziecka, rozwój, edukację lub oboje rodzice nie mogą się porozumieć co do sposobu wykonywania w przyszłości władzy rodzicielskiej, domagają się, aby małżonek nie mógł ingerować w decyzje drugiego w tym zakresie rozstanie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego – przykładowo mąż chce odejść od nieuleczalnie chorej żony, która wymaga ciągłej pomocy Jak widać w katalogu pozytywnych i negatywnych przesłanek rozwodu przytaczanych przez kodeks rodzinny i opiekuńczy nie ma pojęcia zgody małżonka na rozwód jako podstawy do nie wydania orzeczenia o rozwodzie. Jednak istnieje pewien wyjątek. Zgodnie z art. 56 § 3 rozwód bez zgody małżonka nie jest dopuszczalny, gdy żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia. Należy przez to rozumieć, że jeśli małżonek wyłącznie winny rozkładu małżeństwa występuje o rozwód, a drugi małżonek się na niego nie zgadza, sąd nie orzeknie rozwodu. W tym wypadku zgoda drugiego małżonka jest konieczna chyba, że odmowa zgody małżonka niewinnego jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.
. 2yakqfh8ln.pages.dev/1692yakqfh8ln.pages.dev/5642yakqfh8ln.pages.dev/6442yakqfh8ln.pages.dev/82yakqfh8ln.pages.dev/3712yakqfh8ln.pages.dev/9722yakqfh8ln.pages.dev/8202yakqfh8ln.pages.dev/7642yakqfh8ln.pages.dev/9982yakqfh8ln.pages.dev/4872yakqfh8ln.pages.dev/6652yakqfh8ln.pages.dev/8812yakqfh8ln.pages.dev/6762yakqfh8ln.pages.dev/6512yakqfh8ln.pages.dev/257
mąż chce rozwodu bo go zdradziłam